Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krótko na temat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą krótko na temat. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 października 2020

Strajk Kobiet

 

Żądamy:
1. Pełni praw reprodukcyjnych:
– utrzymania standardów opieki okołoporodowej
– dostępu do nowoczesnej bezpłatnej antykoncepcji i zabiegów sterylizacji
– dostępu do bezpiecznego przerywania ciąży
– dofinansowania in vitro
– badań prenatalnych najnowszej generacji
2. Państwa wolnego od zabobonów:
– rzetelnej edukacji seksualnej
– edukacji szkolnej zgodnej z wiedzą naukową
– opieki medycznej, nie watykańskiej
– likwidacji tzw. „klauzuli sumienia”
– religii w parafiach i na koszt Kościoła
– niezależnej komisji ds. pedofilii w Kościele
– wymierzenia bezwzględnych kar sprawcom i osobom winnym ukrywania przestępstwa pedofilii w Kościele
3. Wdrożenia i stosowania Konwencji Antyprzemocowej:
– przesunięcie finansowania budżetowego z Kościoła na organizacje zajmujące się walką z przemocą wobec kobiet i przemocą domową
– bezwzględnego ścigania i karania sprawców przemocy domowej
– bezwzględnego ścigania gwałcicieli i wdrożenia procedur zapobiegających wtórnej wiktymizacji
– ochrony ofiar i izolacji sprawców
– współpracy rządu z organizacjami pozarządowymi przy wdrażaniu Konwencji Antyprzemocowej
– ścigania mowy nienawiści jako źródła przemocy
4. Poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet:
– zabezpieczenia emerytalnego nieodpłatnej pracy kobiet
– realnego zabezpieczenia społecznego rodzin osób z niepełnosprawnościami
– skutecznego ściągania alimentów przez państwo i karania dłużników alimentacyjnych
– podniesienia progu uprawniającego do świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego do średniego wynagrodzenia
– równości płac bez względu na płeć


wtorek, 29 września 2020

Syn marnotrawny

 „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: 

"Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"


Każdy pewnie zna tę przypowieść, ale przypomniałam w całości. 


Bo mam parę wniosków. 


Ta przypowieść wkurza mnie niemożebnie bo ma okropny wpływ na funkcjonowanie całego naszego świata. 


1. Nieważny ten klient, który jest z daną telefonią komórkową od początku jej istnienia, nowo przybyli i tak dostają lepszy deal

2. Nie liczy się opieka nad już posiadanymi klientami w firmie, gdzie pracuje moja koleżanka, rozliczana jest tylko z tego, ilu nowych klientów pozyska w ciągu roku

3. Dziecko mojej przyjaciółki nie uczy się, „bo po co, poprawię wszystko na koniec semestru, a teraz mam wolne”

4. Ilu znacie ludzi, którzy w ogóle nie żyją zgodnie z zasadami katolicyzmu, ale potem się wyspowiadają i spokój? Czyli można grzeszyć, bo i tak odpuszczą? 

5. Jest ostateczny termin, ale przecież zawsze uda się jeszcze cos wytargować


KONSEKWENCJE!!!!


Jak ktoś czegoś nie robi, albo robi źle, to powinien liczyć się z tym, że poniesie konsekwencje!


Można się cieszyć z tego „nawróconego”, ale ten, który zawsze jest w porządku powinien być bardziej ceniony! 


Więc jak czytam, że ten ojciec natychmiast kazał najlepszą szatę przynieść, pierścień dał i cielę zabił (biedne zwierzę….), to normalnie mi się wszystko wywraca we flakach. 


Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie docenienie tego, który ciężko pracował i wspierał cały czas? 


No? Odpowie mi ktoś, gdzie tu sprawiedliwość? 


piątek, 14 sierpnia 2020

Susły


Człowiek w zasadzie niewiele różni się od susła


Te słowa wypowiedział Bernard Żeromski, wspaniała postać z „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz. Co miał na myśli? Gromadzenie zapasów na zimę!

Czy wiecie ile jest rodzajów różnych przetworów?
Spróbujmy :
  1. Konfitury
  2. Ajwar
  3. Chutney
  4. Kiszonki
  5. Koncentraty
  6. Keczup
  7. Pikle
  8. Marynaty
  9. Produkty konserwowane
  10. Soki
  11. Nalewki
  12. Wina
  13. Dżemy
  14. Galaretki
  15. Powidła
  16. Marmolady
  17. Octy
  18. Suszonki
  19. Sałatki
  20. Solanki
  21. Produkty w zalewach
  22. Mieszanki warzywne
  23. Mrożonki
  24. Kompoty
  25. Na pewno to jeszcze nie wszystko ;)

Ja bardzo lubię robić przetwory. Teraz mam trochę mniej siły niż kiedyś, ale i tak moja spiżarnia jest zazwyczaj pełna. Kiedyś gromadziłam praktycznie wszystko i to na wiele sposobów. Jak się brałam za ogórki to były kiszone, konserwowe, pikle, po meksykańsku i sałatka z ogórków. Jak za pomidory to był sok, przecier, kechup, ajwar, pomidory z bakłażanem, pomidory w oliwie, pomidory suszone i koncentrat.
Do mniej udanych eksperymentów moich zaliczam kiszone śliwki – no nie dało się tego zjeść. Cukinia za to regularnie mi się psuła i wszystko trzeba było wyrzucać. Fasolka szparagowa w zalewie smakowała wszystkim tylko nie fasolką.

Z biegiem lat zrezygnowałam z niektórych rzeczy i teraz raczej produkuje tylko to, co zostanie zjedzone. Moja lista? Oto ona:
  1. Ogórki kiszone
  2. Ogórki konserwowe
  3. Przecier pomidorowy
  4. Keczup
  5. Sałatka ogórkowa
  6. Sałatka z kapusty
  7. Sałatka z buraczków
  8. Kompoty z truskawek, wiśni, jabłek, gruszek, agrestu i porzeczek
  9. Dżem truskawkowy i brzoskwiniowy
  10. Suszone jabłka, gruszki, śliwki i pomidory
  11. Bakłażan w pomidorach
  12. Leczo
  13. Grzyby w soli
  14. Grzyby marynowane
  15. Papryka marynowana
  16. Mrożona włoszczyzna, grzyby różne i prawdziwki w kawałkach
  17. Sok jagodowy, malinowy i jeżynowy

Jak widzicie, ja się naprawdę niewiele różnię od susła. ;)

środa, 29 lipca 2020

Jerzyki



Jestem wielką fanką tych maleńkich ptaszków. Co roku na wiosnę wypatruję, czy już wróciły na moje osiedle. Lubię na nie patrzeć i ich słuchać.
Przejrzałam internety, żeby przygotować dla Was garść informacji na ich temat i znalazłam wszystko w pigułce w jednym miejscu. Zacytuję więc w całości. Miłej lektury. :)





Gdy tylko temperatura rośnie i w Polsce zaczyna być więcej słońca, ze środkowej Afryki wracają na swoje tereny lęgowe jerzyki. Ptaki te wracają do Polski na pięć miesięcy by odchować młode, po czym znowu wyruszają w drogę do ciepłych krajów. Ale niech Was nie zmyli kształt ciała jerzyka, bo choć sylwetka tego ptaka przypomina jaskółkę, to bliżej mu do… kolibra.

Znamy jerzyka?
Na pewno TAK! Większość ludzi z jerzykami ma do czynienia na co dzień. Wystarczy zadrzeć głowę do góry, by zobaczyć ich gonitwy za smakowitym kąskiem. Jednak większość osób nie ma pojęcia, że patrzy na jerzyka. Kogo by nie spytać, powie że to przecież jaskółka. Jednak po dłuższej obserwacji, zaczynamy zauważać, że coś jest nie tak. Skrzydła długie, sierpowate, no i styl lotu jakby nie jaskółkowaty. Ciemna sylwetka bez białego podbicia i głos zupełnie inny. Wysokie „sriiiiiii, sriiiiiiiii”, zamiast złożonych melodii. Na koniec znikają wlatując gdzieś w stropodach budynku z niebywałą prędkością, której jaskółka nigdy, ale to przenigdy nie osiągnie.

Właśnie te cechy powodują, że zaczynamy się zastanawiać, na jakiego ptaka rzeczywiście patrzymy. Wracamy do domu i w przeglądarkę internetową wpisujemy hasło: „ptaki w budynkach”. Na pierwszym miejscu wyświetlają się strony, w których pozycję numer jeden zajmuje jerzyk. Po przejrzeniu materiałów i informacji na temat tego ptaka nie sposób później przejść obojętnie obok jerzyka. Nasz wzrok i słuch jest już wyczulony na każdy, nawet najbardziej cichy jerzykowy odgłos. W ten sposób rozpoczyna się piękna przygoda jerzykami. Jak właściwie wygląda jerzyk? Ptak ten osiąga rozmiary rzędu 18-21 centymetrów długości ciała. Rozpiętość skrzydeł dochodzi do 40 cm, ale są osobniki zdecydowanie większe. Niezwykle istotna jest masa, ponieważ w wielu przypadkach decyduje ona o tym, czy ptak przetrwa trudne dla siebie momenty, a w życiu jerzyka takich jest naprawdę sporo. Zdrowy w pełni sił, dorosły osobnik waży 40-50 gramów. Charakterystyczną cechą jerzyka, wyróżniającą go na tle innych jest budowa nóg. Większość ptaków (poza nielicznymi wyjątkami) ma skierowane dwa lub trzy palce do przodu, a pozostałe dwa lub jeden do tyłu. Ewolucja w przypadku jerzyków oczywiście postąpiła inaczej. Jego budowa anatomiczna pierwotnie została przystosowana do życia w górskich warunkach, tak że wszystkie cztery palce ma skierowane do przodu. Dzięki temu może przywierać do pionowych ścian i podczas wielu różnych zjawisk pogodowych, stabilnie na tych powierzchniach utrzymywać się. Skonstruowane w ten sposób nogi przynoszą wiele korzyści, ale mają także swoje wady. W momencie gdy ptak znajdzie się na ziemi, zupełnie nie potrafi po niej stąpać, jak ma to miejsce w przypadku chociażby jaskółek. To ptaki przystosowane do życia w powietrzu. W powietrzu zdobywają pokarm, materiał na gniazdo, piją, a nawet kopulują. Jednak zanim dojdzie do zbliżenia, ptaki muszą osiągnąć dojrzałość płciową, co następuje po mniej więcej dwóch latach. W tym czasie ptaki żyją w Afryce, gdzie uczą się życia oraz nabierają cech płciowych, pozwalających im na rozród. Wielu uważało, że w ciągu tych dwóch lat, ani na moment jerzyki nie przysiadały na pionowych ścianach. Oczywiście taka opowiastka jest dobra, żeby nieco podgrzać atmosferę i owiać jerzyka jeszcze większą dozą niezwykłości. Otóż to wcale nie jest prawdą. Gdyby tak było, ich nogi nie byłyby aż tak silne. A w rzeczywistości w nogach jerzyka jest siła, bo to ogromna sztuka utrzymać się na stromej ścianie i to często na wysokościach rzędu kilkudziesięciu metrów.

Spadek temperatury dla jerzyka to nie problem
Jerzyk posiada wyjątkową cechę, jakiej próżno szukać u innych ptaków, zwłaszcza kiedy jest jeszcze pisklakiem. Umiejętność popadania w stan odrętwienia to jedna ze strategii przetrwania tego gatunku. W momencie drastycznego spadku temperatury otoczenia, ale także gwałtownych opadów deszczu, burz, gradobicia – czyli w obliczu sytuacji, które powodują oddalenie się od gniazda osobników dorosłych,  – funkcje życiowe piskląt zostają spowolnione, a temperatura ciała spada do poziomu bliskiego śmierci. W tym stanie mogą trwać bardzo długo. Według naukowców, którzy przeprowadzali badania nad małymi jerzykami, ptaki te potrafią hibernować w warunkach laboratoryjnych nawet 7 tygodni. Jednak taki proces obarczony jest ogromnym obciążeniem rozwoju danego pisklęcia. W ciągu siedmiu tygodni w społeczności jerzyków bardzo wiele się zmienia – inne młode dorastają i są już zdolne do sprawnego, szybkiego, charakterystycznego dla jerzyków zwinnego lotu. Natomiast osobnik po hibernacji jest nieco opóźniony w rozwoju. Często zdarza się, że ptaki po prostu nie zdążą rozwinąć się na tyle, aby móc podjąć podróż do swoich zimowisk w centralnej Afryce. Tylko nieliczne ptaki, po tak długim okresie wyłączenia z życia, przetrwają do czasu jakiejkolwiek podróży. Właśnie dlatego zdarzają się takie sytuacje, w których możemy obserwować jerzyki jeszcze pod koniec września lub na początku października. Większość ptaków po takim długim okresie hibernacji niestety ginie w pierwszych dniach po opuszczeniu gniazda. Ptaki rozbijają się o wszelakie pionowe powierzchnie, co skutkuje upadkiem na ziemię i jeśli taki osobnik nie zostanie znaleziony przez dobrodusznego człowieka, ginie albo w zębach kota, albo w zębach psa lub szponach wygłodniałego krogulca.

Dlaczego tak się dzieje? Zaburzone zostaje funkcjonowanie układu nerwowego, w związku z czym jerzyki m.in. nie są w stanie skoordynować ruchów skrzydeł, a zarazem tak manewrować lotem między budynkami, aby nie natknąć się na różnego rodzaju przeszkody. Oczywiście kilkudniowe głodówki nie niosą za sobą aż tak daleko idących konsekwencji. Właśnie dzięki temu wiele lęgów, które normalnie zginęłyby, na skutek niedostarczenia odpowiedniej ilości substancji pokarmowych, przeżywają. Dzięki obniżeniu temperatury zapotrzebowanie na pokarm automatycznie spada, dlatego też jerzyki mogą nadal funkcjonować. Gdy tylko w gnieździe pojawią się rodzice, którzy dostarczają świeżego pokarmu, pisklęta, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ożywają.

Jerzyk - ptak gór, wysokich budowli, ale czy na pewno?
Pierwotnie jerzyki gniazdowały na półkach skalnych, zakładając swoje gniazda w różnego rodzaju wyrwach, szparach, dość wysoko nad powierzchnią ziemi. Do dziś możemy podziwiać takie naturalne kolonie udając się w Tatry. Urwiska skalne stanowiły doskonałe wręcz miejsce do polowań na jerzyki dla sokołów wędrownych, które jako nieliczne drapieżniki są w stanie dogonić jerzyka. W tym miejscu warto podkreślić, że jerzyk lata prędkościami rzędu 140-160 km/h, co jest naprawdę nie lada wyczynem, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiary jego ciała. Jednak analizując sylwetkę tego gatunku, możemy dopatrzeć się niezwykle aerodynamicznej budowy ciała, która pozwala na przełamywanie oporów powietrza.

W pewnym momencie historii nastąpił okres, kiedy zaczęliśmy stawiać murowane, stabilne i dość wysokie budowle. Wtedy ludzkie osady zaczęły jerzykom przypominać ich naturalne biotopy. Ludzie zafundowali ptakom pełno wyrw, szczelin w budowanych przez siebie obiektach, ale także stosunkowo mało polujących na nie drapieżników. Te czynniki spowodowały, że ptaki przeprowadziły się na przestrzenie dotąd nieznane. Wraz z coraz chętniej budowanymi wysokimi budowlami postępowała miejska ekspansja jerzyka. Jego sąsiedztwo ludziom nie przeszkadzało, co więcej w czasach kiedy nie znano środków owadobójczych, jerzyk był zbawieniem, które pozwalało ograniczać populację uciążliwych owadów. Śledząc dalej historię ekspansji gatunku, niezwykle ważną datą, kiedy populacja tych ptaków znowu wzrosła, są czasy intensywnej budowy osiedli mieszkaniowych z tzw. wielkiej płyty. W różnych państwach różnie ten proces następował, jednak skutek dla jerzyków zawsze był ten sam – nowe potencjalne miejsca lęgowe.

Przestrzenie w stropodachach, zazwyczaj puste to wyśmienite miejsce na gniazdo. Żaden drapieżnik tam się nie przedostanie, choćby bardzo chciał. Lęgi jerzyków nie potrzebowały specjalnej ochrony. Ten wizerunek ptaka gór, skał, potężnych murów, wielkiej płyty i w końcu betonu utrwalił się przez lata. Jednak są takie wyjątkowe populacje, które wprowadzają w osłupienie ornitologów z wieloletnim stażem. W naszej niepowtarzalnej Puszczy Białowieskiej zachowania wielu zwierząt zdecydowanie odbiegają od tych przyjętych za typowe dla danego gatunku. Ten czar Białowieży dotyczy także jerzyka, który w tej części Polski zakłada swoje gniazda w dziuplach wysokich drzew. Niewątpliwie taki rodzaj gniazdowania w przypadku jerzyka to ewenement na skalę światową, bowiem nigdzie indziej nie stwierdzono gniazd tych ptaków w takich biotopach. Znany jest także przypadek jerzyków gniazdujących w opuszczonych norkach jaskółek brzegówek na terenach Wielkopolski w kopalni węgla brunatnego.

Wierny jak jerzyk!
Jerzyki możemy ustawić w tym samym szeregu co łabędzie, gęsi czy bociany jeśli chodzi o dochowanie wierności. Są ptakami zdecydowanie monogamicznymi i zachowują wierność aż po grób. Gody w tym przypadku stanowią tylko formalność, dlatego trwają nie dłużej niż 10 dni i są praktycznie niezauważalne nawet dla wprawnego obserwatora. W tym czasie oba osobniki rozpoczynają budowę gniazda, które utworzone jest z kawałków traw, suchych liści, patyczków oraz wszystkiego innego złapanego w locie.

Wysiadywanie rozpoczyna się zaraz po godach od momentu złożenia drugiego jaja. Wszystko jest tak wyliczone, aby straty populacji były jak najmniejsze, a w związku z tym zjawisko tzw. kainizmu (eliminacja słabszego osobnika z gniazda) zostaje ograniczone do minimum. Najczęściej takie zachowanie obserwuje się u ptaków drapieżnych. Jerzyki, żeby móc silnie rozwijać swoją populację, ale także ograniczyć różnicę wielkości u młodych, przyjęły strategię zupełnie odwrotną. Dzięki temu młode są podobnych rozmiarów, a wymagania pokarmowe na każdym etapie rozwoju mają jednakowe. Zdarza się jednak, że czasami przychodzą lata, w których ptaki nie mają możliwości wykarmić wszystkich piskląt. Wtedy dochodzi do ich śmierci, a co za tym idzie dorosłe jerzyki decydują się na powtórzenie lęgu. To zjawisko nie występuje często i w Europie stwierdzono tylko kilka przypadków takiego postępowania. Do tej pory znane były tylko dwa, ale dzięki coraz chętniej zakładanym w budkach lęgowych kamerom, wiemy więcej na temat behawioru i różnych innych codziennych zachowań jerzyków. Właśnie w ten sposób ustalono, że jerzyki oczywiście wierności dotrzymują, jednak wierność ta dotyczy bardziej miejsca, aniżeli drugiego osobnika. W momencie straty partnera, osobnik który przetrwał, szuka następnego, po czym razem z nim zakłada nową rodzinę. Może zdarzyć się, że w zasadzie poza gniazdem i poza okresem lęgowym oba ptaki w ogóle się nie spotykają, co dowodzi jak bardzo suche, a na dodatek mechaniczne są relację pomiędzy jerzykami. Każdy z nich ma określoną rolę, jaką musi wypełnić. A wszystko po to, aby przedłużyć gatunek.

Autor artykułu i zdjęcia : Kacper Kowalczyk



A Wy znacie jerzyki? Czy też zawsze myśleliście, że to jaskółki Wam śmigają nad głową? ;)


niedziela, 5 lipca 2020

TIA (przemijające ataki niedokrwienne)


  
 Mózg człowieka jest niezwykle delikatnym organem. Każde zaburzenie w dostawie krwi niemal natychmiast powoduje jego reakcję w postaci licznych, niepokojących objawów. Jednakże w niektórych sytuacjach objawy całkowicie ustępują w ciągu pierwszych 24 godzin. Taką sytuację określa się jako zespół TIA (transient ischemic attack), czyli przemijający atak niedokrwienia.
Według definicji neurologicznej, przemijający atak niedokrwienny jest to zespół kliniczny ogniskowych lub globalnych zaburzeń czynności mózgu:
występujący nagle,
utrzymujący się krócej niż 24 godziny,
samoistnie ustępujący.
Obraz objawów zależny jest od tego, jak duży obszar mózgu i która jego część ulegnie niedokrwieniu. Przemijający atak niedokrwienny jest wynikiem krótkotrwałej przerwy w dopływie tlenu do mózgu, zaś bez dostatecznej ilości tlenu, komórki mózgowe nie mogą prawidłowo funkcjonować.
Bardzo ważną sprawą jest jednak odróżnienie TIA od udaru. Objawy obydwu tych schorzeń są dość podobne. Jednak objawy, których przyczyna tkwi w TIA samoistnie ustępują w ciągu 24 godzin. W momencie pojawienia się objawów nie jest możliwa konkretna ocena, z którym stanem chorobowym mamy do czynienia, dlatego też jak najszybciej należy udać się do lekarza.
Przemijający atak niedokrwienny czasem opisuje się jako mini-udar i uważa się go za zwiastun właściwego udaru, któremu poprzez konsultację lekarską i następnie zastosowanie właściwego leczenia możemy zapobiec.
Przyczyn przemijających ataków niedokrwiennych jest tak naprawdę bardzo wiele. Należą do nich między innymi:
zakrzepy w obrębie tętnicy szyjnej, krążenia kręgowo-podstawnego lub naczyń mózgowych,
 miażdżyca,
 zaburzenia rytmu serca (na przykład migotanie przedsionków),
 chwilowy spadek ciśnienia,
 NADPŁYTKOWOŚĆ (ja już przeszłam cztery takie, jeden skończył się ośmioma dniami w szpitalu)
czerwienica prawdziwa,
 choroby naczyń wewnątrzmózgowych,
 napady padaczkowe,
 urazy.
Objawy TIA :
niedowład lub porażenie ręki, nogi lub połowy twarzy,
 upośledzenie mowy,
 niezrozumiała mowa lub problemy z rozumieniem,
 mrowienie, drętwienie niektórych części ciała lub inne zaburzenia czucia,
 przejściowe zaburzenia wzroku,
 zawroty głowy, dezorientacja,
 problemy z utrzymaniem równowagi oraz z koordynacją,
omdlenie,
 przemijająca niepamięć,
zaburzenia chodu,
 inne.
TIA bardzo często jest stanem bagatelizowanym przez osoby, które tego doświadczają. Tymczasem jednak stanowi wyraźny wskaźnik kłopotów ze zdrowiem, jakie w przyszłości mogą doprowadzić do wystąpienia pełnego udaru mózgu. Obecnie szacuje się, że po pierwszym epizodzie TIA u 10,5% osób wystąpi udar mózgu w ciągu najbliższych 3 miesięcy, a u połowy z nich, udar pojawi się w ciągu 2 dni.
Wystąpienie udaru jest tym bardziej prawdopodobne, jeśli:
wiek pacjenta wynosi powyżej 60 lat (1 punkt),
 ciśnienie tętnicze jest wyższe niż 140/90 (1 punkt),
 występują jednostronne objawy ruchowe (2 punkty),
 występuje afazja (1 punkt),
 objawy trwają powyżej 1 godziny (2 punkty) lub poniżej 1 godziny (1 punkt),
 współistnieje cukrzyca (1 punkt).
 Im większa liczba punktów (maksymalna liczba wynosi 8 ), tym ryzyko wystąpienia udaru jest większe. Zawsze należy więc starać się znaleźć przyczynę wystąpienia tego typu zaburzeń i, jeśli to możliwe, starać się je wyeliminować lub zminimalizować ich wpływ na funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego.
W przypadku przemijających ataków niedokrwienia, czyli TIA leczenie objawowe ogranicza się w zasadzie jedynie do podawania preparatów piracetamu. Lek ten poprawia metabolizm komórek nerwowych i według niektórych badań jest skuteczny w przypadkach TIA przebiegających z izolowaną afazją. Jak już jednak wspomniano, objawy TIA ustępują samoistnie. Niezwykle istotne powinno być zatem zdiagnozowanie i eliminacja przyczyny ataku niedokrwienia. Kluczową kwestią takiej diagnostyki jest wywiad lekarski i badanie fizykalne pacjenta.
W przypadku przemijających napadów niedokrwiennych bardzo istotne są informacje na temat okoliczności wystąpienia napadu, dokładnych objawów, czasu ich ustąpienia, chorób przewlekłych (szczególnie istotne są miażdżyca, choroba niedokrwienna serca, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze) i przyjmowanych leków. Ważne jest również, czy epizod TIA był jednorazowy, czy też może jest to kolejny taki napad w ostatnim czasie. Te wszystkie informacje zestawione z badaniem neurologicznym pozwolą lekarzowi zdecydować, czy pacjent wymaga natychmiastowej hospitalizacji, czy też dalszą diagnostykę można przeprowadzić w trybie ambulatoryjnym.
 Uzupełnieniem badania neurologicznego jest tomografia głowy (CT). Pozwala ona wykluczyć krwawienie do układu nerwowego, uwidoczni ewentualne ślady po przebytych udarach oraz pomoże wykluczyć inne przyczyny objawów neurologicznych, takie jak na przykład guzy mózgu. Innym badaniem wykonywanym w przypadku epizodów TIA jest doppler tętnic domózgowych. Jest to badanie ultrasonograficzne (USG), pozwalające ocenić ewentualne zwężenia i zaburzenia przepływu krwi w tętnicach doprowadzających krew do ośrodkowego układu nerwowego. Jeśli takie zwężenia są obecne, konieczna jest ich dalsza diagnostyka, a następnie leczenie.
Ponadto diagnostyka TIA powinna obejmować również EKG serca i ewentualnie badanie ECHO. W przypadku stwierdzonych nieprawidłowości konieczne jest odpowiednie leczenie pod postacią na przykład stosowania leków przeciwkrzepliwych czy antyarytmicznych.
W chwili obecnej najbardziej zalecanym badaniem obrazowym po wymienionym incydencie jest rezonans magnetyczny (MRI), a wśród badań obrazowych serca ECHO przezprzełykowe (TEE), gdyż nie wszystkie problemy "anatomiczne" są widoczne w klasycznym badaniu przezklatkowym
Epizod TIA jest okolicznością, w której warto również ocenić choroby przewlekłe pacjenta. Należy więc ocenić skuteczność leczenia nadciśnienia tętniczego, hiperlipidemii, cukrzycy czy choroby niedokrwiennej serca, a w razie potrzeby zmodyfikować leczenie. W jednym z badań klinicznych wykazano, że szybka diagnostyka i zastosowanie leczenia przyczynowego w zależności od wskazań, pozwala obniżyć 90-dniowe ryzyko wystąpienia udaru mózgu o 80%.
Na podstawie www.kardiolo.pl

sobota, 27 czerwca 2020

Nadpłytkowość – garść informacji



Na nadpłytkowość samoistną choruję od 2014 roku. Przeczytałam na ten temat mnóstwo informacji i zebrałam je w jednym dokumencie. Postanowiłam tu wrzucić, może komuś się przyda.

Może być to trochę chaotyczne, ale wierzcie mi – i tak już to uporządkowałam. ;)

Przyczyny nie są znane. Nie ma zidentyfikowanego czynnika wywołującego tę chorobę. To najłagodniejsza spośród nowotworów mieloproliferacyjnych. Najważniejsza jest systematyczna kontrola i zapobieganie powikłaniom zatorowo-zakrzepowym. Według jednych opracowań u pacjentów u których ta kontrola jest dobra średnia długość życia nie jest skrócona w porównaniu z populacją ogólną, według innych średnia długość życia chorych na nadpłytkowość samoistną jest skrócona w stosunku do ogólnej populacji o ok 5-10 lat. Przejście w inny zespół mieloproliferacyjny dotyczy ok 9% chorych po 10 latach trwania choroby i ok 28% po 20 latach (głównie chodzi o czerwienicę prawdziwą i samoistne włóknienie szpiku). Niestety w chwili obecnej nie istnieje dobry test, który przewidywałby przejście w inny zespół mieloproliferacyjny. Powinno się okresowo badać (nie ma ścisłych zaleceń jak często) czy nie występuje gen BCR/ABL typowy dla przewlekłej białaczki szpikowej i wykonywać trepanobiopsję, aby sprawdzić stopień zwłóknienia szpiku (nasilający się przy przejściu w samoistne włóknienie) - zwłaszcza w przypadku pojawiającej się anemii.
Badanie genu BCR-ABL należałoby wykonać w razie pojawienia sie objawow mogacych swiadczyc o takiej transformacji. Beda to np zmiany w obrazie odsetkowym (rozmazie) krwi obwodowej, znaczny wzrost liczby leukocytow pojawiajacy sie bez innej przyczyny, pojawiajaca sie niedokrwistosc, znaczny spadek liczby plytek krwi (bez zmian w dawkowaniu leku na NS), powiekszenie sledziony.
Kryteria diagnostyczne Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) konieczne do rozpoznania nadpłytkowości samoistnej to (konieczne spełnienie wszystkich czterech):
 1. Trwałe zwiększenie liczby płytek krwi ponad 450 tys
 2. Typowy obraz szpiku w trepanobiopsji
 3. Wykluczenie obecności czerwienicy prawdziwej, samoistnego włóknienia szpiku, przewlekłej białaczki szpikowej, zespołów mielodysplastycznych i innych nowotworów hematologicznych
 4. Wykazanie obecności mutacji JAK2V617F lub innego markera molekularnego a w przypadku jego braku- wykluczenie reaktywnego tła nadpłytkowości.
 Widzimy więc, że aby rozpoznać NS należy wykonać trepanobiopsję (pkt 2,3), badanie cytogenetyczne (pkt 3), badanie molekularne (pkt 3,4) a także wykluczyć inne przyczyny nadpłytkowości, do których należeć mogą: niedobór żelaza, stan zapalny, stan po zabiegu operacyjnym, choroby tkanki łącznej, nowotwór niehematologiczny.
Nowotwory mieloproliferacyjne dzielimy na ostre i przewlekłe. Ostre- czyli ostre białączki szpikowe w części przypadków mogą zostać wyleczone dzięki intensywnej chemioterapii wzmocnionej przeszczepieniem szpiku.
 Przewlekłe zespoły mieloproliferacyjne uznać należy za choroby przewlekłe nieuleczalne. W tym przypadku nie stosuje się intensywnej chemioterapii ponieważ większe jest ryzyko, że skróciłaby ona życie a nie wydłużyła a przeszczepienie szpiku wykonuje się jedynie w niektórych przypadkach samoistnego zwłóknienia szpiku- w bardzo precyzyjnie dobranym momencie.
 Należy pamiętać, że są to choroby przewlekłe a nadpłytkowość samoistna przebiega najczęściej z niską dynamiką. To znaczy, że w większości przypadków przez wiele lat aktywność choroby utrzymuje się na stałym poziomie, bez progresji. Progresja, jeżeli wystąpi, rownież w większości przypadków przebiega powoli.
Mechanizm nasilenia włóknienia w NS jest taki sam jak w przebiegu włóknienia "samoistnego" lub po czerwienicy prawdziwej - dochodzi do aktywacji makrofagów i komórek fibroblastycznych, które zaczynają w sposób niekontrolowany produkować włókna retikulinowe i kolagenowe. Na podłożu molekularnym jednym z mechanizmów jest aktywizacja drogi przekaźnictwa sygnałów zależnej od genów Jak- STAT, ostatnio podkreśla się także role mutacji takich genów jak CALR, ASXL-1, MPL, EZH-2, IDH1/2. Jedynym aktualnie zarejestrowanym lekiem potrafiącym blokować sygnał molekularny pochodzący od genu JAK-2 jest Ruxolitynib. Nie posiada on jednak w Polsce w odróżnieniu od innych krajów Europy refundacji. Pozostałe leki działające na poziomie molekularnym są w badaniach klinicznych. Zwykle pierwszym objawem włóknienia jest niedokrwistość (zespół objawów chorobowych, polegający na stwierdzeniu niższych od normy wartości hemoglobiny (Hb), erytrocytów), rzadziej leukopenia (stan hematologiczny objawiający się obniżeniem liczby leukocytów) - to są powody do wykonania trepanobiopsji, w której wykrywane jest włóknienie. Najczęściej stosowana jest klasyfikacja Hannowerska objemująca 3 stopnie włóknienia. Do transplantacji kwalifikowani są pacjenci pośredniego -2 lub wysokiego ryzyka wg wskaźnika IPSS, czyli mający 2 lub więcej punktów w tej klasyfikacji, gdzie po 1 punkcie przyznaje się za każdy z parametrów: wiek . 65 rż, liczba krwinek białych > 25 000/uL,, stężenie hemoglobiny < 10,0 g%, odsetek blastów we krwi obwodowej >1%, objawy konstytucjonalne (bóle układu kostno stawowego, bóle mięśni, gorączka i /lub stany podgorączkowe, wzmożona potliwość, znaczna utrata wagi ciała, uczucie wczesnej sytości).
Brak mutacji nie wyklucza nowotworu mieloproliferacyjnego, gdyż mutacja jak-2 występuje w ok 50-60% nadpłytkowości samoistnej, a mutacja genu CALR u 60% pacjentów bez mutacji jak-2.
Badanie mutacji genu Jak-2 wykonuje się w przebiegu diagnostyki celem potwierdzenia, że np nadpłytkowość lub czerwienica mają charakter nowotworowy, a nie wtórny. U osób z ustalonym już rozpoznaniem badanie mutacji Jak-2 służy głównie określeniu stopnia ryzyka powikłań zakrzepowych. Jej obecność zwiększa to ryzyko i może być przyczyną modyfikacji leczenia.
RDW oznacza wskaźnik rozrzutu zmierzonej objetości poszczególnych erytrocytów wokół warotści średniej MCV - czyli wskaźnik pokazujący czy populacja erytrocytów jest jednorodna pod względem objetości czy zawiera znacznie różniące się od siebie grupy erytrocytów. RDW może być wyrażony jako RDW-CV to współczynnik zmienności rozkładu objętości erytrocytów, albo RDW-SD = odchylenie standardowe tego rozkładu. RDW zmienia się we wczesnej fazie niedokrwistości (wzrasta z powodu niedoboru żelaza). Hydroksyurea wypłukuje vit B12 - stąd może pojawić się niedokrwistość, której objawem może być zmiana RDW.
Jeżeli osoba ma zdiagnozowaną nadpłytkowość, która skutkuje podwyższoną krzepliwością krwi na skutek tego, że ilość płytek nie przekracza 800 tys organizm "broni się" tym, że układ krwiotwórczy wytwarza płytki o upośledzonej funkcji, co związane jest z mniejszą objetością płytek, gęstością rozmieszczenia receptorów na płytkach dla czynników osoczowych i upośledzonymi reakcjami uwalniania ziarnistości.
Choroba może wystąpić w każdym wieku. Obserwuje się dwa okresy, w których występuje częściej: około 30 roku życia, następny szczyt zachorowań przypada pomiędzy 50 a 60 rokiem życia. Moja najmłodsza pacjentka miała 17 lat w chwili rozpoznania.
Mutacja JAK2V617F występuje u około połowy chorujących na NS. Wiąże się ona z większą leukocytozą (większa ilość białych krwinek) i większym ryzykiem powstania zakrzepicy. W trakcie badań klinicznych są obecnie leki, których punktem uchwytu jest właśnie ta mutacja zatem zastosowanie ich umożliwia leczenie tej choroby w sposób celowany.
 Nadpłytkowość samoistna nie jest chorobą dziedziczną
Całkowite wyleczenie choroby przy obecnym stanie wiedzy nie jest możliwe. To znaczy, że jest konieczność stałego przyjmowania leków bez których nie jest możliwa normalizacja wartości morfologii.
Informacje na temat długości życia chorych na NS nie są jednoznaczne. Jedne źródła podają, że średnie przeżycie chorych jest podobne jak w populacji ogólnej, inne, że o kilka lat skrócone. Należy pamiętać, że zyskujemy coraz większą wiedzę na temat tej choroby, wiemy kiedy i jak zapobiegać powikłaniom zakrzepowym i krwotocznym, będącymi dotąd główną przyczyną niepowodzeń leczenia. W trakcie badań klinicznych są leki działające w sposób celowany w przypadku stwierdzenia mutacji genu JAK2. Bada się obecność innych mutacji a co za tym idzie opracowywane będą nowe leki.
Ogółem przez 8 lat przebadano około 900 pacjentów (i pacjentek) na terenie Niemiec i Francji z rozpoznaniem NS. Zebrane wyniki, po opracowaniu, dały podstawę do określenia czynników warunkujących czas przeżycia. Są to:
 a - wiek lat 60+ = 2 pkty,
 b - leukocytoza 11 000 mm3 = 1 pkt,
 c - przebyte epizody zakrzepowo-zatorowe = 1 pkt.
 W badaniach potwierdzono też, że obecność mutacji genu JAK2 była czynnikiem ryzyka dla epizodów zakrzepowych, ale nie wpływała na czas przeżycia. Dlatego mutacja tego genu nie jest uwzględniona w grupie czynników wpływających na czas przeżycia.
 Ryzyko wg powyższej punktacji jest:
 a - niskie = 0 punktów,
 b - umiarkowane = 1-2 pkty, mediana przeżycia 24,5 lat,
 c - wysokie = 3-4 pkty, mediana przeżycia 13,8 lat.
 (Powyższy materiał został opracowany przez dr hab. J. Góra-Tybor z UM w Łodzi i umieszczony na forum "hematoonkologia.pl - portal edukacyjny dla lekarzy".)

Depresja jest tłem naszej choroby, bo zmieniony obraz mikroskopowy krwi oraz "zakłócone" parametry, zakłócają codzienne zadania, jakie krew ma do spełnienia. A i leki cytostatyczne nieźle naszej psychice dokuczają. Również nie każdy z nas daje sobie radę ze świadomością, że coś (dożywotnio niestety) nas dopadło. Jednak serotonina, zwana też hormonem szczęścia, będąca ważnym neuroprzekaźnikiem, może w mózgu mieć obniżony poziom na skutek mutacji genu JAK2. Mutacja ta powoduje zmianę (substytucję) waliny w pozycji 617 właśnie na fenyloalaninę.  Tak więc nadmiar fenyloalaniny, obniżając w mózgu poziom serotoniny, prowadzi do zaburzeń emocjonalnych oraz depresji. Walina jest podstawowym aminokwasem egzogennym, a więc jest w całości dostarczana z zewnątrz do organizmu. Odpowiada za metabolizm mięśniowy, sprawne funkcjonowanie układu nerwowego, naprawę i wzrost tkanek, utrzymanie azotu w organizmie, reguluje poziom cukru we krwi, poziom energii oraz usuwa toksyczny amoniak z ustroju. Odpowiada też za układ odpornościowy. Występuje w niektórych pokarmach (pierś kurczaka, tuńczyk, halibut, indyk, wołowina, produkty mleczne, soja, grzyby, itd), ale częste spożywanie tych produktów nie oznacza, że przywrócimy równowagę i "odbudujemy" walinę, czy serotoninę.
NS nie jest nowotworem złośliwym. Jest ogłoszonym "administracyjnie" nowotworem wg WHO od 2008, przewlekły nowotwór mieloproliferacyjny (ang. skrót MPN).

Nie jestem w stanie podać źródeł, z których wzięłam informacje do tego dokumentu, ale mam nadzieję, że nikt mi tego nie będzie miał za złe – w końcu chodzi o pomoc chorym.
Najczęściej korzystałam z forum chorych na nowotwory mieloproliferacyjne, na które polecam zajrzeć każdemu, kto zmaga się z tą chorobą.

sobota, 6 czerwca 2020

Wielki spektakl nie tylko na niebie



19 kwietnia 2011

20.15. nareszcie pojawia się ON, niecierpliwie oczekiwany, odliczanie nareszcie zakończone. Choć w zasadzie jeszcze się nie pojawia, najpierw poznajemy bohatera, o którym cała ta opowieść jest.  Kukła bez twarzy, w której każdy z nas może zobaczyć siebie…
 Przecież znam „In the flesh”, przecież wiem, że jak to sama ujęłam „jak zacznie, to nam łby pourywa”, ale nie spodziewałam się tego. Każde uderzenie rytmu podkreślone wybuchem białych petard, lecących w różnych kierunkach, dźwięk powala, już koniec , już nie można oderwać oczu od sceny, już nie można pomyśleć o niczym innym. Roger śpiewa… głos ten sam, co na płytach, ten sam, co podczas poprzedniego koncertu. „A więc, pomyślałaś sobie, że może by tak pójść na koncert […] czyż to nie jest to czego oczekiwałaś?” Niekoniecznie, Roger, ale w tym dobrym znaczeniu… A na zakończenie nad głowami publiczności przelatuje samolot, uderza w kawałek już postawionego muru, burzy górną część i wybucha żywym ogniem poza nim. I wszyscy wiemy co to znaczy.
Chyba przez cały pierwszy utwór nie oddychałam… Łapię powietrze, ale już słychać płacz dziecka, a na okrągłym ekranie pojawia się zdjęcie ojca Rogera i informacje o nim, łącznie z datą śmierci w czasie Drugiej Wojny Światowej. „The thin ice”, w całości ilustrowany zdjęciami ludzkich tragedii, pojawiają się na ekranie i na kolejnych cegłach w ścianie, jedna cegła – jedna ludzka tragedia. Potem cała lista nazwisk, powoli przechodząca w falujące morze krwi przy wprawiających w drganie całe wnętrze dźwiękach gitar  do „Another brick in the wall part 1”. Na ekranie kolejne zdjęcia, podczas gdy na kawałkach ściany  nadal drobne fale marszczą powierzchnię krwistego morza. To pierwszy moment kiedy zaczynam płakać. Od zawsze uwielbiam „Cienki lód” i te gitary, a ta zalana czerwienia scena dopełniła całości…
Za długo płakać się nie da, trzeba się kryć, bo oto słychać nadlatujący helikopter, wynurza się powoli, świeci „szperaczem” po publiczności, a Roger krzyczy „YOU!!! YES, YOU!!!” i pokazuje palcem. Wszyscy krzyczą, a tu na prawo pojawia się znana wszystkim postać Nauczyciela. Jest gigantyczny, ma świecące oczy i rózgę w ręce. Porusza się powoli przy „The happiert days of our lives”.
Zostaje oczywiście na scenie, bo przecież teraz „Another brick in the wall part 2”. Ale nie jest on jedynym bohaterem tej części, choć wciąż przyciąga spojrzenia. Na scenie pojawia się teraz jeszcze tłumek dzieci w podkoszulkach z napisem „Fear builds walls” czyli „Strach buduje ściany”. Tańczą, śpiewają, a także razem z Rogerem wskazują na Nauczyciela krzycząc do niego, żeby zostawił dzieciaki w spokoju. Potem podbiegają do niego i spędzają go ze sceny, przy akompaniamencie wspaniałych solówek gitarowych odgrywanych po mistrzowsku miedzy innymi przez Snowy White’a. Piosenka płynie dalej, słychać już nawoływanie „Time to go”, przez scenę przejeżdżają dwa pociągi, jeden zatrzymuje się na „stacji” jaką jest scena. Wszystko to powoduje, że tak naprawdę nie widzimy, że mur się powiększył o kolejne cegły…
Teraz Roger ma czas na przywitanie się z publicznością. Bardzo ładnie mówi po polsku „dobry wieczór”, a potem zaczyna wyjaśniać, na co mamy zwrócić uwagę w następnym utworze, jakim jest „Mother”. Otóż po pierwsze będzie grał obie partie gitary, a po drugie będzie śpiewało dwu Rogerów: jeden na żywo, a drugi z filmu pokazywanego na ekranie, z hali Earl’s Court w Londynie z 1980 roku, kiedy grali „Ścianę” jako Pink Floyd. Wygląda to pięknie i publiczność wciąż bije brawo. Ale to nie koniec atrakcji, tylko o pozostałych Roger nie wspomniał. Oto na ścianie po lewo pojawia się napis w języku polskim, oprócz wersji angielskiej po prawo. Napis jest odpowiedzią na pytanie „Mother , should I trust the government?” i w wersji angielskiej brzmi „No fucking way”. Polskie tłumaczenie jest równie dobre jak sama odpowiedź. Kolejny świetny napis to „Big Brother is watching you”, z „B” odręcznie skreślonym i przeprawionym na „M”. Publika szaleje, a tymczasem zza prawej ściany, która nagle okazuje się być dużo wyższa i większa niż przed chwilą, ukazuje się wielka Matka.
Gdzieś w górze śpiewają ptaki. „Look mommy, there is no plane up in the sky”. Ale kiedy właśnie już jest. „Goodbye blue sky” jest piosenką przejmującą, przynajmniej według mnie, ale animacje wyświetlane teraz powodują, że znów nie oddycham. Oczywiście lecą bombowce nad miastami, otwierają luki, aby wyrzucić bomby, ma się wrażenie, że zrzucają je na nas. Ale zamiast bomb sypią się… krzyże, gwiazdy Dawida, sierp i młot, znaczek Mercedesa, symbol dolara, półksiężyce …. Nie ma niewinnych! Padają coraz gęściej i gęściej, aż wszystko znów zalewa krew. To już wstęp do „Empty spaces” , ilustrowanego animacją znaną wszystkim z filmu „The Wall”. Zmiana dotyczy tego, że po obu stronach sceny, po wybudowanych już kawałkach ściany wiją się korzenie dwu roślinek. Kiedy Roger zaczyna śpiewać, oświetlony pojedynczym punktowcem i pojawiają się obrazy pędzącego muru zdaję sobie sprawę z tego, że kiedy zahipnotyzowana wpatrywałam się w animacje, ściana właściwie została doprowadzona prawie do końca. Roger i ekipa są już tylko widoczni przez niedużą wyrwę, cała reszta sceny to jednolita, wysoka do sufitu ściana…
Ale oto po lewo na ścianie pojawia się obraz kobiety, a charakterystyczny riff zwiastuje „Young lust”. Ha! Tym razem Ci się nie udało, Roger! Zapewne wszyscy panowie nie odrywają wzroku od coraz bardziej rozebranej dziewczyny , ale ja teraz widzę jak powstaje kolejny kawał ściany. To już nie jest wyrwa, to są już tylko dziury, przez które wygląda cała ekipa. W środkowej części nie jest jeszcze tak wysoki jak po bokach, ale coraz mniej kontaktu jest między publicznością a zespołem. Kontaktu wzrokowego mam na myśli, bo czują wszyscy to samo.
W źrenicach drga szybko pozioma kreska oznaczająca dźwięk. Ale jakoś nikt nie odpowiada na to co słychać w słuchawce. Zmiana – po prawo fanka właśnie weszła do apartamentu muzyka. „Wow, what a fabulous room”. Ale muzyk jest w swoim świecie i „nic już nie jest zabawne”.
Wdech, wydech, wdech wydech. „Don’t leave me now”, … „kiedy wiesz jak cię potrzebuję… żeby stłuc cię na kwaśne jabłko w sobotnia noc… więc jak możesz mnie tak traktować?… uciekać?…” Płacze po raz drugi, razem z kobietą na ekranie. Łzy płyną wkrótce po całej ścianie, od góry do dołu, kolorowymi strugami, na całej szerokości. A po lewo – „ukochana”, świeci neonowymi ustami. Na ekranie telewizora, który mamy teraz pokazany już na całej ścianie, ktoś gada po francusku. Niedługo. Uderzenie w ekran, szyba pęka. Drugi raz. I znów. Przecież wiedziałam, ze tak będzie, ale i tak podskoczyłam ze strachu…
W ścianie już tylko trzy małe dziury, plus występ na górze.. Ale cóż więcej potrzeba jeśli Roger właśnie śpiewa, że właściwie to niczego nie potrzebuje, czyli „Another brick in the wall part 3”. Z chaosu linii na ścianie wyłaniają się obrazy wojny i innych klęsk, które ludzie sami na siebie ściągnęli, w połączeniu ze słowami i symbolami. Następna trzyminutowa wstawka instrumentalna to popis działania obrazem. Każda cegła w ścianie zamienia się w twarz, a jednocześnie widzimy, że ściana się rozsypuje, że te cegły powoli lecą gdzieś do tyłu. Czyżby było możliwe wyzwolenie się z tego otaczającego kręgu? Muzyka składa się z motywów wszystkich piosenek, które do tej pory usłyszeliśmy, więc może jednak? Nie. Nie da rady. Oto iluzja znika i widzimy, że ściana jest nadal na swoim miejscu, i to w jeszcze lepszym stanie, została w niej tylko jedna mała dziura, z której pada snop jasnego światła. W niej ukazuje się Roger i śpiewa „Goodbye, cruel world”.
Przerwa. Ale nie da się zająć niczym innym, spektakl w zasadzie trwa nadal. Na ścianie zdjęcia ludzi, którzy zginęli. Przewija się ich cała masa, z krótkimi opisami. Roger poprosił o nie fanów i ci przysyłali mu je do wykorzystania. Jest też nasz Krzysztof Kamil Baczyński. Dzięki, Roger… Do tego delikatna, poważna muzyka. Rozpoznałam fragment „Misji” , albo przynajmniej tak mi się wydawało.
Przerwa nie była długa i oto zza ściany słyszymy „Hey, you”. Ja oczywiście znów łzy, to ten utwór… Tak, tak, „ściana była za wysoka, jak widzicie, nieważne jak się starał, nie dał rady się wyrwać”. Krótka iluzja, że ściana jednak pęka i się otwiera, ale zaraz potem człowiek biegnie i wpada na nią całym pędem. Wtedy widzimy, że ściana nadal tam jest, całkiem nienaruszona. Zza niej widać tylko światła, wiem, gdzie jest Roger prowadzony punktowcem, ale nie widzę nic.
Nawet nie zdążyłam przestać płakać, kiedy zaczęłam od nowa. „Is there anybody out there?” Punktowce poszukują kogoś poza murem, a dwaj gitarzyści w dziurze w murze grają ten piękny fragment. Jak tylko kończą – dziura znika. Można wyjrzeć zza muru, nie można nic więcej.
Po ścianie przelatują teraz obrazy samolotów. Ale oto już po lewej stronie zapala się światło w „pokoju Rogera” – w murze. Siedzi sobie na fotelu, ma światło, ma 13 kanałów gówna w telewizji do wyboru, ma swoja małą czarna książkę ze swoimi wierszami, ma nawet niesamowitą siłę obserwacji i fortepian, nie wspominając o potrzebie latania. Ale nie ma dokąd polecieć, a poza tym – kiedy zadzwoni – i tak nikogo nie ma w domu…
Roger wychodzi, kiedy obraz pokazuje wybuchającą bombę, a my, przy czarno białych migawkach na ścianie słuchamy „Vera”, a potem przychodzi czas na „Bring the boys back home”. Geniusz Roger śpiewa znane wszystkim słowa, ale na ekranie pojawiają się jak karaoke zupełnie inne słowa: „Every gun that is made, every warship launched, every rocket fired, signifies, in the final sense, a theft from those hungry and not fed, those who are cold and are not clothed” – Dwight Eisenhower. Jakie obrazy są w tle – chyba nie musze opisywać.
Roger pyta po raz kolejny „Is there anybody out there?” i staje samotny pod ścianą. Oczywiście „Comfortably numb” i kolejne moje łzy. Właściwie dobrze, że nie ma teraz wielkich animacji. Roger na dole, Kipp Lennon śpiewający partię Gilmoura, na górze, na górze też Dave Kilminster grający partię gitarową. Teraz dopiero widać jaka ta ściana jest ogromna… jaka mocna… jaka trwała… chyba dobrze w takim razie być odrętwiałym…  Najpiękniejsza solówka gitarowa świata sprawia, że przechodzą mnie dreszcze. W jej połowie Roger uderza pięściami w ścianę, która „rozpada się” na milion kawałków na tle zachodzącego słońca. Ale spadające fragmenty budują ją na nowo, tak samo wysoką i potężną, jest gotowa kiedy kończy się partia gitarowa, nawet zachód słońca już za nią zniknął…
Przed ściana pojawia się chór, czas na „The show must go on”. Chór ubrany na czarno z opaskami na ramieniu zapowiadającymi już następny utwór. Na ścianie zawisły pasy z wiadomym znakiem, ten sam znak na ekranie u góry, na opaskach na ramionach zespołu, który jakoś nagle znalazł się przed ścianą. Roger w skórzanym czarnym płaszczu i ciemnych okularach, z opaska na ramieniu, wita się z zespołem. Zamierzony efekt osiągnięty, boję się go, kiedy wskazuje palcem „a ten mi się nie podoba, dawać go tu pod ścianę! Jakby to ode mnie zależało – wszystkich bym was powystrzelał”. Hej, Roger, ktoś wam kiedyś powiedział, że jak na zespół zastępczy dla Pinka całkiem nieźle gracie? Publiczność wyciąga w górę skrzyżowane w przedramionach ręce z zaciśniętymi pięściami. Nad nami unosi się wielka dmuchana świnia pomalowana w symbole, które przedtem wypadały z samolotu jako bomby podczas „Good bye blue sky”, plus skrzyżowane młotki i napis „Trust us”. Mam na sobie właśnie taką podkoszulkę, kupioną tuż przed koncertem.  U góry powiewają sztandary, a Roger na koniec wyciąga karabin maszynowy i zaczyna strzelać!
Następną piosenkę Roger dedykuje publiczności łódzkiej. Ładnie wychodzi mu : „Łódź”. Każe nam się dobrze bawić. Szalejemy przy „Run like hell”, o tak, ten utwór się do tego nadaje! Na ścianie napisy : zysk, władza, uwierz, ucz się, płać i oczywiście – „lepiej uciekaj.” Znów skrzyżowane ręce, a obrazy pokazują miasto i słowa rozmowy żołnierzy, którzy mówią, że oto widzą kogoś z bronią, a dowódca daje im pozwolenie na strzelanie.
Następne jest „Waiting for the warms”, robaki przeplatają swe czarne ciała między kolumnami ściany, a Roger wrzeszczy przez megafon. Są też oczywiście słynne maszerujące młotki. Jest to w ogóle fragment mocno „filmowy”, bo zaraz po króciutkim „Stop” jest „The trial”, w którym przewija się znana z filmy galeria postaci: sędzia, nauczyciel, matka, żona i postać za murem. Wszyscy śpiewamy z Rogerem „Crazy, toys in the attic – I am crazy”. Na mnie ogromne wrażenie robi „obracająca się” ściana pokazująca co jest „po drugiej stronie”. A na koniec wszyscy krzyczymy „Tear down the wall!” działa! Ściana wali się z hukiem.
Cały zespół wychodzi przed ruiny ściany i gra akustycznie „Outside the wall” , a Roger produkuje się na trąbce!!! I bardzo dobrze mu to wychodzi. Z nieba sypią się na nas drobne czerwone płatki, które po złapaniu okazują się być krzyżami, gwiazdami Dawida, symbolami Mercedesa … mi się trafił Shell. Roger dziękuje publiczności a potem przedstawia zespół. Wychodzą potem jeszcze raz się ukłonić, ale o bisach nie może być mowy – wiadomo. Niestety. Ja mogłabym zacząć to oglądać od nowa.
Fantastyczne. Nigdy nie myślałam, ze cos przebije koncert Rogera Watersa z trasy „In the flesh”. Przebiło U2 z koncertem z trasy 360°Tour. Myślałam, że tego nic nie przebije. Roger wrócił na prowadzenie. „The Wall live 2011” – the best show I have ever seen, great gig not only In the sky…  Stałam w trzecim „rzędzie” ludzi na płycie, przede mną już tylko Golden Circle, ale uważam, że  dla dobrego odbioru animacji, świateł itd. było to idealne miejsce, a Rogera i spółkę z tej odległości też  świetnie widziałam. Niestety, Roger twierdzi, ze być może to jego ostatnia trasa… oby zmienił zdanie…

Gdyby ktoś chciał sobie zajrzeć (chociaż to nie to samo co być na koncercie), polecam ten link:
http://www.youtube.com/watch?v=Bo8k3jntQl0&feature;=related

To z Chicago, nie z Polski, ale – w kawałkach – jest to cały koncert, który jakaś dobra dusza tu wrzuciła i tylko prosi na koniec, żeby nie używać go w celach handlowych, tylko dzielić się z darmo. Mam nadzieje, że jakieś inne dobre dusze wrzucą też własne filmiki z Polski wkrótce. A jak wyjdzie DVD – kupuję natychmiast.
Życzę miłego odbioru. Ja idę usiąść w fotelu i słuchać tego ponadczasowego arcydzieła, wsłuchiwać się w brzmienie, znajdować siebie w tych słowach, wspominać koncert. Roger, jesteś wielki…

sobota, 16 maja 2020

Kazik w Trójce

Wczoraj (15 maja 2020) na Liście Przebojów Trójki zadebiutowała piosenka Kazika.
Była w zestawie do głosowania, ludzie poklikali i zadebiutowała.
Od razu na pierwszym miejscu, co się już nie raz zdarzało różnym piosenkom, które wyjątkowo wpadały w ucho słuchaczom Trójki.
A ta wpadła w ucho, oj wpadła. Bo słuchacz Trójki nie trąba i rozumie różne sprawy.


I co?
Ano CENZURA WRÓCIŁA.
PRL welcome to.
Za PRLu nie pozwolili grać Maanamu, teraz jak Kazik krytykuje szeregowego posła, który nie przestrzegał prawa, to notowanie zniknęło ze strony.
Potem zniknęła Lista. Kliknijcie sobie. "wystąpił błąd".


A potem takie coś:

Szanowni Słuchacze,
podczas elektronicznego głosowania nad Listą Przebojów Trójki w dn. 15.05.2020 r. został złamany regulamin i do głosowania wprowadzono piosenkę spoza listy. Nadto dokonano manipulacji przy liczeniu głosów oddawanych na poszczególne piosenki, co zafałszowało wynik końcowy.
W związku z tym Redakcja podjęła decyzję o unieważnieniu tego głosowania. Wyrażamy ubolewanie i przepraszamy wszystkich słuchaczy za zaistniałą sytuację. Na kolejne głosowanie Listy Przebojów Trójki zapraszamy 22 maja o stałej porze.

Tomasz Kowalczewski
Dyrektor-Redaktor Naczelny
Programu 3 Polskiego Radia

Jak temu człowiekowi nie wstyd się podpisać pod czymś takim? 
Zmanipulowano wyniki? Znaczy komputer się dogadał sam ze sobą i zmanipulował? Czy też ten pan uważa, że głosy nadal sa liczone ręcznie z pocztówek? 
A pierwsze zdanie to lepsze niż u Berei, czyli trzeba być na Liście, żeby być na Liście. Nie może być w zestawie do głosowania żadnych utworów z poza listy. Bo jakże to tak. Przecież nam sie podobają tylko utwory, które znamy. 

Brak mi słów. 
Wszyscy prawie już odeszli z Trójki, których słuchałam. 
Myślę, że po tej akcji panów Niedźwieckiego i Barona też już tam nie usłyszymy. 

Ja też wyrażam ubolewanie. Że Trójkę tak władza zniszczyła. 
I też przepraszam. Ale nie będę już słuchać. 

sobota, 29 lutego 2020

Pewnego dnia


Nicholas Berkeley "Nick" Mason urodził się 27 stycznia 1944 w Edgbaston, Birmingham.
Najbardziej znany jest ze współpracy z grupą Pink Floyd i jest jedynym członkiem zespołu, który brał udział w tworzeniu wszystkich albumów. Jest członkiem grupy nieprzerwanie od 1965 roku.
"The Grand Vizier's Garden Party Parts 1–3" („Ummagumma”) oraz "Speak to Me" („Dark Side of the Moon”) to jedyne utwory stworzone wyłącznie przez Masona.
Jest perkusistą, ale jego głos możemy usłyszeć w kilku utworach Pink Floyd, to on właśnie wypowiada słynną linijkę „One of these days I’m gonna tear you into little pieces” („Pewnego dnia rozerwę cię na strzępy”) w utworze „One of these days”.
Lubi wyścigi samochodowe i brał udział w 24h wyścigu Le Mans
Dyskografia solowa:
  1. Nick Mason's Fictitious Sports – 1981
Z Rickiem Fenn:
  1. Profiles – 1985
  2. White of the Eye – 1987
  3. Tank Malling – 1988
Z Michaelem Mantlerem
  1. The Hapless Child – 1976
  2. Something There – 1982
  3. Live – 1987
  4. Review – 2000
  5. Concertos – 2008



środa, 19 lutego 2020

Po prostu gram

04.01.2017


Richard Wright urodził się 28 lipca 1943 w Londynie. Był muzykiem rocka progresywnego, grał na instrumentach klawiszowych, dętych (puzon, trąbka) a także wiolonczeli i skrzypcach.
Był założycielem grupy Pink Floyd, z którą grał w latach 1965 – 1979, kiedy to wskutek kłótni z Rogerem Watersem został z niej wyrzucony. Powrócił do zespołu w 1987.
Richard Wright wydał dwa solowe albumy. Pierwszym był wydany w 1978 roku „Wet Dream” oraz koncepcyjny „Broken China” (1996)
W 1983 roku wraz z Davidem Harrisem utworzył zespół Zee, z którym rok później wydał jedyny album – „Identity”.
O swoim pisaniu muzyki mówił: "I just play and don't really think about what I'm doing, I just let it happen".[Po prostu gram i nie myślę o tym co robię. Po prostu pozwalam, by to się działo.]
Zmarł na raka płuc 15 września 2008 roku w swoim domu  Londynie.

sobota, 18 sierpnia 2018

Powstanie warszawskie (10)


1 październik

Podczas zawieszenia broni Śródmieście opuszcza zaledwie 8 tys. osób. Liczbę ludności podlegającej ewakuacji strona niemiecka określa na 200 do 250 tys. Wobec beznadziejnej sytuacji po upadku Mokotowa i Żoliborza oraz w braku jakiejkolwiek realnej pomocy, Komenda Główna AK i Delegatura Rządu decydują się kontynuować rozmowy kapitulacyjne. Gen. Tadeusz Komorowski "Bór" wyznacza komisję do prowadzenia rokowań kapitulacyjnych. W jej skład wchodzą: przewodniczący - płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki "Heller", ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski "Zyndram", ppłk Franciszek Herman "Bogusławski" i kpt. Alfred Korczyński "Sas" - tłumacz. W nocy opracowany zostaje, z udziałem gen. Antoniego Chruściela "Montera", polski projekt umowy o zaprzestaniu działań bojowych w Warszawie. Ma on stanowić podstawę do rozmów ze stroną niemiecką. Po godz. 19, po upłynięciu terminu, rozejmu, Niemcy wznawiają gwałtowny ostrzał artyleryjski Śródmieścia.

2 październik

Od godziny 5.00 obowiązuje zawieszenie broni. Do godziny 19.00 Warszawę opuszcza ok. 16 tysięcy mieszkańców. Po dwóch dniach ewakuacji w Śródmieściu pozostaje nadal ponad 80 procent ludności cywilnej. Przez cały dzień w siedzibie gen. Ericha von dem Bacha w Ożarowie toczą się pertraktacje polsko-niemieckie. 0 godz. 20.00 czasu niemieckiego, a 21.00 czasu polskiego ustają działania wojenne w stolicy. Obie strony podpisują w Ożarowie formalny układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Sygnatariuszem ze strony niemieckiej jest gen. Erich von dem Bach, zaś ze strony polskiej płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki "Heller" i ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski "Zyndram".
Najważniejsze ustalenia umowy kapitulacyjnej obejmują:
- przyznanie Powstańcom, także tym, którzy dostali się do niewoli od 1 sierpnia 1944, uprawnień wynikających z konwencji genewskiej z dnia 27 sierpnia 1929, dotyczącej postępowania z jeńcami wojennymi;
- Powstańcy nie będą ponosić odpowiedzialności za działalność wojskową i polityczną przed Powstaniem;
- oddziały Armii Krajowej mają opuszczać miasto dla złożenia broni w dniach 4 i 5 października;
- ludność cywilna ewakuowana z Warszawy nie poniesie żadnych konsekwencji - zbiorowo lub indywidualnie - z powodu działalności we władzach i administracji cywilnej.

3 października

Ludność Warszawy masowo opuszcza miasto. Do obozu przejściowego w Pruszkowie wychodzi. ulicami Śniadeckich i 6-go Sierpnia w kierunku Filtrowej, Żelazną. i Al. Jerozolimskimi w kierunku Grójeckiej oraz Grzybowską i Chłodną w kierunku Wolskiej. Z Pruszkowa droga prowadzi do obozów lub na roboty przymusowe do Niemiec, bądź w głąb Generalnego Gubernatorstwa. Zgodnie z postanowieniami układu kapitulacyjnego od rana trwa usuwanie barykad, znajdujących się najbliżej linii niemieckich. Powstańcy przygotowują się do złożenia broni. Odbywają się ostatnie odprawy oficerów i zbiórki żołnierzy. Odczytywane są rozkazy dowódców zgrupowań z wiadomością o kapitulacji oraz pożegnalny rozkaz dowódcy Warszawskiego Korpusu AK, gen. Antoniego Chruściela "Montera" . Trwa porządkowanie spraw kancelaryjnych, nadawanie odznaczeń i awansów. Wypłacony zostaje pierwszy żołd. Dowódcy poszczególnych oddziałów powierzają zaufanym żołnierzom ukrycie części broni i amunicji oraz dokumentów. Zgodnie z postanowieniami umowy kapitulacyjnej, przez kilka dni, w celach porządkowych, pozostaje w mieście wyznaczony batalion osłonowy (asystencyjny). Składa się z trzech uzbrojonych kompanii AK w sile ok. 300 żołnierzy z Batalionu "Kiliński" i ok. 120 z Batalionu "Miłosz".

4 październik

Zgodnie z umową kapitulacyjną oddziały powstańcze zdają amunicję. 21. i 72. Pulki Piechoty AK składają ją na rogu Wspólnej i Marszałkowskiej, 36. Pułk Piechoty - na Placu Napoleona, 15. Pułk Piechoty - na Placu Grzybowskim. Pierwsze oddziały Armii Krajowej opuszczają Warszawę. Ok. godz. 9. do niewoli oddaje się 21. Pułk Piechoty pod dowództwem ppłk Stanisława Kamińskiego "Daniela". Złożony z oddziałów Śródmieścia Południe, przemaszerowuje ul. Śniadeckich, 6-go Sierpnia, Suchą i Filtrową. W eter płyną ostatnie audycje powstańczego Polskiego Radia i radiostacji "Błyskawica". Przed jej mikrofonem zasiada tego dnia szef techniczny, Jan Georgica "Grzegorzewicz". Wspomina warunki pracy i podaje parametry techniczne radiostacji. 0 godz. 19.30 nadaje na pożegnanie ,,Warszawiankę", po czym młotem niszczy nadajnik. Dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski "Bór" podpisuje ostatnią depeszę do władz RP w Londynie, nadaną następnego dnia rano. Ukazują się ostatnie numery pism powstańczych: "Dziennika Radiowego", "Robotnika", ,,Wiadomości Powstańczych" i nr 102 "Biuletynu Informacyjnego".

5 październik

Ok. godz. 9. zaczynają opuszczać miasto trzy pozostałe pulki piechoty: 72., 36. i 15. W Warszawie pozostaje batalion osłonowy pod dowództwem ppłk Franciszka Packa "Mścisława". Składa broń 9. października. Ze Śródmieścia południowego wychodzi 72. Pułk Piechoty AK pod dowództwem ppłk Jana Szczurka-Cergowskiego "Sławbora". Trasa przemarszu wiedzie ulicami Śniadeckich, 6-go Sierpnia, Suchą, Filtrową. Do kolumny tej zostaje włączona Komenda Główna AK, dowództwo 10. Dywizji Piechoty oraz Grupa "Sokół" Narodowych Sił Zbrojnych płk Spirydiona Koiszewskiego "Topora". Ze Śródmieścia Północnego wychodzi 36. Pułk Piechoty pod dowództwem mjr Stanisława Błaszczaka "Roga". Do kolumny dołączają: sztab Warszawskiego Okręgu Korpusu, sztab 28. Dywizji Piechoty oraz Komenda Miasta. Trasa przemarszu prowadzi ul. Żelazną, AI. Jerozolimskimi i Grójecką .Tako ostatnia opuszcza Warszawę kolumna 15. PP pod dowództwem ppłk Franciszka Rataja "Pawła". Pułk opuszcza Warszawę ulicami Grzybowską, Chłodną i Wolską. Kolumny Powstańców kierowane są do Ożarowa, skąd jeńcy wywożeni są pociągami towarowymi do stalagu 334 Lamsdorf (Łambinowice) na Śląsku Opolskim. Powstańcy otrzymują tam numery jenieckie, po czym rozsyłani są do obozów jenieckich na terenie Niemiec i Austrii. Tylko ze Śródmieścia wychodzi do niewoli niemieckiej 11668 żołnierzy, z Komendantem Głównym AK gen. Tadeuszem Komorowskim "Borem" oraz pięcioma generałami: Tadeuszem Pełczyńskim "Grzegorzem", Antonim Chruścielem "Monterem", Tadeuszem Kossakowskim "Krystynkiem", Kazimierzem Sawickim "Prutem" i A1binem Skroczyńskim "Łaszczem"'. Z ludnością cywilną wychodzi - z zadaniem kierowania dalszą konspiracją gen. Leopold Okulicki "Niedźwiadek". Bilans strat po stronie polskiej: ok. 18 tys. poległych Powstańców, ok: 180 tys. zabitych cywilów i ok. 3,5 tys. poległych żołnierzy 1. Armii WP; ok. 25 tys. rannych Powstańców, w tym 6,5 tys. ciężko. Do niewoli dostaje się ok. 16 tys. Powstańców. Po stronie niemieckiej - ok. 10 tys. żołnierzy poległych, ok. 7 tys. - uznanych za zaginionych; rannych - 9 tys. Warszawa, zburzona podczas walk, po Powstaniu jest systematycznie równana z ziemią przez Niemców. Straty dóbr kultury są ogromne. Zabytkowe budynki i świątynie; całe Stare Miasto, pomniki, biblioteki, muzea i archiwa obrócone są w ruinę, ich kolekcje spalone. Dzieła zniszczenia dopełniają wojska sowieckie po zajęciu stolicy 17 stycznia 1945.

Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego, kartki z kalendarza


czwartek, 16 sierpnia 2018

Powstanie warszawskie (9)


17 września

W nocy z 16 na 17 września na Przyczółek Czerniakowski przeprawia się kolejna grupa żołnierzy 9. Pułku Piechoty 3. Dywizji 1. Armii WP. W ciągu dwóch dni na Czerniaków dociera w sumie ok. 1200 żołnierzy. Trwają zaciekłe walki o utrzymanie przyczółka. Tej samej nocy na wysokości Marymontu przeprawia się przez Wisłę jedna kompania z 6. Pułku Piechoty 2. Dywizji Piechoty. W jej skład wchodzi pluton rusznic przeciwpancernych i łącznościowcy. Żoliborz, Mokotów i Śródmieście przez cały dzień są nękane ogniem niemieckiej artylerii.

18 września

W nocy z 17 na 18 września na Czerniaków przeprawiają się posiłki zza Wisły - ok. 60 żołnierzy z 9. Pułku Piechoty. Obrońcy Przyczółka Czerniakowskiego odpierają kolejne ataki wroga. Stopniowo tracą teren. Do wieczora Niemcy opanowują całą ul. Czerniakowską. W tym dniu walcząca Warszawa otrzymuje największy ze zrzutów. 107 amerykańskich "latających fortec" - czterosilnikowych Boeingów B-17 - pojawia się nad miastem między godz. 12 a 13. Zrzucają ok. 1300 zasobników z bronią, amunicją, żywnością i zaopatrzeniem medycznym. Powstańcom udaje się odebrać zaledwie 20 proc. zrzutu.

19 września

Na Czerniakowie trwa silne niemieckie natarcie wzdłuż Wilanowskiej i Zagórnej ku Czerniakowskiej. Polacy utrzymują w swych rękach część wybrzeża Wisły na odcinku od ul. Zagórnej do portu "Syrena" i kilka domów przy ul. Wilanowskiej. Wieczorem ppłk Jan Mazurkiewicz· "Radosław" rozpoczyna ewakuację swoich oddziałów kanałami na Mokotów. Po południu na Powiśle północne przeprawiają się żołnierze I i II batalionów 8. Pułku Piechoty. Opanowują Wybrzeże Kościuszkowskie w rejonie mostu średnicowego. Rozpoczynają natarcie, docierając do ul. Solec. Silne boczne przeciwnatarcie niemieckie decyduje o niepowodzeniu desantu. Na Żoliborzu, na wysokości Marymontu, przeprawia się przez Wisłę kolejna grupa żołnierzy 6. Pułku Piechoty. Tak jak poprzednicy, nie są w stanie przedrzeć się w głąb dzielnicy pod ogniem niemieckim. Osaczeni na Wybrzeżu, nie mają, szans na kontakt z oddziałami AK.

20 września

Odcięci, zdziesiątkowani obrońcy Przyczółka Czerniakowskiego odpierają ataki nieprzyjaciela. Trwają zacięte walki o poszczególne domy przy Wilanowskiej, Idźkowskiego i Solcu. Na Żoliborz nocą z 19 na 20 września przeprawia się kolejna grupa żołnierzy 6. Pułku Piechoty, wzmacniając uchwycony przyczółek na Kępie Potockiej. Dopiero tego dnia dowódca Żoliborza, ppłk Mieczysław Niedzielski "Żywiciel", dowiaduje się o obecności żołnierzy 6. PP na lewym brzegu Wisły. Komendant Główny AK gen. Tadeusz Komorowski "Bór" wydaje rozkaz przeorganizowania oddziałów powstańczych Armii Krajowej w regularne oddziały Wojska Polskiego. Utworzony zostaje Warszawski Korpus AK pod dowództwem gen. bryg. Antoniego Chruściela "Montera". Jego zastępcą zostaje płk Karol Ziemski „Wachnowski". W skład Korpusu wchodzą trzy dywizje piechoty: 8. DP im. Romualda Traugutta, złożona z oddziałów walczących na Żoliborzu i w Puszczy Kampinoskiej - p.o. dowódcy ppłk "Żywiciel"; 10. DP im. Macieja Rataja, złożona z oddziałów walczących na Mokotowie - p.o. dowódcy ppłk Józef Rokicki "Karol"; 28. OP im. Stefana Okrzei, złożona z oddziałów walczących w Śródmieściu - dowódca płk Franciszek E. Pfeiffer "Radwan". Poszczególne pułki zachowują numerację z roku 1939. Ponadto, dla podtrzymania tradycji powstańczej, oddziały zachowują dotychczas używane nazwy. Komenda Główna i Komenda Okręgu AK ujawniają nazwiska oficerów. Następnego dnia publikuje je prasa powstańcza. 

21 września

Trwa nieprzerwany napór nieprzyjaciela na Przyczółek Czerniakowski. Powstańcy pod dowództwem kpt. Ryszarda Białousa "Jerzego", wraz z żołnierzami 1. Armii WP pod dowództwem mjr Stanisława Łatyszonka utrzymują już tylko skrawek wybrzeża oraz dwa domy - Solec 53 i Wilanowska 1 na rogu ul. Solec. Śródmieście pozostaje pod nękającym ostrzałem artylerii. Powstańcy niszczą barykadę nieprzyjacielską na rogu AI. Jerozolimskich i Brackiej. W zachodniej części Śródmieścia udaje się odeprzeć niemieckie natarcie na fabrykę Bormana przy ul. Towarowej. Na Żoliborzu niemieckie natarcie na Kępę Potocką, likwiduje desant 6. Pułku Piechoty. Niedobitki desantu ewakuują, się na prawy brzeg Wisły. Nieświadome tego faktu oddziały powstańcze o świcie atakują Marymont. Docierają do ul. Promyka, oczekując żołnierzy 6. PP, mających przebić się zza rzeki. Osamotnieni, żołnierze AK wycofują się niszcząc uprzednio umocnienia zdobytych stanowisk niemieckich.

22 września

Obrońcy Przyczółka Czerniakowskiego bezskutecznie próbują przebić się na Saską Kępę. Kpt. Ryszard Białous "Jerzy" i mjr Stanisław Łatyszonek decydują się na przebicie do Śródmieścia Południe. Oddziały gen. Heinza Rohra przygotowują się do generalnego natarcia na Mokotów

23 września

Pada Przyczółek Czerniakowski. W nocy z 22 na 23 września obrońcy Czerniakowa podejmują próbę przebicia się do Śródmieścia. Jedynie niewielkiej, pięcioosobowej grupie z kpt. Ryszardem Białousem "Jerzym" na czele udaje się dotrzeć do obsadzonego przez Powstańców gmachu YMCA przy Konopnickiej. Reszta oddziału dostaje się do niewoli. Niemcy pacyfikują dzielnicę Pallotyn, ks. Jozef Stanek "Rudy", kapelan Zgrupowania "Kryska", ginie na Solcu, powieszony przez Niemców. Wzmaga się niemiecki napór na Mokotów. Trwa wzmożony ostrzał artyleryjski i bombardowania z powietrza. Silnie ostrzeliwane są okolice AI. Niepodległości.

24 września

Nieprzyjaciel zacieśnia pierścień wokół trzech walczących jeszcze ośrodków powstańczego oporu: Żoliborza, Śródmieścia i Mokotowa. Głównym celem ataku staje się Mokotów. W godzinach porannych rozpoczyna się generalne natarcie oddziałów niemieckich. Atak piechoty wspierają artyleria, lotnictwo i oddziały pancerne. Po zaciętych walkach na odcinkach południowym i południowowschodnim, Niemcy opanowują Królikarnię. Niszczą wysuniętą placówkę powstańczą przy Puławskiej 162 i docierają do linii ul. Ksawerów. Nocne natarcie oddziałów AK w celu odzyskania tego terenu kończy się niepowodzeniem. Na wschodnim odcinku obrony Mokotowa Powstańcy pod naporem czołgów wycofują się na linię ul. Konduktorskiej. Pozostałe pozycje powstańcze zostają utrzymane. Obie strony ponoszą duże straty w ludziach.

25 września

Od wczesnych godzin porannych nieprzyjaciel kontynuuje natarcie na Mokotów z południa i zachodu. Trwają zacięte walki na odcinku południowym. Szkoła przy ul. Woronicza siedmiokrotnie przechodzi "z rąk do rąk". Po zachodniej stronie Batalion "Olza" pod naciskiem wroga wycofuje się z linii AI. Niepodległości ulicami Goszczyńskiego i Odyńca w kierunku ul. Krasickiego. Powstańcy tracą ważny punkt oporu - "Redutę Alkazar" na rogu AI. Niepodległości i Odyńca. Oddziałom AK, walczącym na południe od ul. Malczewskiego, grozi odcięcie. Siły niemieckie przesuwają się z ul. Malczewskiego ku Puławskiej. Powstańcy ponoszą dotkliwe straty. Na terenach zajętych przez wroga dochodzi do grabieży, podpaleń i mordów. Na Żoliborzu i w Śródmieściu panuje względny spokój. Pod gruzami domu przy Marszałkowskiej 129 ginie ppor. Eugeniusz Lokajski "Brok", wybitny sportowiec, olimpijczyk. Podczas Powstania jest oficerem łącznikowym Kompanii "Koszta" i dokumentalistą.

26 września

Zgodnie z rozkazem ppłk Józefa Rokickiego "Karola", ok. godz. 4. rano rozpoczyna się ewakuacja kanałami oddziałów powstańczych z Mokotowa do Śródmieścia. Niemcy piętrzą w kanałach wodę, przez włazy wrzucają granaty, chemikalia i worki z piaskiem. Mokotów jest nadal celem nieustannych, zmasowanych ataków nieprzyjaciela. Po całodziennych krwawych walkach Niemcy spychają załogę Mokotowa na niewielki obszar, ograniczony u1icami  Różaną, Kazimierzowską, Ursynowską i Puławską. Gen. Antoni Chruściel "Monter" kieruje do ppłk "Karola" depesze nakazujące dalszą obronę dzielnicy. Rozkazy nie dochodzą na czas. Ppłk "Karol" wraz ze sztabem 10. DP przechodzi kanałami do Śródmieścia. Dowództwo niemieckie występuje z propozycją rokowań kapitulacyjnych. Spotkanie z parlamentariuszami niemieckimi ma miejsce w Śródmieściu, na ul. Łuckiej.

27 września

O godz. 8.00 na Mokotowie rozpoczyna się silne natarcie niemieckie. Resztki oddziałów AK bronią się jeszcze w rejonie Bałuckiej, Wiktorskiej i Belgijskiej. Po przeanalizowaniu sytuacji strona polska wysyła parlamentariuszy celem pertraktacji w sprawie ewakuacji ludności cywilnej i rannych oraz ustalenia warunków kapitulacji dzielnicy. Gen. von dem Bach zapewnia parlamentariuszy, że Powstańcy będą traktowani zgodnie z postanowieniami konwencji genewskiej. Mimo tych obietnic, na ul. Dworkowej nieprzyjaciel morduje ok. 120 osób. Są to głownie Powstańcy, którzy nie zdołali dotrzeć kanałami do Śródmieścia i zawrócili na Mokotów. Około południa Mokotów kapituluje. Gen. Antoni Chruściel "Monter" nakazuje ppłk Józefowi Rokickiemu "Karolowi" natychmiastowy powrót ze Śródmieścia na Mokotów. W nocy z 27 na 28 "Karol" wyrusza z powrotem na Mokotów. Przejście kanałami okazuje się niemożliwe. Ok. godz. 16. w Śródmieściu, na środku AI. Jerozolimskich w okolicy Placu Starynkiewicza, spotykają się polscy i niemieccy parlamentariusze. Drugie spotkanie następuje o godz. 17.30. Polscy parlamentariusze udają się w głąb pozycji niemieckich. Niemcy rozpoczynają przygotowywaną od blisko tygodnia operację "Sternschnuppe" (Spadająca Gwiazda), której celem jest likwidacja Grupy "Kampinos". Oddziały z Kampinosu koncentrują się w  rejonie Roztoki. Późną nocą opuszczają puszczę.

28 września

Po kapitulacji Mokotowa cały wysiłek bojowy Niemcy koncentrują na Żoliborzu. Przygotowują generalne uderzenie na dzielnicę. Od rana trwa silny ostrzał artyleryjski, zwłaszcza rejonu ul. Krasińskiego i Placu Wilsona. Oddziały nieprzyjaciela pacyfikują wsie puszczańskie. Palą Pociechę, Wiersze, Janówek, Brzozówkę, Krogulec i inne. Przed południem polscy parlamentariusze, ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski "Zyndram" i kpt. Alfred Korczyński "Sas" - tłumacz i doradca prawny - w imieniu Komendy Głównej AK prowadzą rozmowy z gen. von dem Bachem w jego kwaterze w Ożarowie. Niemiecki dowódca przedstawia warunki kapitulacji Warszawy. Wieczorem w kwaterze Komendy Głównej AK zapada decyzja, by rozmowy w sprawie kapitulacji kontynuować.

29 września

Rano rozpoczyna się generalny szturm na Żoliborz. Przeważające siły wroga kilkakrotnie nacierają od południa i zachodu. Pozycje powstańcze atakuje piechota 19. Dywizji Pancernej nieprzyjaciela, wsparta ogniem kilkudziesięciu czołgów i dział szturmowych. Po zaciętych walkach oddziały Zgrupowania "Żniwiarz" wycofują się z terenu fabryki "Opla" i hali targowej przy ul. Słowackiego. Oddziały ze Zgrupowania "Żyrafa" opuszczają ruiny klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek przy ul. Krasińskiego. Natarcie niemieckie od strony Cytadeli i Dworca Gdańskiego zmusza oddziały ze Zgrupowania "Żaglowiec" do wycofania się w kierunku Placu Inwalidów. Na odcinku obrony Marymontu Powstańcy ze Zgrupowania "Żubr" utrzymują wszystkie pozycje. Od wschodu Zgrupowanie "Żbik" zajmuje nadal ul. Bohomolca. Pod Jaktorowem Grupa "Kampinos" zostaje rozbita, tracąc ok. 150. żołnierzy. Ginie dowódca, mjr Alfons Kotowski "Okoń". Drugie tyle żołnierzy dostaje się do niewoli. Tylko nielicznym udaje się przedrzeć przez kordon niemiecki i dotrzeć m.in. do Gór Świętokrzyskich. W Śródmieściu, na prośbę Niemców, ok. godz. 13. rozpoczyna się lokalne zawieszenie broni w rejonie BGK.

30 września

O świcie, bez wcześniejszego ostrzału artyleryjskiego, wykorzystując zaskoczenie, nieprzyjaciel obsadza duży blok Spółdzielni "Zgoda" przy ul. Słowackiego na Żoliborzu. Po silnym przygotowaniu ogniowym rusza dalsze natarcie wroga na ulice Słowackiego i Gdańską oraz Plac Wilsona. Powstańcy nawiązują łączność z 1. Armią WP. W godzinach popołudniowych nastąpić ma ewakuacja pontonami oddziałów powstańczych na prawy brzeg Wisły. Na rozkaz dowódcy, ppłk Mieczysława Niedzielskiego "Żywiciela", oddziały AK rozpoczynają odwrót ku Wiśle. Z powodu złych warunków atmosferycznych przeprawa przez rzekę musi być odłożona. Akcja przebijania się Powstańców zostaje przerwana. Do popołudnia toczą się zacięte walki o poszczególne domy w dolnym odcinku ul. Mickiewicza i ul. Krasińskiego. Płk Karol Ziemski ,,Wachnowski" i por. Jerzy Kamiński "Ścibor" prowadzą z rozkazu gen. "Bora" pertraktacje z gen. Erichem von dem Bachem, a potem z dowódcą 19. Dywizji Pancernej gen. Kallnerem, w sprawie zaprzestania dalszych działań bojowych na Żoliborzu. 0 godz. 17.00 do ppłk. "Żywiciela" przybywa z warunkami kapitulacji płk "Wachnowski". Ok. godz. 18. Żoliborz kapituluje. Do godz. 23.00 oddziały AK składają broń, a następnie przechodzą pod eskortą niemiecką na teren "Pionier-Parku" na Powązkach. Polscy parlamentariusze prowadzą w siedzibie gen. von dem Bacha w Ożarowie pertraktacje w sprawie ewakuacji ludności cywilnej ze Śródmieścia. Uzyskują zgodę na zawieszenie broni w dniach 1 i 2 października od godz. 5.00 do 19.00. Strona niemiecka wyznacza pięć punktów u zachodnich wylotów ulic Grzybowskiej, Pańskiej, Piusa i Śniadeckich przy Politechnice .oraz w Al. Jerozolimskich, którymi ludność cywilna ma opuszczać miasto. W Londynie, po dymisji gen. Kazimierza Sosnkowskiego, prezydent Władysław Raczkiewicz mianuje gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" Naczelnym Wodzem Polskich Sit Zbrojnych.

Źródło: Muzeum Powstania Warszawskiego, kartki z kalendarza