środa, 21 marca 2018

Stare grube słońce

09.11.2011


Kiedy nasze grube stare słońce opada na nieboskłonie
Ptaki letniego wieczoru nawołują
Czas letnich burz
Dźwięk muzyki w moich uszach
Odległe dzwony
Świeżo skoszona trawa pachnie tak słodko
Nad składającą ręce rzeką
Zwiń mnie i połóż
A jeśli siadasz
Nie wydawaj ani jednego dźwięku
Podnieś stopy z ziemi
A jeśli usłyszysz, jak ciepła noc opada
Srebrnym dźwiękiem z czasu tak dziwnego
Zaśpiewaj mi, zaśpiewaj mi

Kiedy nasze grube stare słońce opada na nieboskłonie
Ptaki letniego wieczoru nawołują
Dziecięcy śmiech w moich uszach
Ostatni promień słońca znika

A jeśli siadasz
Nie wydawaj ani jednego dźwięku
Podnieś stopy z ziemi
A jeśli usłyszysz, jak ciepła noc opada
Srebrnym dźwiękiem z czasu tak dziwnego
Zaśpiewaj mi, zaśpiewaj mi

Tytuł oryginału : „Fat Old Sun”
Autor : Pink Floyd

To ostatni utwór z płyty „Atom Heart Mother” („Matka o atomowym sercu”) z 1970 roku. Oprócz przedstawionych już utworów zawiera ona jeszcze kompozycje instrumentalne: sześcioczęściową suitę „Atom heart mother suite” („Suita dla matki o atomowym sercu”) [„Father’s shout” („Krzyk ojca”), „Breast milky” („Wymię”), „Mother Fore” (Dziób matki”), „Funky Dung” („Fajny gnój”), „Mind your throats, please” („Proszę uważać  na gardła”) i „Remergence” („Znów złączeni”)] oraz trzyczęściowy utwór „Alan’s Psychedelic Breakfast” („Psychodeliczne śniadanie Alana”) [„Rise and Shine” („Wstań i świeć”), „Sunny side up” („Słoneczna stroną do góry”) i „Morning glory” („Poranna chwała”)].

Tak jakby powrót do domu

05.09.2012


I wiesz, że czas już iść
Poprzez ulewę i rozjeżdżony śnieg
Przez żałobne wzgórza
Światło w oddali

I jesteś głodny czasu
Czasu uzdrowienia, pożądania, czasu
A ziemia porusza się pod
Krajobrazem Twoich własnych marzeń

Oh, oh, oh
Biegniemy pograniczem

Będę tam
Dotrę tam
Dziś w nocy
Autostradą
Autostradą stąd


Mury miasta wszystkie rozsypują się  
W proch, dookoła zasłona z dymu 
Widzę twarze przeorane jak pola, które kiedyś
Nie stawiały żadnego oporu

I żyjemy po jednej stronie szosy
Na zboczu wzgórza,
Gdy dolina eksploduje
Przesunięty, przyduszony
Kraj znudzony samym sobą

Oh, oh, oh
Biegniemy pograniczem
I biegniemy wciąż
Biegniemy nie oglądając się wstecz
Będę tam
Dotrę tam
Dziś w nocy
Dziś w nocy

Będę tam dzisiejszej nocy, wierzę w to
Dotrę jakoś tam
Będę tam dziś w nocy
Dziś w nocy

Wiatr uderzy zimową porą
Tym błyskawicznym walcem bombowego podmuchu
Żadnych wypowiadanych słów, jedynie krzyk

Dziś zbudujemy most
Poprzez morze i ląd
Widząc niebo, palący deszcz
Ona umrze i odżyje znów
Dziś w nocy

A twoje serce bije tak wolno
Przez ulewę i padający śnieg
Poprzez żałobne wzgórza
Światło w oddali

Nie, nie smuć się, nie płacz
Bo dziś w końcu
Wracam do domu
Wracam do domu

Tytuł oryginału : „A sort of homecoming”
Autor : U2

Psalmy część piąta

01.09.2012


Życzę miłego czytania/modlitwy. J

Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą, tak że się okazujesz sprawiedliwym w swym wyroku i prawym w swoim osądzie. Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka. Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, naucz mnie tajników mądrości.  Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję. Spraw, bym usłyszał radość i wesele: niech się radują kości, któreś skruszył! Odwróć oblicze swe od moich grzechów i wymaż wszystkie moje przewinienia! Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego! Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego! Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczym! Chcę nieprawych nauczyć dróg Twoich i nawrócą się do Ciebie grzesznicy. Od krwi uwolnij mnie, Boże, mój Zbawco: niech mój język sławi Twoją sprawiedliwość! Otwórz moje wargi, Panie, a usta moje będą głosić Twoją chwałę. Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym. Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci: odbuduj mury Jeruzalem! Wtedy będą Ci się podobać prawe ofiary, dary i całopalenia, wtedy będą składać cielce na Twoim ołtarzu.
Ja zaś jak oliwka, co kwitnie w domu Bożym, zaufam na wieki łaskawości Boga. Chcę Cię wysławiać na wieki za to, coś uczynił, i polegać na Twoim imieniu, bo jest dobre dla ludzi Tobie oddanych.
Boże, zbaw mnie, w imię swoje, swoją mocą broń mojej sprawy! Boże, słuchaj mojej modlitwy, nakłoń ucha na słowa ust moich!
Boże, nakłoń ucha na moją modlitwę i nie odwracaj się od mojej prośby, zwróć się ku mnie i wysłuchaj mnie!
A ja wołam do Boga i Pan mnie ocali. Wieczorem, rano i w południe narzekam i jęczę, a głosu mego [On] wysłucha. Ześle pokój - uratuje moje życie od tych, co na mnie nastają.
Bogu ufam, nie będę się lękał: cóż może mi uczynić człowiek?
Zmiłuj się nade mną, Boże, zmiłuj się nade mną, u Ciebie chronię swe życie: chronię się pod cień Twoich skrzydeł.
Bądź wywyższony, Boże, ponad niebo, a Twoja chwała ponad całą ziemię!
Wśród ludów będę chwalił Cię, Panie; zagram Ci wśród narodów, bo Twoja łaskawość aż do niebios, a wierność Twoja po chmury! Bądź wywyższony, Boże, ponad niebo, a Twoja chwała ponad całą ziemię!
A ja opiewać będę Twą potęgę i rankiem będę się weselić z Twojej łaskawości, bo stałeś się dla mnie warownią i ucieczką w dniu mego ucisku. Będę śpiewał Tobie, Mocy moja, bo Ty, o Boże, jesteś moją warownią, mój łaskawy Boże.
Słuchaj, o Boże, mojego wołania, zważ na moją modlitwę! Wołam do Ciebie z krańców ziemi, gdy słabnie moje serce: na skałę zbyt dla mnie wysoką wprowadź mnie, bo Ty jesteś dla mnie obroną, wieżą warowną przeciwko wrogowi. Chciałbym zawsze mieszkać w Twoim przybytku, uciekać się pod cień Twoich skrzydeł! Bo Ty, o Boże, wysłuchujesz mych ślubów i wypełniasz życzenia tych, co się boją Twojego imienia. Przymnażaj dni do dni króla, lata jego przedłuż z pokolenia na pokolenia! Niech na wieki króluje przed Bogiem; ześlij łaskę i wierność, aby go strzegły. Wówczas będę zawsze imię Twe opiewał i dnia każdego wypełniał me śluby.
Dusza moja spoczywa tylko w Bogu, od Niego przychodzi moje zbawienie. On jedynie skałą i zbawieniem moim, twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja. On jedynie skałą i zbawieniem moim, On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję. W Bogu jest zbawienie moje i moja chwała, skała mojej mocy, w Bogu moja ucieczka. W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie! Przed Nim serca wasze wylejcie: Bóg jest dla nas ucieczką!
Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona bez wody. W świątyni tak się wpatruję w Ciebie, bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę. Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia, moje wargi będą Cię sławić.  Tak błogosławię Cię w moim życiu: wzniosę ręce w imię Twoje. Dusza moja się syci niby sadłem i tłustością, radosnymi okrzykami warg moje usta Cię chwalą, gdy wspominam Cię na moim posłaniu i myślę o Tobie podczas moich czuwań. Bo stałeś się dla mnie pomocą i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie: do Ciebie lgnie moja dusza, prawica Twoja mnie wspiera.

Dzieciństwo

17.10.2012


Wysoki sufit
Cztery dalekie ściany
Słońce za oknem
Jeden głos
Który nie umie mówić o miłości
Strach samotności
Strach ciszy
Strach złamanej tajemnicy
Strach zamkniętego zamku serca
Bo ty musisz tak
Bo ty jesteś taka
Bo ty zrobisz tak
Bo ciebie
Bo tobą
Bo znowu
Bo zawsze

Zamyśliłam się nad bliskością

23.01.2013


Taka zwykłą, fizyczną bliskością drugiego człowieka.
Choć nie wiem, czemu napisałam „zwykłą”, kiedy to nigdy nie jest zwykłe.
Chciałabym się móc przytulić do kogoś, kto mnie lubi.
Poczuć ciepło drugiego człowieka.
Chciałabym, żeby mnie ktoś pogłaskał.
Poczuć dotyk ciepłych dłoni.
Chciałabym się wtulić w zapach kogoś bliskiego.
Zapomnieć, że poza tymi ramionami istnieje świat.
Chciałabym zatańczyć z kimś jakiś spokojny taniec.
Zagubić się w tej tanecznej jedności, kiedy jest się jakby jednym ciałem.
Chciałabym położyć głowę na czyimś ramieniu.
Poczuć uścisk rąk drugiego człowieka.
Chciałabym.
Więc zamyślam się nad tym.
I nie wiem już, gdzie kończą się myśli, a zaczynają marzenia.