wtorek, 27 marca 2018

Wrzesień 2013


1 września 2013
Trochę odpoczynku, troche pisania, troche pracy, troche szykowania się do pracy. bedzie cięzki tydzień, więc trzeba jeszcze odpocząc dziś. 


2 września 2013
nie no, w takim tempie jak dzis to się żyć nie da….
jedyna nadzieja w tym, ze nie będzie az takiej roboty za pare dni.
łeb mi zaraz rozerwie.

dobrze chociaż, że miałam miłe sny, takie przytulankowe…  

3 września 2013
drugi dzien takiego zapieprzu….
nogi mnie bola jak cholera i zaczełam się zastanawiac dlaczego – przecież nie odczyniałam żadnych maratonów ani pielgrzymek. i wtedy przypomniałam sobie co mi terapeutka mówiła – nogi bolą jak za szybkie tempo życia jest. zgadza się :/

jutro urodziny mamy  

4 września 2013
Znów mi w pracy wyjechali z czyms „na wczoraj”. olałam. jak zaczeli naciskać – podrzuciłam kolezance. nie jestem w nastroju do robienia na wczoraj. niech sie ograną do cholery!!!!
urodziny mamy – pierogi – mniam….
troche luzu sobie dzis zrobiłam, bo w takim tempie zyc sie nie da.

poczytam, poćwiczę itd

5 września 2013
P ma cukier 126  wpadłam w panikę.  ale w ciągu pół godziny już przynajmniej wiem dlaczego : od tygodnia pochłania bardzo duzo suchego jedzenia…. niby tak wszystko kontroluje i zapisuję a nie zauwazyłam co się swięci!!!! suche już schowałam…. Boże, nie pozwól, zeby przez moja głupotę wróciła jej cukrzyca…. proszę…. 
Year of the cat
i
„Don’t leave me now” 

to tak na pocieszenie chyba, choc wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam 

 6 września 2013
10h w pracy… ale było prawie w porządku, gdyby nie to, ze mnie wcisnęli do kolejnego „komitetu do spraw”. :/
zjadłam i nie mam siły na nic.
K sie chciała spotkac, ale odmówiłam.
A sie umówił z D, zanim mu zdązłam odpisac to chyba juz poszedł, bo nie odpowiedział juz potem.
oj, chyba dzis pójde wczesnie spać…..
acha, no i wiadomość dnia : poranny pomiar 79    dzięki Ci, Boże 

 7 września 2013
wczoraj dość długa rozmowa z A. nie jest tak pieknie jakby się wydawało. na zakonczenie już prawie rzucił zdaniem, które mnie powaliło, bo okazuje się, ze cos co kiedyś mi „tłumaczył”, teraz jego spotyka….
Marny kontakt, więc trochę mi smutnawo.
idę do lasu…

8 września 2013
nawet się ten weekend nieźle powolutku toczy. tylko kontakt marny, choc wieści dobre.
A jakiś za murem jest. coś jest na rzeczy…
Jutro dzień oczyszczania…

9 września 2013
rankiem poćwiczyłam i poleciałam na nordik. całe szczęście, bo teraz tak leje, że jutro nie wiem, czy to się uda. jak nawet przestanie, to podejrzewam, ze zatonełabym w błocie… ale moze nie będzie tak źle.
w pracy krótko. dziwna rozmowa, w której gość straszył mnie moja własna dyrekcją. a nie miała chyba racji, tak nam sie wydaje, czekam jeszcze na odpowiedź. znow sprzęt popsuty, cholery mozna dostać.
po proacy szalałam w domu, : ogarnełam P, podlałam kwiaty, zamiotłam itp, zrobiłam pranie, pograłam, pouczyłam sie espaniola, wyprasowałam, zajrzałam w blogi.
dziś dzień bez jedzenia. piję wode i herbatki. nie jest źle, ale wiem, ze zawsze parzyste dni sa gorsze. dziś to juz na pewno dam radę, bo zawsze moge już iść spać po prostu.  który to juz raz, kiedy próbuje schudnąć… faktem jest, zę jak teraz się ruszam, to ta waga nie przybywa, nawet jak sobie cos pozwole pohulać w lodówce. mam nadzieje, że coś z tego bedzie.
tesknię…

10 września 2013
Ze sprzętem jest jazda, nie bardzo umieją naprawić. ja za to odpowiadac nie będę, nie ja popsułam, mimo że jest na mnie.
poza tym w pracy fajnie i krótko.
pocwiczyłam i byłam na nordiku, poczytałam, posprzątałam 80% mieszkania, jutro dokończę.
zjadłam rano sniadanie: płatki z mlekiem. na razie jest ok, choc w ciągu dnia miałam ze dwa razy troche kryzys, ale nie jakis strasznie mocny. jutro podejrzewam bedzie gorzej. przed sniadaniem tabletka. przez reszte dnia już tylko herbatki i woda. sąsiedzi oczywiście gotują najpyszniejsze rzeczy, jak ja nie jem: kalafior z bułką tartą, barszcz biały, kotlety mielone, nalesniki, na kazdym piętrze czym innym pysznie pachniało. jasna cholera może człowieka trafić 

 11 września 2013
osiem godzin pracy, dokonczenie sprzątania i padłam. poczytałam, zrobiłam sobie kąpiel.
ale jest sukces: trzymam się z dietą.  jutro zjem drugie sniadanie….

12 września 2013
w pracy krótko i miło. sprzęt połowicznie naprawiony, do całkowitej używalności brakuje jednej części, która trzeba bedzie zakupić. mam przeczucie, ze to potrwa….
poćwiczyłam i byłam w lesie na nordiku. ale było pieknie! 
są dwie wiadomości dnia: mail      
a druga: 5,5 kg     
ale dzis juz jest trochę cieżko, mimo że zjadłam drugie sniadanie. juz czuję, że mnie ssie od jakiegoś czasu. jeszcze nie jest tak tragicznie jak potrafiło być, ale nie jest już komfortowo ani lekko. a tu jeszcze dwa dni na drugim sniadaniu….

13 września 2013
w pracy milion godzin… ale to dobrze, bo cięzkawo z dietą. a w ten sposób zanim wróciłam z pracy i się ogarnełam to już jest 18.30, zaraz jeszcze musze powiesić pranie, a potem już Lista i mam nadzieje,z e jakos przetrzymam. ale jest autentycznie coraz gorzej…
moja chrosta na szyi osiągneła juz rozmiar czyraka. poszłam do apteki po ratunek. dostałam dwie masci. jedna juz dwa razy nałozyłam. ale przeczytałam na ulotce, ze leczenie 7-10 dni. a jak nie zadziała – do lekarza. mam jednak szczerą nadzieję, zę zadziała. 
P ładnie zjadła, za to mało pije.
i tak zawsze coś…  

13 września 2013
co się stało z …. ?   
i
było słychać    

14 września 2013
6,5kg    
nie do uwierzenia, ze tyle zrzuciłam już    
kurcze, działa to co robię, działa jak cholera!!!!! ale się cieszę   
dzis już też ćwiczyłam i byłam na noriku. z okazji soboty zjadłam sobie sobotnie sniadanko: pół bułeczki z masełkiem cienko i szczypiorkiem, pomidorek, ogórek kiszony i cebulka, dwa jajka na miękko, kakao. rozpusta po prostu    teraz wypiłam herbatke i niedługo ruszam na zabieg Redukcja cellulitu i tkanki tłuszczowej  potem zjem sobie jeszcze jabłuszko jak wrócę. a potem podejrzewam bedzie bardzo cięzko….. ale trzeba wytrzymać, bo działa. a jutro bedzie mozna zjeść zupkę 
najbliższa platforma widokowa znajduje się we Wrocławiu     

15 września 2013
wizyta u mamy 
trochę popracowałam, ale bez przesady.
obiadek 
spać mi się chce  

16 września 2013
rano ćwiczenia i do lasu. A przysłał smsa z elektryzująca wiadomoscią, nie mogłam sie cały dzien na niczym skupić.  praca, potem zakupy, potem ogarnełam dom, gutara, hiszpański, praca, prasowanie, blogi itd – ale mysli krązą wokół jednego tematu.
środa, hmmm….   
żebym tylko sobie za duzo nie nawyobrazała, bo to przeciez nic pewnego….

17 września 2013
praca, basen, dom i takie tam, ale mysli mi krążą wokół jutra i zapytuję Najwyższego co ma dla mnie w planach jutro  ja staram się nic nie planować, zeby Go nie rozśmieszać  ale to jest niewykonalne w moim przypadku, więc tylko nadaje temu odpowiedni tytuł : „Rojenia i urojenia”, a co będzie – zobaczymy.  

18 września 2013
Było fajnie, choć zabrakło wisienki na torcie. ta wisienka ostatnio mi bardzo umyka… cos mi się widzi, ze rok dwa tysiące trzeszczący trzeba bedzie zamknąć bez wisienki… choć jeszcze kwartał i „wszystko się może zdarzyć”…

19 września 2013
mail     
uch, organizatorzy spartolili robotę… wrrr…..

19 września 2013
Mail       
trzy tygodnie…. uch……

19 września 2013
robię sobie dzis wolne, i tak się na niczym nie moge skupić ;p

20 września 2013
dziś też sobie odpusciłam…
już zaczynam tęsknić. serce mi sie rwie po prostu. co tu zrobic,co tu zrobić… nic nie powinnam, bo przeciez wiem, że z takich nagłych akcji nic nie wynika, ale tak mnie coś kłuje … jakis plan prztrwania trzba byłoby zrobić…

21 września 2013
wycieczka była wspaniała.  15 km  znalazłam cztery prawdziwki, cztery maslaki, jednego podgrzybka i z 10 panienek. mama znalazła grzyba wysokości co najmniej 20cm. 

tesknię… napisałam… myślę….

22 września 2013
cisza taka, że cholery mozna dostać…. tęsknię bardzo, a tu dopiero początek… żeby jakis kontakt, juz jakikolwiek, choc wiadomo jaki najlepszy…

poczytam, pooglądam coś, od poniedziałku rzucę się w wir pracy, może jakos przetrwam…

23 września 2013
wir pracy porwał mnie…
nie zdązyłam dzis wszystkiego zrobić, co było w planie. dokończe jutro. najważniejsze, ze nie miałam zbyt dużo czasu na pogrązanie się w tęsknocie. choc ją odczuwam…
z R nareszcie czuje jak cos popusciło. rozmowa jest normalna. tyle że teraz z kolei sie dzis zapatrzyłam mysląć, ze ma ładne oczy… musze uważac na siebie. choć z drugiej strony – no way – my heart belongs to M    


24 września 2013
Smutna wiadomośc z forum…
w pracy fajnie mi się udała jedna rzecz.
odwiedził mnie B, naopowiadał, przytulił. oj miło
tesknię jak cholera.
nadrbiłam sporo zaległości z wczoraj, ale teraz juz siły nie mam…



25 września 2013
nie mogę nadrobić zaległości…
ale przynajmniej dom mam posprzątany 
tęsknię, marzę…


26 września 2013
Ale zimno, cholera….
Zrobiłam zakupy za pozyczona kasę. byle do pierwszego….

nareszcie jakieś wieści  

27 września 2013
10h pracy…
jakoś duzo jem, chyba zima idzie.
musze powiedzieć, że odeszłam juz całkiem w świat marzeń. owszem, to pomaga na tęsknotę, ale bardzo niebezpieczne jest… :/  ale takie miłe! 
dobry pomysł z ogladaniem kilku seriali 
ojciec K nie zyje…  

28 września 2013

poszłysmy z mamą na wędrówkę. ponownie 15 km  ale chyba troche przemarzłam i teraz czuje sie przeziębiona… :/ niedobrze…


29 września 2013
Walczę z przeziębieniem. chyba jutro na ten pogrzeb nie pójdę… :/ kurcze, no!!! nie chcę byc chora…
tęsknię…



30 września 2013
Walka z przeziębieniem trwa. jest mi zdecydowanie lepiej, ale katar dopiero rusza, czuje to. łykam tablety…
dziś zmieniałam swój plan, bo doprawdy juz nie miałam kiedy oddychac w tym, który sobie ułozyłam na co dzień.
tęsknię…