czwartek, 31 grudnia 2020

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Nieznany rozmówca

 

Promyczku

 

Byłem zagubiony między północą i świtem

W miejscu bez konsekwencji i towarzystwa

3.33 kiedy godziny spadały z zegara

Szybkie wybieranie, brak sygnału

 

Idź, wykrzycz to z siebie, wstań

Ucieknij od siebie i grawitacji

Posłuchaj mnie, powstrzymaj słowa żebym ja mógł mówić

Bądź cicho

Wymuś zamknięcie i przenieś do kosza

 

Byłem na szczycie dołu

Na krawędzi znanego wszechświata

Gdzie chciałem być

Przyjechałem na miejsce wypadku,

Usiadłem tam czekając na siebie

 

Zrestartuj i uruchom ponownie sam siebie

Jesteś wolny możesz iść

Wołaj o szczęście jeśli masz na to szansę

Hasło, ty, wpisz tutaj, teraz

 

Znasz swoje imię więc je wstukaj

Posłuchaj mnie, powstrzymaj słowa żebym ja mógł mówić

Bądź cicho

Nie ruszaj się i nic nie mów

 

 

Tytuł oryginału : „Unknown caller”

Autor : U2

niedziela, 20 grudnia 2020

Pierzaste kłębki


Pierzaste kłębki

Brązowe, szare, żółto czarne

Pstrokate

Czarne oczy patrzą nieufnie

Gdy próbuję je podglądać

Zarzucają na siebie krople wody

A potem suszą się w słońcu

I układają piórka w wymyślne fryzury

Ptasie radio

Przechodzi czasem w wojnę światów

To znów leniwie przymykają oczy

W oczekiwaniu 

piątek, 18 grudnia 2020

Moment poddania

 

Zaplątałem się w druty

Żeby dzikie konie wypuścić na wolność

Igrałem z płomieniami

Póki nie zaczęły igrać ze mną

 

Kamień był półszlachetny

Byliśmy ledwie świadomi

Dwie dusze zbyt sprytne by

Mieć jakąkolwiek pewność

Nawet w dniu naszego ślubu

 

Trawiły nas płomienie

Boże, nie odmawiaj jej

Nie chodzi o to, czy wierzę w miłość

Ważne czy miłość wierzy we mnie

Uwierz we mnie

 

W momencie poddania

Padłem na kolana

Nie dostrzegłem przechodniów

A oni nie dostrzegli mnie

 

Byłem w każdej czarnej dziurze

Przy ołtarzu ciemnej gwiazdy

Me ciało jest misą żebraka

Co żebrze o powrót

Żebrze o powrót do mego serca

Do rytmu mej duszy

Do rytmu mej podświadomości

Rytmu który pragnie

Uwolnić się spod kontroli

 

Wstukiwałem cyfry na klawiaturze

Bankomatu

Widziałem odbicie twarzy

Odwzajemniała spojrzenie

W momencie poddania

Widzenie nad niewidzialnością

Nie dostrzegłem przechodniów

A oni nie dostrzegli mnie

 

Pędziłem metrem

Przez stacje drogi krzyżowej

Każde oko patrzyło w inną stronę

Odliczały, kiedy minie ból

 

W momencie poddania

Widzenie nad niewidzialnością

Nie dostrzegłem przechodniów

A oni nie dostrzegli mnie

 

Tytuł oryginału „Moment of surrender”

Autor : U2

 

środa, 16 grudnia 2020

Dom

 

Jim: O, Boże!

Czubek z Kalifornii: Sola nie ma oczu.

 

To może być Jerozolima, może być Kair

Może być Berlin, może być Praga

Może być Moskwa, może być Nowy Jork

Może być Llanelli, może być Warrington

Może być Warszawa, może być Moose Jaw

To może być Rzym

Każdy ma jakieś miejsce, które nazywa domem

 

Kiedy sforsują szyki obronne

Pomniejsza inwazja wliczona w koszty

Czy udasz się do poczekalni na lotnisku

Czy zaakceptujesz swój status drugiej klasy

Naród kelnerek i kelnerów

Czy będziesz mieszać ich Martini

Czy pogodzisz się z tym

Czy też uciekniesz na wzgórza

 

To może być glina, może być piasek

Może być pustynia

Może być połać ziemi uprawnej

Może być dom, może być sklep na rogu

Może być chatka w zakolu rzeki

To może być coś, co twój staruszek przekazał ci w spadku

Lub coś, co sam zbudowałeś

Każdy ma coś, co nazywa domem

 

Gdy kowboje i Arabowie celują

Do siebie nawzajem w południe

W chłodnej zakurzonej atmosferze sali miejskiego zarządu

Czy będziesz stał z boku jako bierny widz

Dyktatorów rynku

Czy wycofasz się dyskretnie

I przyłożysz ucho do drzwi sali

Czy usłyszysz gdy zaryczy w tobie lew

Czy uciekniesz na wzgórza

 

Czy oprzesz się temu

Czy usłyszysz

Gdy zaryczy w tobie lew

 

To może być twój ojciec, może być twoja matka

Może być twoja siostra, może być twój brat

Może być obcokrajowiec, może być Turek

Może być rowerzysta szukający pracy, Norman

Może być król, może być Aga khan

Może być weteran z Wietnamu bez rąk i bez nóg

Może być święty, może być grzesznik

Może być przegrany albo też zwycięzca

Może być bankier, może być piekarz

Może być Lakers, może być Kareem Abdul Jabar

Może być chór męski

Może być kochanek, może być wojownik

Może być bokser wagi ciężkiej lub ktoś trochę lżejszy

Może być kaleka, może być dziwak

Może być makaroniarz, żółtek, kujon

Może być policjant, może być złodziej

Może być 10-osobowa rodzina mieszkająca w jednym pokoju na zasiłku

To mogą być nasi przywódcy w cementowych grobowcach

Pałaszujący konserwy srebrnymi łyżeczkami*

Może być pilot, który ma Boga po swojej stronie

Może być dzieciak na celowniku bomby

Może być fanatyk, może być terrorysta

Może być dentysta, może być psychiatra

Może być skromny, może być dumny

To może być twarz w tłumie

Może być żołnierz w białym fularze

Który przekręca klucz pomimo że

To już koniec gry w kotka i myszkę

Które mieszkały w domu

Gdzie rozbrzmiewał śmiech i lały się łzy

W domu, który zbudował Jack

Gdzie rozbrzmiewał śmiech i lały się łzy

W domu, który zbudował Jack

Łup, łup, pif paf

Kciuk w białej rękawiczce, Panie niech się wola Twoja stanie

On był zawsze dobrym chłopcem, mówi matka

Będzie wypełniał swoje obowiązki gdy dorośnie, taak

Każdy ma kogoś, kogo nazywa domem.

 

 

*silver spoon (srebrna łyżeczka) - odziedziczone bogactwo

 

 

Tytuł oryginału : „Home”

Autor : Roger Waters

czwartek, 10 grudnia 2020

Ulica Sunset Strip

 

Uwielbiam pobyty u wujka Dave’a

I zabawy z jego dogiem

Ale ja tam nie pasuję

Czuję się obco i dziwnie. Jak nie z tej bajki

 

Lubię przejażdżki samochodem wujka

Na dół, ku plaży, gdzie piękne dziewczyny się przechadzają

A gwiazdy filmowe i paparazzi prowadzą swoją grę

Takie rzucanie piaskiem w twarz w stylu Charles’a Atlasa *

 

A ja siedzę w parowie, plecami do morza

Krwawy czerwony smok na zielonym polu **)

Wzywa mnie z powrotem

 

Wróć do Black Hills

Billy wróć do domu

 

Billy szuka swej ojczyzny

W myślach, za pomocą pokrętła, przeskakując kolejne stacje radiowe

Zmienia zakres — — — — — — — i słyszy

Chór męskich głosów na falach krótkich

 

Billy wstukuje na telefonie numer do Jima

Siada drżący, czekając na odpowiedź w słuchawce

No dalej przyjacielu, odezwij się proszę

Ziemia moich przodków przyzywa mnie

A ja siedzę w parowie, plecami do morza

Krwawy czerwony smok na zielonym polu

Wzywa mnie, wzywa z powrotem do Black Hills

Billy wróć do domu

 

Wróć do domu

Siedzi w parowie, plecami do morza

Widząc krwawego czerwonego smoka na zielonym polu,

Słyszy chór męskich głosów śpiewający „Billy wróć do domu”

Billy, Billy, wróć do domu

Wróć do domu

 

Dziwak z Kalifornii: Nie lubię ryb, morskich ryb

 

Jim: Słuchacie Radia K.A.O.S. z Los Angeles

Dziwak z Kalifornii: Nie lubię ryb

Jim: Tak, to już ustaliliśmy. Och! Masz jakieś życzenie?

Dziwak z Kalifornii: skorupiaki, gupiki, łososie, krewetki, kraby i homary, flądry. Nienawidzę ryb, ale chyba najbardziej nienawidzę słodkowodnych ryb, takich jak pstrąg. Nienawidzę świeżych pstrągów. Najmniej znienawidzona przeze mnie ryba to chyba sola. A to dlatego, że nie musisz patrzeć w jej oczy. Sola nie ma oczu.

Jim: Och, nie!

Dziwak z Kalifornii: Chciałbym być w domu z moją małpką i psem

Jim: Dziękuję

Dziwak z Kalifornii: Chciałbym być w domu z moją małpką i psem.

Chciałbym być w domu z moją małpką i psem.

Chciałbym być w domu z moją małpką…

Jim: Kogo to obchodzi. Zamknij się już. Dajcie jakieś nagranie.

 

 

-------------

*) Charles Atlas (1892 – 1972) - twórca jednego z programów ćwiczeń kulturystycznych; jego kampania reklamowa uznawana jest za najdłuższą i najbardziej rozpoznawalną

**) czerwony smok na zielonym polu – flaga Walii

 

Tytuł oryginału :”Sunset Strip”

(Sunset Strip to część Sunset Boulevard w Los Angeles)

Autor : Roger Waters

wtorek, 8 grudnia 2020

DESIDERATA

     Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie.

 

     Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakakolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.

 

     Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.

 

     Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa, masz prawo być tutaj i czy jest to dla ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki jaki być powinien.

 

     Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, jakkolwiek go postrzegasz, czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.

 

Autor: Max Ehrmann

niedziela, 6 grudnia 2020

To wspaniałe

 

To wspaniałe

To wspaniałe

 

Urodziłem się

Urodziłem się, by być z Tobą

W tej przestrzeni i w tym czasie

Po tym na zawsze potem nie mam zielonego pojęcia

Tylko wyłamuję się z rymu

Ta głupota może zostawić serce posiniaczone

 

Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki ślad,

Ale tylko miłość, tylko miłość może uleczyć tak wielką bliznę

 

Urodziłem się

Urodziłem się, by śpiewać dla Ciebie

Nie miałem innego sposobu, aby cię pocieszyć

I śpiewać każdą piosenkę, którą zechcesz

Oddaję Ci swój głos

Pierwszy płacz po wyjściu z łona był głosem pełnym radości.

 

Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki ślad,

Ale tylko miłość, tylko miłość może uleczyć tak wielką bliznę

 

Usprawiedliwieni aż po śmierć, Ty i ja będziemy powiększać

Wspaniałość

 

Tylko miłość, tylko miłość potrafi pozostawić po sobie taki ślad

Ale tylko miłość, tylko miłość zjednoczy nasze serca

 

Usprawiedliwieni aż po śmierć, Ty i ja będziemy powiększać

Wspaniałość

To wspaniałe

 

 

 

Tytuł oryginału : „Magnificent”

Autor : U2

piątek, 4 grudnia 2020

Albo ja albo on

 

Wstajesz nad ranem, wrzucasz coś do garnka,

Zastanawiasz się dlaczego słońce nagrzewa skały,

Rysujesz po ścianach, jesz, pieprzysz się,

Z powrotem w starych, dobrych czasach

 

I wtedy jakiś cholerny głupek wynajduje koło

Posłuchaj pisku opon*

Spędzasz cały dzień na szukaniu miejsca do parkowania

Żadnej rozrywki, nic do jedzenia

 

Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu

Jakże on chciał porozmawiać z ludźmi

Pragnął mieć swoją własną audycję

Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku

Posłuchajcie gadki tego walijskiego dzieciaka

Rozmawia jak za starych, dobrych czasów

 

Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłem

Miałem wybór albo on albo ja

I głos powiedział: Benny,

Spieprzyłeś równo całą sprawę

Benny, Twój czas się skończył

Twój czas się skończył

 

Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu

Chciał porozmawiać z ludźmi

Pragnął mieć swoją własną audycję

Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku

Posłuchajcie tego walijskiego dzieciaka

Rozmawia jak za starych, dobrych czasów

 

Wybacz mi ojcze,

Walijski Policjant: Wóz jeden dwa do Centrali

Bo zgrzeszyłem

Walijski Policjant: Mamy karambol na A465

pomiędzy Cwmbran a Cylgoch.

Ojcze to było albo on albo ja.

Ojcze czy możemy cofnąć czas?

Walijski Policjant: Ambulans, odbiór.

Nigdy nie chciałem zrzucić tego betonowego bloku.

Walijski Policjant: Zrozumiałem, Centrala, bez odbioru.

 

Benny pokręcił gałką w swoim krótkofalowym radiu

Chciał porozmawiać z ludźmi

Pragnął mieć swoją własną audycję

Nastawcie radio w Moskwie, nastawcie w Nowym Jorku

Posłuchajcie tego walijskiego dzieciaka

Rozmawia jak za starych, dobrych czasów

 

Spiker radiowy: Czy naprawdę sądzicie, że Irańscy terroryści wzięliby Amerykanów za zakładników gdyby Ronald Reagan był prezydentem? Czy naprawdę sądzicie, że Rosjanie najechaliby Afganistan gdyby Ronald Reagan był prezydentem? Czy naprawdę sądzicie, że trzeciorzędni dyktatorzy wojskowi śmialiby się z Ameryki i palili nasze flagi w pogardzie gdyby Ronald Reagan był prezydentem?

Zaniepokojony obywatel: Cóż, to mogłoby zadziałać.

Zakładnik: My, jako grupa, chcemy przede wszystkim błagać Prezydenta Reagana i naszych współobywateli Amerykanów by powstrzymali się od użycia jakiejkolwiek siły militarnej lub  przemocy w celu, nie ważne jak odważnym czy szlachetnym, przywrócenia nam wolności.

 

Zaniepokojony Obywatel: Pewnie! Tylko, że to będzie bardzo niebezpieczne

dla Ciebie, Cassidy

 

Wierny pomocnik Hoppy'ego: Chyba nie zna pan Hopalong Cassidy**, drogi panie. Przygoda to dla niego chleb powszedni, emocje to masło na tym chlebie, a niebezpieczeństwo, cóż, niebezpieczeństwo to dla niego jak dżem truskawkowy do tego wszystkiego.

 

Jim: Odrobina rock and rolla na żywo w radiu KAOS, gdzie rock and roll wychodzi z chaosu, a piosenka nazywa się: "The Powers That Be".

 

 

*w oryginale: Whitewalls –są to opony z białym paskiem

**Hopalong Cassidy/Hoppy - fikcyjna postać kowboja z opowiadań Mulforda z początku XX wieku.

 

Tytuł oryginału „Me or him”

Autor : Roger Waters

środa, 2 grudnia 2020

Odrodzenie

Szła bardzo powoli, bo wiedziała, że jest stanowczo za wcześnie. Na swoje usprawiedliwienie miała, że zawsze lubiła być wcześniej. I że się bardzo ekscytowała tym spotkaniem.

Facet wydawał się naprawdę ideałem. Długo poznawali się wirtualnie, była ostrożna, a on nie naciskał na przedwczesne spotkanie. Z każdą rozmową okazywało się jednak, że pasują do siebie, zgadzają się w najważniejszych rzeczach i potrafią dyskutować, jeśli się nie zgadzają.

Nie wymienili się zdjęciami, ale z grubsza opisali sobie nawzajem swój wygląd. Nie była nawet specjalnie zaskoczona, kiedy wymienił wszystkie cechy, które chciałaby, żeby miał jej idealny facet. Mieli duży ubaw planując jak rozpoznają się na tym pierwszym spotkaniu. W końcu ustalili, że ona będzie miała czerwoną apaszkę, a on czerwoną różę.

Dotarła do kawiarni. A może on pokaże kolejną swoją wymarzoną cechę i już tam na nią czeka? Uśmiechnęła się lekko i postanowiła przespacerować wzdłuż okna i może coś zobaczy. Znaczy kogoś. Z różą.

Niestety, przez okno kawiarni nie było za dużo widać. Zdjęła apaszkę, żeby na razie nie rzucać się nikomu w oczy i weszła do środka.

Zrobiła kilka kroków i zobaczyła Jego. Aż ją zakuło serce. Minęły dwa lata, a ona wciąż pamiętała ten okropny moment, kiedy ją odrzucił. Bo uznał, że nie jest dla niego odpowiednią osobą. Za wysokie progi. A ona nie dorasta mu do pięt. Bardzo długo zajęło jej poradzenie sobie z poczuciem niższości, które jej wtedy wbił do głowy. I jak widać choć umysł się oczyścił, to serce jeszcze pamięta.

I wtedy zauważyła na jego stoliku piękną czerwoną różę.

Podniósł głowę i ją zauważył.

Popatrzył obojętnie, a potem przeniósł wzrok na drzwi.

A ona poczuła, jak rośnie w swoich oczach, jak teraz już naprawdę pozbywa się wszelkich kompleksów, jak to przykre wspomnienie odchodzi w niebyt. Jeszcze przez moment przepłynęło jej przez myśl, że traci idealnego faceta, ale zaraz potem uświadomiła sobie, że teraz już naprawdę wie, że zasługuje na taki ideał. Nie ten, ale taki. Bo ten nie jest ideałem. Jej ideał nie będzie nikogo traktował jak gorszego rodzaju.

Pod jego zniecierpliwionym już spojrzeniem podeszła do stolika. Wyjęła z kieszeni czerwona apaszkę i położyła na róży.

A potem wyszła.