piątek, 29 listopada 2019

Czerwiec 2018


03.06.2018
Hoho, już trzeci czerwca, a ja nic nie zapisałam.
Pracowity bardzo był ten początek miesiąca. Pranie mebli przede wszystkim. I jeszcze rozmrażanie lodówki.

04.06.2018
Dochodze do wniosku, że muszę się powoli brać za swoje wyjazdy!!!
Dziś sporo poćwiczyłam, mimo że wróciłam z zakupów ugotowana.

05.06.2018
Nie chce mi się jutro nigdzie ruszać. Zrobię błogi dzień balkonowo – kanapowy.
Usłyszałam dziś jak K ćwiczy na saksofonie. J Może zrobimy duet. ;)

06.06. 2018
Oczywiście z balkonu nic nie wyszło. ;p Obawiałam się, że będzie lało czy coś, a tymczasem powodem była temperatura. No, trochę posiedziałam, w pełnym słońcu, ale było okropnie zimno, teraz nawet zamknęłam okno!
Umyłam sobie balkon i wyniosłam smieci. Poza tym się leniłam.
Acha! Wczoraj zaczęłam przygotowania do wakacji! Kupiłam dwie butle płynu do szkieł. ;p

07.06.2018
Ale mnie rozłożyło… Nic mi się nie chce, oprócz spania…
Ale nie będę narzekać bo i tak długo trwał czas energetyczny.
W ramach przygotowań do wakacji ustaliłam z E i kupoiłam zestaw plastrów. ;p

08.06.2018
Podanie o urlop zaakceptowane. J
Zrobiłam bardzo szczegółowy plan zajęć na weekend. Realizacja piątkowego wykazu czynności idzie mi bardzo dobrze, właśnie robię na raz dwie czynności i jak je skończę, to zostanie jedna. J

09.06.2018
To prawie niemożliwe, ale dziś też udało mi się wszystko zrobić. J
Bardzo miły towarzysko dzień. J

10.06.2018
E coś kręci. Ale jakoś się tym nie stresuję. Cóż, najwyżej się nie zobaczymy. Za to zaczyna mi się klarować, jak bym chciała sobie to poukładać. Trzeba zacząć załatwiać!
I chyba wreszcie kupię sobie plecak z prawdziwego zdarzenia. ;)
Ale upał…

11.06.2018
Plecak wczoraj kupiłam. J
A dziś okazało się, że idę później do pracy, to zarezerwowałam sobie dwa noclegi przed sanatorium na aklimatyzację. J
Kupiłam też bilety „tam”. Na „z powrotem” nie starczyło pary. ;)
Zaczełam tez spisywać sobie wszystkie autobusy itp. I się okazało w połowie, że jutro zmiana rozkładu. ;p
Byłam u dentysty na czyszczeniu. Wszystko mnie boli. Na kolację banan i maślanka. A zjadłabym pizzę. ;p

12.06.2018
Pracowicie…

13.06.2018
Nie pojechałam na wycieczkę, bo stwierdziłam, że zaraz wyjeżdżam na tak długo, to chcę posiedzieć w domku. I to był bardzo miły dzień.
Zaczełam się pakować… J

14.06.2018
Ale mi się nie chce pracować… ;) Jeszcze trzy dni i urlop. J

17.06.2018
Ale się strułam… zjadłam opakowanie węgla i w sumie to jeszcze dziś do końca normalnie się nie czuję…
Widziałam się z A. I z mamą.
Ciągle jakies przeciwności losu z wyjazdem do E. Może trzeba było się tak nie upierać?
Jeszcze dwa dni i urlop. :D

18.06.2018
Ale dziś było zjadliwe zebranie. Dyrekcja wk..wiona na wszystko.
Zapakowałam lekarstwa. 40 minut mi to zajęło!!!! :/

19.06.2018
Pożegnałam się w pracy.
Ale dziwnie, wyjeżdżam jutro. ;)

20.06.2018
No to w drogę! J

środa, 27 listopada 2019

Każdy może nas czegoś nauczyć

15.12.2016


Every life is a contribution. Everyone comes into our life for a reason and it is our responsibility to learn what they have to teach us.


Każde życie przynosi jakiś wkład w nasze. Każdy pojawia się z jakiegoś powodu i do nas należy odkrycie, czego mamy się od nich nauczyć.



Nie będzie źródła, bo zapisałam tylko cytat i nie jestem w stanie przypomnieć sobie skąd go mam. Jeśli ktoś, słyszał, jeśli ktoś zna – proszę mnie uświadomić.

poniedziałek, 25 listopada 2019

Deine Lakaien „The game”

13.11.2016

Grey eyes flicker
Cold is the weed
Worn out shoes
Air full of grief
It is you now
Stuck within
Soul is burning
No chance to win

What have you done to the game
Was it a victory, a shame
Where have you gone
Before morning dew
The game will not end
Without you

Ears of lost minds
Luke and torn
Dresses rotten
And broken stores
And the meaning
It’s sold too soon
Can the blister
Substitute the moon

What have you done to the game
Was it a victory, a shame
Where have you gone
Before morning dew
The game will not end
Without you

And the hot sun
Paints the door
Your philanthropist
Sighed once more
Wind was blowing
Air through pipes
Holes in bodies
Mortal crimes

What have you done to the game
Was it a victory, a shame
Where have you gone
Before morning dew
The game will not end

Without you

sobota, 23 listopada 2019

Zabieraj swoje brudne łapy z mojej pustyni

09.09.2016


Breżniew* wziął Afganistan
Begin** wziął Bejrut
Galtieri*** wziął Union Jacka****
A Gosia***** pewnego dnia przy obiedzie
Wzięła krążownik z całą załogą
Najwyraźniej chcąc wymusić zwrot


Tytuł oryginału : „Get your filthy hands off my desert”
Autor : Pink Floyd


* przywódca ZSRR (1964–1982)
**  premier Izraela (1977–1983)
*** prezydent Argentyny (1981-1982), nawiązanie do wojny o Falklandy
**** flaga Zjednoczonego Królestwa
***** Margaret Thatcher, premier Wielkiej Brytanii (1979–1990)

czwartek, 21 listopada 2019

Posiadłość playboya

03.10.2016


Jeśli Cola jest tajemnicą
Michael Jackson historią
Jeśli piękno jest prawdą
A operacja plastyczna fontanną młodości
Co mam zrobić
Czy posiadam dar, który przeprowadzi mnie
Przez bramy tej posiadłości

Jeśli OJ to coś więcej niż napój
A Big Mac jest większy niż myślisz
Jeśli perfumy są obsesją
A talk-showy spowiedzią
Cóż mamy do stracenia
Jeszcze jeden wysiłek i przejdziemy
Przez bramy tej posiadłości

Nigdy nie kupiłem kuponu Lotto
Nigdy nie zaparkowałem na czyimś miejscu
Banki niczym katedry
Sądzę, że kasyna zajęły ich miejsce
Miłości, spełnij się
Nie budź jej, sama się ocknie

Ryzyko jest rodzajem religii
Gdzie jesteś potępiany za zwykłego pecha
Naprawdę nigdy nie widziałem tego filmu
Naprawdę nigdy nie czytałem tej książki
Miłości, spełnij się
Pozwól, żeby wypadły moje numerki

Nie wiem, czy potrafię się hamować
Nie wiem, czy jestem tak silny
Nie wiem, czy mogę tak długo czekać
Nim kolory rozbłysną
I światła się zaświecą

Wtedy nie będzie czasu na smutek
Nie będzie czasu na wstyd
I chociaż nie mogę powiedzieć czemu
Wiem, że muszę wierzyć

Pójdziemy kąpać się w tym basenie
To kogo znasz przeprowadza cię przez
Bramy posiadłości playboya
Ale oni nie wspominają nic o bólu

Wtedy nie będzie tu czasu na smutek
Nie będzie czasu na wstyd
Wtedy nie będzie tu czasu na smutek
Nie będzie czasu na wstyd


Tytuł oryginału : „Playboy’s mantion”
Autor : U2

wtorek, 19 listopada 2019

Maj 2018


01.05.2018
Szczawiowa u mamy.
Sporo czytania, kolorowania, puzzle itp.
Wyprasowałam stertę ciuchów.
Smętnie.

02.05.2018
Polski Top Wszech Czasów.
M mi się śnił. Miło na szczęście.

03.05.2018
Rano w lesie. Cudnie. J
Po południu burza. Grad miał dwa centymetry średnicy! Przez moment było straszno. Teraz super świeże powietrze.
Zapytałam o prezent…

04.05.2018
Dziś niespodziewanie dostałam maila, ale nie w temacie. ;p Najwyraźniej prezent był nietrafiony. Szkoda. :/
Zamówiłam prezenty dla mamy i A. Dla mamy mam jeszcze jeden prezent w planie, ale na razie niedobory czasowe, żeby zrealizować.
Dzień zakupów. Lodówka pęka w szwach. ;p

05.05.2018
Nic mi się nie chce. Mam spadek jakiś.

06.05.2018
A może znów sobie odwyk zrobić?...
Przede mną dwa bardzo ciężkie dni, zwłaszcza jutro.

07.05.2018
Żyję jeszcze? Nie jestem pewna. ;p
Najpierw do pracy. Zaplecze w postaci sali niegotowe. Skakałyśmy po stolikach i L oberwała ramą w czoło.
Potem szybko na rehabilitację. Przyjęli mnie wcześniej.
Potem do onkologa. Mama mi trzymała kolejkę.
A potem szybko do domu, bo wymiana wodomierzy.
I co? I dupa, czekam, czekam i nic. Pewnie w końcu dziś nie przyjdą i będzie zonk.

08.05.2018
Przyszedł wczoraj całkiem miły pan, szybko zrobił, nie nabałaganił. ;)
Dziś znów trochę maraton: praca, rehab, neurolog. Jaka fajna ta nowa pani doktor.
Jutro mam wolne!!!!!!!!!!!!! J

10.05.2018
Wczorajszy wolny dzień całkiem miły. A na koniec zgrzyt – sanatorium mi dali dopiero od 27 czerwca. L
Napisałam maila, odpisali, że trzeba telefonicznie.
Od rana byłam w podłym nastroju, D i E mnie pocieszali. Dostałam maila od M i to przełamało smutek.
Próbowałam się dodzwonić do NFZ ale gdzie tam. Jak jutro się nie uda, to się poddaję i spróbuję Szklarską przebukować. Już sprawdziłam, że w razie czego na koncert mogę stamtąd pojechać i wrócić na cd urlopu. ;)
Ale przy okazji zauważyłam, że cokolwiek się dzieje odbiegającego od normy/innego/niespodziewanego/nie po mojej myśli – sypię się. Bez Zotralu to chyba bym od razu skakała na sznur.

11.05.2018
Dodzwoniłam się do NFZ ale nic nie załatwiłam. Mam czekac na papiery. Chyba się poddałam i będę Szklarską zmieniać. Gorzej, że nikt nie odbiera telefonu tam…
Ech…

12.05.2018
Wszystko zaczyna się układać. Dodzwoniłam się na stacjonarny, komórka okazuje się zgubiona!!! Przełożyłam wyjazd. Mam też pomysł na odwiedziny u E i jej też pasuje „tak na szybko” jak to napisała. Mam też szalony pomysł, żeby urwać się z ostatniego tygodnia pracy. ;)
Dziś w lesie parno i duszno. Kondycja minus dwa. ;)
 Odpoczynek z książką. Jutro trzeba by popracować. To może się dobrze składa, że się z mamą nie zobaczę – idzie na komunię.

13.05.2018
Aż trudno uwierzyć, że już prawie połowa maja. Za miesiąc już będę spakowana pewnie. ;)
Miły dzień był. Sporo zrobiłam, ale też duuużo odpoczywałam.
Postanowiłam sobie zrobić tydzień przerwy, a potem iść do pani Bożenki na rehab.

14.05.2018
Dziś odwaliłam dwa numery w pracy, ale z jednego się wykręciłam, a drugi się rozszedł po kościach dzięki innej osobie. ;)
5 tys zł za spotkanie. Godzinne, może dwu. A ja musze tyle pracować przez dwa miesiące. Nie wiem na razie co o tym sądzę. A podsumował najlepiej „Zobacz ile zaoszczędziłaś”. Złośliwe i fantastyczne.
Zrobiłam ogromne zakupy ciuchów: dwie pary spodni, dwie bluzki, dres, 8 par skarpetek, wkładki i podpiętki, 4 pary majtek. 270zł. J

15.05.2018
Popracowałam. Zapisąłam się na rehab. Załatwiłam prezent dla mamy. J
Troszkę poćwiczę i do wanny.
Jutro wycieczka. J

16.05.2018
Wycieczka bardzo udana, ale nogi mnie tak bolą, że szok…. Zaraz posmaruję żelem.
Byłam też na spotkaniu w sprawie emerytur i zasiłków. Dowiedziałam się sporo rzeczy. J

17.05.2018
Śnił mi się… Rozwaliło mnie to. Zakopałam uczucia, co nie znaczy, że ich nie ma…
Praca, zdrowe zakupy, zabieg na stopy.
Jutro zamierzam troszkę dłużej pospać. Ale nie dużo, bo chleb trzeba upiec.

18.05.2018
Jak to dobrze, że już weekend, bo mi się nie chce pracować…
Nie było zielonych szparagów.
Dostałam okres.
I maila. ;)

20.05.2018
I weekend minął…
Byleby przeżyć ten tydzień, potem pracuję tylko dwa dni. :D
Tęsknię… Dawno tak nie tęskniłam…

21.05.2018
Nawet jakoś ten dzień minął.
Zaczęłam rehab.

22.05.2018.
Praca. Dentysta. Rehab. Praca. Zgon. ;p
Dobra wiadomość jest taka, że zęby zdrowe. J

23.05.2018
Mammografia. Rehab. Praca. Zgon. ;p

24.05.2018
Jak nie odpocznę wkrótce to padnę. Dziś dużo pracy i rehab.
Ale jutro wygląda na to, że od 15 mam weekend. J

25.05.2018
Nareszcie weekend! J
Nie chce mi się nic. ;p

28.05.2018
Weekend jak z filmu katastroficznego. Dziś w pracy też wszyscy o tym mówili. A ja mam nerwicę natręctw – co chwila jeszcze latam do balkonu sprawdzić.
W sobotę odwiedziny A, w niedzielę mamy. W piątek dzwonił R, dziś T.
Jeszcze 5h pracy i mam weekend. J

29.05.2018
Weekend! Weekend!! Weekend!!! J

30.05.2018
Dziś Ogród Botaniczny. Pięknie było. J
A jutro nic nie muszę! :D

niedziela, 17 listopada 2019

O co tak naprawdę chodzi

28.11.2016


„I just went on thinking „why me, why this on top of everything else?” But after a while I came to se that God kept throwing things at me until I finally realised it’s not about what happens to us, it’s about how we deal with what happens to us. We have choices. Our lives are in our own hands.”

                                                                                  Jeanie Boulet, „ER”


„Ciągle tylko pytałam „Dlaczego ja, dlaczego jeszcze na dodatek to?”. Ale po pewnym czasie dotarło do mnie, że Bóg rzucał we mnie różnymi problemami aż wreszcie zdałam sobie sprawę, że wcale nie chodzi o to, co się z nami dzieje, chodzi o to, jak sobie radzimy z tym, co się z nami dzieje. Mamy wybór. Nasze życie jest w naszych rękach.”

                                                                                  Jeanie Boulet „Ostry dyżur”

piątek, 15 listopada 2019

Abraxas „Pokuszenie”

13.11.2016


Jest w Twoich oczach chłód,
jad, który ssie mój głód.
Wbij swoje zęby jak wąż
pokuszenia smak.

Pozwól mi być
jedną chwilą,
wierszem poezji i snem.
Całuj mnie tak,
abym nigdy nie bał się śmierci i łez.
Podaj mi dłoń, bym pamiętał
palce drapiące do krwi.
Kołysz mnie znów biodrami,
tańcz, póki starczy mi sił
Kochaj mnie tak by motyle,
żądzą przeszyły mój brzuch.
Otruj mnie znów migdałami,
zapamiętaj, zapamiętaj mój ból.
Otruj mnie znów

Ukrzyżowane wspomnienia nie pozwolą zapomnieć.
Nawet wówczas, gdy odkryję wszystkie ścieżki Twojej filozofii
i przesłucham całego Bacha,
nietykalna stanie się tylko cisza między nami.

Rzucam do Twych stóp
moje życie, które jest
herezją, opętaniem, kościołem duszy mej.
Za dotyk Twoich ust, sprzedam każdy dzień
i umrzeć na Twym brzuchu tylko chcę.
Teraz już wiem, nadejdzie świt,
a aksamit Twego ciała umknie mi.
Pozwól mi być istnieniem Twym.

Pozwól mi znów czytać z Twych ust,
być każdym twoim snem.
Kołysz mnie czule w rytm naszych serc,
tańcz, gdy za oknem deszcz.

Na pokuszenie prowadź mnie więc,
odkryj swe ramiona, bym poddał się.

Całuj mnie więc, bym nigdy już
nie musiał lękać się.
Gdy słońce zgaśnie,
odnajdę Cię gdzieś.
Na pokuszenie prowadź mnie więc,
odkryj swe ramiona, bym poddał się.

środa, 13 listopada 2019

Szalone oczy

22.08.2016

Zasznuruj usta, nie podnoś zasłony
Uchwyć się mocniej swej kuloodpornej maski
A jeśli spróbują przebić się swymi pytaniami do prawdziwego ciebie
Możesz się skryć, skryć, skryć
Za szalonymi oczami

Przybierasz odważną minę i prześlizgujesz się na drugą stronę ulicy na kufelek
Przyklejasz sobie uśmiech opierając się swobodnie o bar
Śmiejesz się za głośno z reszty świata
Z innymi chłopakami z tłumu
Chowasz się, chowasz, chowasz
Za tępo patrzącymi oczami

Wierzyłeś w ich historie o sławie, szczęściu i chwale
Teraz zagubiony jesteś w alkoholowych oparach wymiękłego wieku średniego
Gruszki na wierzbie jednak rosną za wysoko
A ty się chowasz, chowasz, chowasz
Za brązowymi, łagodnymi oczami


Tytuł oryginału : „Paranoid eyes”

Autor : Pink Floyd

poniedziałek, 11 listopada 2019

Miami

18.09.2016


Pogoda tutaj zmienia się i szaleje
Cięcie wisi w powietrzu
Koszule we wzorki południowe akcenty
Cygara i długie włosy
Mamy auto, benzyna jest tania
Przyjechaliśmy tutaj na tydzień
Mamy słońce mamy piasek
Mamy baterie w kamerze

Jej oczy lśnią basenowym błękitem
Głupiutka ślicznotka na trampolinie
Zawsze pociąga ją to czego się boi
Duża dziewczyna z pociągiem do słodyczy
Ogląda sesję zdjęciową chudej panienki
Studenci pachną czystością
Jej skóra smakuje chlorem
Miami, moja mamuśka

Uwielbiam filmy
Kocham odwiedzać plany zdjęciowe
Musze kogoś postrzelić w stopę
Muszę wypalić parę papierosów
Nie ma sprawy, wiemy o co biega
Wróciłem właśnie z wypożyczalni filmów
Mam samochód i pościgi
Co on ma w tej walizce
Chcę zbliżenie tej twarzy
No i mamy piękny pościg

Miami, moja mamuśka
Miami

Kupiłem dwa nowe garnitury... Miami
Różowy i niebieski... Miami
Zrobiłem ci zdjęcie... Moja mamuśka
Rozgrzaliśmy się nieźle w tej budce fotograficznej
Powiedziałem, że wyglądasz jak Madonna
Odparłaś... może...
Powiedziałem, że chcę mieć twoje dziecko
Mogliśmy zrobić coś pięknego
Coś co nie byłoby problemem
Przynajmniej nie w... Miami

Wiesz niektóre miejsca są jak twoja ciocia
Ale nie ma takiego drugiego jak
Miami, moja mamuśka


Tytuł oryginału : „Miami”
Autor : U2

sobota, 9 listopada 2019

Kwiecień 2018


01.04.2018
Moja mama jest nieziemska. Przyszła pół godziny wcześniej i była zła, że nie jest wszystko gotowe. ;)
Ale ogólnie dzień był nawet miły.

02.04.2018
Jak dobrze mieć wolne. J

03.04.2018
Ogólnie dziś mi wszystko siadło. Mimo że tak się pilnowałam, to jednak nadzieja mi urosła. I od nowa proces przyswajania, że nie. Znów zaglądanie do poczty i przeklinanie siebie w duchu. Tak mnie przybiło, że aż zaczęłam sprawdzać, czy na pewno leki biorę. Biorę. Nie chcę nawet myśleć, co by było bez nich.

04.04.2018
Bardzo szybko mi dziś praca minęła.
Mama znów z problemem sąsiada. Teraz jeszcze sąsiadka obok się włączyła.
Zrobiłam sobie dziś SPA dla stóp. J

05.04.2018
Ale dziś miałam ciężki dzień. Latałam jakbym miała motorek w d… i nie nadążałam i tak.
B mnie odwiedził. Bardzo miło. J
A znów napisał, że może się spotkamy, a teraz ani słowa w temacie, za to plany na weekend swoje mi przedstawił. Trochę żal.

06.04.2018
Nareszcie weekend! J
Posprzątałam sobie salon. Na błysk! Aż pachnie. ;) Zdjęłam też już dekorację świąteczną.
Po pracy zrobiłam zakupy. Miałam jeszcze coś z poniedziałku zrobić, ale stwierdziłam – nie. Odpoczynek. J

07.04.2018
Fajne sa te mailowe niespodzianki. J
Jakoś mi tak źle na ciele. Przesilenie wiosenne. Zmęczona sama nie wiem czym. Ale w lesie za rowerkiem dałam sobie radę. J
A może zmęczyła mnie kolejna wersja opowieści o awanturze…

08.04.2018
Leniwa niedziela. Ale za to listwy pomalowałam wreszcie.
Poćwiczyłam też, ale słabo mi dziś zło, opuściłam trochę, bo nie dawałam rady. To zmiana pogody, jestem tego pewna.
Byle przetrwać następne osiem dni….

09.04.2018
Słabo się czuję przy takiej pogodzie…
Powlekłam się mimo wszystko załatwiać sprawy. I wszystkie załatwiłam!!! Jestem dumna z siebie. Potem się reanimowałam. ;p

10.04.2018
Dziś lepiej. Ochłodziło się, zachmurzyło, da się żyć.
I dzień w pracy okazał się nie tak okropny jak się tego spodziewałam.
Poćwiczę sobie, wykąpię się i obejrzę trochę „The Clone Wars”. J

11.04.2018
Ale wczoraj była fajna burza! Od razu się chłodniej zrobiło i tak mi się dobrze ćwiczyło!
Dziś dzień w pracy baaaaardzo efektywny.
A po powrocie miałam czas na relaks : czytanie i gitarę.
Musze znaleźć gdzieś jak zapakować wino do wysyłki… :/

12.04.2018
R to ma jakiś problem ze sobą. Zrobił dziś aferę z niczego.
Po pracy poszłam na nordik. Ale było fajnie! J Tylko kichałam jak najęta, bo cos pyli. ;)

13.04.2018
Trzynasty i piątek. ;)
Jutro pracująca sobota… Fuj.
Wrzasnęłam dziś na R. W odwecie za jego tekst wczoraj. Jednocześnie mi głupio i jestem z siebie dumna. Complicated. ;)
Chyba mi palec gnije. ;p;p;p I wcale to nie śmieszne… Kupiłam maść z antybiotykiem.

14.04.2018
W pracy nawet ok. Ale dyrekcja dała ciała. ;)
Zmęczona jestem. Ale obiecałam spotkanie, więc zepnę pośladki i pójdę. Po prostu po powrocie padnę do łóżka, a jutro spędzę na balkonie tudzież kanapie.

16.04.2018
Spotkanie sobotnie było naprawdę wspaniałe! J
Ale niedziela – dramat… Przemieszczałam się tylko między kanapą a fotelem, a balkonem. Na nic nie miałam siły. A z A ciągnęli mnie na pizzę, ale też nie dałam rady…
Dziś rano też było słabo, potem się rozkręciłam i nawet posprzątałam kuchnię i poćwiczyłam.
Pada. Świetnie bo duchota była okropna.

17.04.2018
Dziś udało mi się zrobić obfite zakupy. Ale potem już opadłam z sił. Mimo to zamierzam zaraz troszkę poćwiczyć, a potem wyprasuję przy serialu.
Dziś w pracy nie wiem kiedy mi dzień minął…

18.04.2018
No i w zasadzie kolejny etap pracy za mną. Lecą lata tak szybko, że nie wiadomo kiedy…
Palec się miewa lepiej. J
Zaraz poćwiczę, a potem długa miła kąpiel. J

19.04.2018
Dziś zrobiłam zakupy w zdrowym sklepie. O dziwo, jeszcze zostało mi trochę kasy na jedzenie w przyszłym tygodniu. ;)
Jutro zapowiada się ciężki dzień… Ale potem wolny weekend!!! :D

20.04.2018
Nawet wstałam dziś i zdążyłam do roboty mimo zabójczo wczesnej pory. ;)
I skończyliśmy wcześniej!!!
Mam weekend!!! J

21.04.2018
Kolejna próba umówienia się z A. Coś się dzieje mam wrażenie. No ale zobaczymy. Ma to jutro nastąpić, to ma jeszcze czas potwierdzić.
Miło dostawać maile. J
Zrobiłam sobie SPA. A zaraz coś obejrzę nowego.
Musze koniecznie zrzucić parę kilo, bo nie będę miała w czym chodzić latem. Jak to zrobić??!! :/

22.04.2018
A mnie znów do wiatru wystawił. Cos jest na rzeczy. Dobrze, że się zdecydowałam jednak wziąć za ćwiczenia itd., bo teraz byłabym na siebie dogłębnie wściekła.
Przede mną ciężki tydzień. A potem luz, luz, luz. J

23.04.2018
Dzień był pracowity… Ufff. Ale już za mną.
Załatwiłam dziś parę spraw na mieście. Ale było duszno, upociłam się jak w saunie.

24.04.2018
Dyrekcja rzuciła dziś, że ostatni rok leniuchuję. Mam nadzieję, że żartowała. Ale się nie przejęłam zbytnio, bo tak to zabrzmiało. Mam argumenty przeciwko przecież. Mam opcje różne. I w ostateczności – nie mam też paniki w oczach. Mam za to wiarę, że Bóg zrobi najlepiej dla mnie jak się da. J
Jutro badania. Ciekawe co mi tam wyjdzie…
I jutro początek rehabilitacji.

25.04.2018
Płytki lekko w górę. Kwas moczowy poszybował. Dostałam leki.
Na rehabilitacji fajnie, trudne ćwiczenia.
Zmęczona jestem.

26.04.2018
Dostałam życzenia od paru osób. Od trzech nie. W sumie mogłam się tego spodziewać.
Rehabilitacja trwa.
Jeszcze jutro i trochę wolnego.

27.04.2018
Długi i ciężki dzień. Maksymalny taki.
Ufff, weekend!!! J

28.04.2018
Jak mi się dziś nic nie chce…
Poza tym wyraźnie czuję odpływ.

29.04.2018
Ponieważ zerwało mnie dziś o 5.30 to pozamiatałam i umyłam podłogi zanim poszłam z mamą do parku. ;)
Potem jeszcze wyszorowałam wannę i duuużo poczytałam. Maseczka, paznokcie, takie tam.
Chciałabym jakies wieści mieć…
A pożegnał A, który wyjechał pracować.

30.04.2018
Jakos tak mi wszystko opadło. A mówiłam : nie pozwalac sobie na nadzieję.

czwartek, 7 listopada 2019

Kiedy spotykam Cię w lesie

19.10.2016


Kiedy spotykam cię w lesie,
Co szumem w sen się kołysze,
Pytam: dlaczego ty do mnie nie mówisz,
Lecz echo słów jeno twych słyszę?

Gdy cię spotykam w ogrodzie,
Gdzie wonie owiewa wiew chyży,
Pytam: dlaczego na pierś mi nie padasz,
Lecz jeno woń czuję twej bliży?

Gdy cię spotykam nad studnią,
Gdzie niebo w wód śpi błękicie
Pytam: dlaczego nie widzę twych oczu,
Lecz jeno ich w wodzie odbicie?

Kiedy spotykam cię we snie,
Który wykwita w noc z głuszy,
Pytam: dlaczego cię nie ma na świecie
Lecz żyjesz jedynie w mej duszy?...

Leopold Staff

wtorek, 5 listopada 2019

Barbra Streisand "Anything You Can Do"

07.11.2016


Anything you can do,
I can do better.
I can do anything
Better than you.

No, you can't.
Yes, I can. No, you can't.
Yes, I can. No, you can't.
Yes, I can,
Yes, I can!

Anything you can be
I can be greater.
Sooner or later,
I'm greater than you.

No, you're not. Yes, I am.
No, you're not. Yes, I am.
No, you're NOT!. Yes, I am.
Yes, I am!

I can shoot a partridge
With a single cartridge.
I can get a sparrow
With a bow and arrow.
I can live on bread and cheese.
And only on that?
Yes.
So can a rat!
Any note you can reach
I can go higher.
I can sing anything
Higher than you.
No, you can't. (High)
Yes, I can. (Higher) No, you can't. (Higher)
Yes, I can. (Higher) No, you can't. (Higher)
Yes, I can. (Higher) No, you can't. (Higher)
Yes, I can. (Higher) No, you can't. (Higher)
Yes, I CAN! (Highest)

Anything you can buy
I can buy cheaper.
I can buy anything
Cheaper than you.

Fifty cents?
Forty cents! Thirty cents?
Twenty cents! No, you can't!
Yes, I can,
Yes, I can!
Anything you can say
I can say softer.
I can say anything
Softer than you.
No, you can't. (Softly)
Yes, I can. (Softer) No, you can't. (Softer)
Yes, I can. (Softer) No, you can't. (Softer)
Yes, I can. (Softer)
YES, I CAN! (Full volume)
I can drink my liquor
Faster than a flicker.
I can drink it quicker
And get even sicker!
I can open any safe.
Without bein' caught?
Sure.
That's what I thought--
you crook!
Any note you can hold
I can hold longer.
I can hold any note
Longer than you.

No, you can't.
Yes, I can No, you can't.
Yes, I can No, you can't.
Yes, I can
Yes, I-I-I-I-I-I-I-I-I No, you C-A-A-A-A-A-A-A-A-A-A-A-A-N'T--
CA-A-A-A-N! (Cough, cough!)
Yes, you ca-a-a-an!

Anything you can wear
I can wear better.
In what you wear
I'd look better than you.
In my coat?
In your vest! In my shoes?
In your hat! No, you can't!
Yes, I can
Yes, I CAN!
Anything you say
I can say faster.
I can say anything
Faster than you.
No, you can't. (Fast)
Yes, I can. (Faster) No, you can't. (Faster)
Yes, I can. (Faster) Noyoucan't. (Faster)
YesIcan! (Fastest)
I can jump a hurdle.
I can wear a girdle.
I can knit a sweater.
I can fill it better!
I can do most anything!
Can you bake a pie? No.
Neither can I.
Anything you can sing
I can sing sweeter.
I can sing anything
Sweeter than you.
No, you can't. (Sweetly)
Yes, I can. (Sweeter) No, you can't. (Sweeter)
Yes, I can. (Sweeter) No, you can't. (Sweeter)
Yes, I can. (Sweeter) No, you can't, can't, can't (sweeter)
Yes, I can, can, can (Sugary)

Yes, I can! No, you can't!


Song from Barbra Streisand's album "Encore: Movie Partners Sing Broadway" 2016

"Anything You Can Do" is a song from musical "Annie Get Your Gun" performed by Barbra Streisand with Melissa McCarthy.


niedziela, 3 listopada 2019

Sen artylerzysty

06.08.2016


Opadając przez chmury
Wspomnienia spieszą na spotkanie ze mną
W przestrzeni między niebami
I w kącie jakiejś obcej ziemi
Miałem sen
Miałem sen
Żegnaj Max
Żegnaj Max
Po mszy, kiedy idziesz wolno do samochodu
A srebro w jej włosach lśni w zimnym listopadowym powietrzu
Słyszysz dzwon
Dotykasz wstążki przy klapie
I kiedy łzy wzbierają i szukasz u innych pocieszenia
Bierzesz jej kruchą dłoń
I trzymasz się marzenia

Własny kąt
Dość jedzenia
Gdzieś tam starzy bohaterowie przechadzają się bezpiecznie ulicą
Gdzie możesz głośno mówić
O swych wątpliwościach i lękach
I co najważniejsze nikt nie znika
Nie słyszysz nigdy ich standardowych tekstów kiedy kopią ci w drzwi
Możesz się zrelaksować nawet stojąc po niewłaściwej stronie
A maniacy nie dziurawią przywódców przy pomocy pilota

Każdy może się odwołać do prawa
I już nikt nie zabija dzieci
I już nikt nie zabija dzieci

Noc po nocy
Krąży mi w mózgu
Ten jego sen i doprowadza mnie do szaleństwa
W kącie jakiejś obcej ziemi
Artylerzysta śpi
Dokonało się
Nie możemy tak po prostu porzucić tej ostatniej sceny
Zwróćmy uwagę na jego sen
Zwróćmy uwagę


Tytuł oryginału : „The gunner’s dream”
Autor : Pink Floyd

piątek, 1 listopada 2019

Już mnie nie ma

02.09.2016


Czujesz się tak winny, że masz tak dużo za tak niewiele
To uczucie za nic nie chce Cię opuścić
Tak mocno trzymasz się najmniejszej nawet rzeczy
Aż w końcu już nic Ci nie zostanie

Do widzenia, możesz zatrzymać ten zestaw świateł
Ja wstanę razem ze słońcem
I nie zajdę

Tak bardzo chciałeś gdzieś dojść
Lecz zgubiłeś się po drodze
Zmieniłeś nazwisko, w porządku…to było konieczne
I tak nie będzie Ci brakować tego, co pozostawiłeś za sobą

Do widzenia, możesz zatrzymać ten zestaw świateł
Ja wstanę razem ze słońcem
I nie zajdę
Już odszedłem

Czułem się tak cały czas
Jestem bliżej Ciebie co dnia
I tak nie bardzo tego pragnąłem

Robisz kroki, od których kręci Ci się w głowie
A potem zaczynasz lubić to uczucie
Ranisz samego siebie, ranisz swą ukochaną
A potem odkrywasz
Że to co uważałeś za wolność jest tylko zwykłą chciwością

Do widzenia…żadnych emocjonalnych „dobranoc”
Wstaniemy razem ze słońcem
A Ty wciąż mocno trzymasz
Ja nie zajdę

Tytuł oryginału : „Gone”
Autor : U2