piątek, 25 maja 2018

Październik 2014


1 października 2014
mimo utrzymującego sie stanu ekstazy juz tęsknię i juz chcę jeszcze   
dieta idzie dobrze, osiągnełam 6kg. :)  ale dzis mi sie cholernie jeść chce….



2 października 2014
znów mi dołozyli obowiązków w pracy. ale dowiedziałam się o tym jak własnie wychodziłam, więc postarałam się odsunąć tę myśl od siebie, przynajmniej na reszte dnia.
byłam na wernisażu. nie wiem, co mnie tak naprawde ruszyło z domu  ale byłam i było ok. musze podziękowac za zaproszenie.
tęsknię okrutnie. więc wspominam jak najwięcej i się uśmiecham. 


3 października 2014
kurcze, ale mnie jakos ten dzień zmęczył….
na dodatek tęsknię szalenie, a wieści nie ma…

za to miałam dzisiaj piękny sen  

4 października 2014

radio, nordik, czytanie, trochę pracy. zrobiłam sobie piekny wygaszacz.  jeść mi się chce 

5 października 2014
leniwa niedziela. 
dostałam obłędu na temat piosenki Michała Rudasia „Wszystko na dobrej drodze”.  po raz drugi 

6 października 2014
masakra w tej pracy. ja chcę wygrac w lotto i więcej się tam nie pojawić. znów przerzucanie obowiązków na ludzi, którzy nie maja o tym pojęcia, znów terminy na wczoraj, znów zmiana decyzji o 180 stopni w ciągu paru godzin.

na dodatek nieco mi smutno… bo tak jakoś się zrobiło chłodno na linii…

7 października 2014
pismo dostałam. w sprawie podziału majątku. zobaczymy.
cisza, więc trochę smuteczek. tłumacze sobie, że to normalne.

jakos tak mi chorobowo jest. a w sumie to wolałabym next week przepracować.

9 października 2014
aaa, do d…. ze wszystkim….

odkładam życie na półkę na jakis czas…

10 października 2014

bez zmian…

11 października 2014
trochę się ogranełam i zrobiłam parę rzeczy.
Abbomania 

when you’re gone how can I even try to go on?

15 października 2014
marnie jakoś…
wiem czego potrzebuję…

wczorajszy telefon pomógł trochę na nerwy. ale tylko trochę…

17 października 2014
samopoczucie zdrowotne poniżej przeciętnej…

humor nieco lepszy.

18 października 2014
lepiej zdrowotnie, bo lepiej z humorem. wszystko się łączy w logiczną całość, o czym wiem nie od dziś. 
nie jest źle. ale poprosze jeszcze lepiej.
musze trochę wolnego sobie zorganizować.

niedługo przyjdzie A, mam nadzieję, że sobie fajnie pogadamy. 

19 października 2014
wczorajsze spotkanie z A bardzo miłe.
dziś obudziłam się przed 9 
leniwa niedziela.

nie chce mi sie do roboty jutro… miałabym duzo ciekawsze zajęcia…. 

 20 października 2014
uch, robota. ale mi sie jakos dłużyło. na dodatek znów mam bóle przucha. a stawy dalej bolą. no po prostu wszystkie objawy wracają. urlop ewidentnie pomógł, więc to chyba wszystko jest nerwica zawodowa jakaś. f…k. :/
dzień ogarnełam nieźle, nawet wyprasowałam, co zawsze robię we wtorki.
dostałam awizo do skrzynki. marzy mi się, żeby to była….  i trochę sie boję czy to nie…. 

21 października 2014
dziś w pracy dla odmiany mi szybko mineło.
biodro lewe mnie boli, okropnie boli.  wszystkie dotychczasowe bóle stawów sa nieporównywalne do tego, co jest teraz. 
na dodatek musiałam przez pół miasta zasuwać na poczte po papier z elektrowni. jestem wściekła! jakby nie mogli tego zwykłym listem wysłac tylko poleconym! poza tym mi smutno, że to papier z elektrowni a nie to, na co miałam nadzieję. ale dobrze, że to nic gorszego, np zwrot wiadomej przesyłki. tego się powolutku przestaję obawiać, ale bardzo powolutku. tak na 50% na razie.

22 października 2014
tragicznie ciężki dzień.
na dodatek humor mi się gwałtownie psuje bo strasznie tęsknię…

23 października 2014
dyrekcja rzuciła dzis w moja stronę propozycję wyjazdu latem. powiedziałam jej, że nie wiem, czy dożyję…
byłam u adwokata. jest w miare ok.
trochę więcej jakby energii mam, wyrobilam się dzis ze wszystkim.
skończyła mi się kasa. przez resztę miesiąca będę żyć kaszą, makaronem, ryżem i słoikami.
smutno mi. bardzo długa juz ta przerwa i bardzo tęsknię. 

24 października 2014
bardzo wyczerpujący dzień, ale na szczęście nie przez idiotyzmy i stres, tylko po prostu dużo pracy.
zimno jak cholera się zrobiło. zamknełam wywietrznik w wc, bo wiało mrozem do środka i odkręciłam na max kaloryfer w łazience. grzeję się herbatą. chyba nie lubię zimy…
tęsknię…

25 października 2014
Czas od pięt mnie cicho zjada…
Nie jest dobrze, depresja sie unosi. Na razie jakos z nią walczyc próbuję. Ale długo tak nie wytrzymam, więc lepiej niech się coś zmieni na wiadomym froncie…

26 października 2014
towarzyski dzień. byłam u mamy i u K.
teraz juz mi się nic nie chce… odpuszczam sobie…

27 października 2014
dziś lekarz, jutro lekarz
potrzebuję…

28 października 2014
odebrałam wyniki prześwietlenia, w sumie wszystko w normie, jakies coś mam zakrzywione, ale nie wiem co, bo dziwnym skrótem napisane, a nie chciało mi sie wczoraj w internecie dłubać. bo nic mi sie nie chciało….
pobranie krwi na hematologii. najpierw cztery strzykawy z żyły, potem na dwa szkielka z palca. potem przejście do innego gabinetu i jeszcze jedna strzykawa z żyły. trochę nie mogłam zatamowac potem, sączyło się i sączyło, juz mysląłam, że koniec, ubrałam się, no to uwaliłam rękaw :/ ten drugi pobór był troche ciężki, bo to był zasadniczo gabinet
pobierania szpiku, więc stała tam kolejka ludzi do pobrania szpiku własnie. tylko ja byłam na krew. troche sie nasłuchałam… tylko czułam jak mi sie oczy coraz większe robią.   potem sie spiełam w sobie, głównie dlatego, że wyszła z tego gabinetu kobitka i zaczeła mi szlochac w rękaw, więc natychmiast mi sie potrzeba pomocy drugiemu włączyła i przestałam się rozklejać. generalnie tam wszyscy sa pomocni i spokojni i wspierający i w ogóle. zarówno personel jak i współtowarzysze – pacjenci.
mamie za dużo nie opowiadałam na razie, będe jej to na raty sprzedawać…ale opowiedziałm to juz prawie wszystkim osobom. ale prawie robi dużą różnicę….  niestety… jest jak jest, czyli jak było…
dziś siedze w domu, połknełam tę tabletkę. d…y nie urywa, myslałam, że będą większe rezultaty. ale przynajmniej nie musze się nigdzie przemieszczać na tych bolących stawach. słucham mc2. pieknie gra….

29 października 2014
jest depresyjnie i do dupy…

30 października 2014
depresja i dupa…

31 października 2014
źle, zdecydowanie mi źle… 

O jednego człowieka za dużo

05.01.2015


- Jestem twoim lekarzem.
- To niczego nie wyjaśnia. Nie powinieneś wiedzieć o mnie takich rzeczy. Przecież nie mówiłam ci tego.
- Właśnie dlatego musisz mi zaufać. Skoro mi nie mówiłaś, a ja wiem, to powinnaś się domyśleć…
- Domyśleć czego?
- Jeśli się nie domyślasz, to może jednak nie jesteś tym, kogo szukam.
- Szukasz kogoś? Przecież to ja do ciebie przyszłam. żebyś mnie wyleczył z psychozy.
- Nie masz psychozy. Uspokój się, weź głęboki oddech i pomyśl. O tak… Jesteś teraz spokojna, prawda? Więc mów…
- Jesteś taki sam jak ja!
- Dokładnie. Dlatego cię szukałem.  
- A ja myślałam, że jestem taka jedna jedyna i przede wszystkim – nienormalna!
- W pewnym sensie jesteśmy nienormalni. Normalni ludzie nie czytają innym w myślach, nie zapalają przedmiotów patrząc na nie i potrafią zajrzeć do pokoju przez zamknięte drzwi.
- Nie umiem zajrzeć do pokoju przez zamknięte drzwi.
- Ja potrafię. Ale za to nie potrafię podpalać przedmiotów patrząc na nie, a ty tak.
- Nie jesteś lekarzem.
- Nie.
- A kim jesteś? Nie chcę ci zaglądać do głowy, to niegrzeczne.
- Jestem szukającym. Wśród wszystkich ludzi wyszukuję takich jak my… żeby…
- Denerwujesz się czymś, czuje to.
- Słuchaj, zaraz oni przyjdą i będą chcieli żebyś też dla nich pracowała, a ja przez cały ten czas, kiedy tu przychodzisz… ja… chyba się zakochałem… ja nie chcę, żebyś dla nich pracowała, ja też nie chcę dla nich pracować, to złe, ucieknijmy razem…

Zanim drzwi otworzyły się uderzając z hukiem w ścianę, oboje zdążyli pomyśleć „za późno”, choć może była to tylko myśl mężczyzny, którą wysłał do jej głowy. Zaraz potem w ich głowach pojawiła się obca myśl, myśl od „nich”, wizja, w której oboje zdradzili swoją rasę i wydali Ziemię na zagładę. Razem z nią pojawiła się świadomość, że tej przyszłości nie da się już zmienić.