sobota, 18 maja 2019

Styczeń 2017


1 stycznia 2017
No to zaczęliśmy 2017.
Mam już dwa plany i siedem postanowień plus jedną kontynuację. Może to wszystko złącze w jedno i będę miała okrągłą dychę? Ale to chyba jutro, może jeszcze się mi coś urodzi.


2 stycznia 2017
Początek roku niezły. Energia jest, więc działam.
Zdobyłam dziś płytę. 
A na języku mi się wrzód wywalił. Boli jak cholera. 

Więc stwierdzam, że jest równowaga.  

3 stycznia 2017
Na całej połaci śnieg…

Na razie się cieszę.  

4 stycznia 2017

Ale mnie brzuch boli…  

5 stycznia 2017
Nareszcie weekend!
Zaczynam odczuwać, że idzie mróz. Nawet kaloryfery odkręciłam. 

Miałam dzisiaj piękny sen…

6 stycznia 2017
Odpoczywanie.
Poszłam na nordic. Było minus 13 więc z lekka zamarzłam, zwłaszcza jak zaczęło wiać. 
Potem domowe SPA. Bosko. 

D donosi, że chleb wychodzi im już fantastycznie. Szkoda, że M nie skorzystał… Ale cóż, nikogo na siłę nie uszczęśliwię…

7 stycznia 2017
Niby jakoś się toczę, ale mam wrażenie, że wszystko robię tylko po to, żeby nie myśleć o tym, czego mi zabrakło…

8 stycznia 2017
Co we mnie jest takiego, że wzbudzam w ludziach podejrzenia, że na pewno to wszystko jest moja wina? Albo że zrobię coś okropnego? Pociecha, że potem się okazuje, że wcale tak nie jest, jest mizerna. I to jest porąbane, żebym bliskim osobom musiała pokazywać, że sąd ocenił, że mam rację, albo jakiś powiatowy urząd. Bo mi nie wierzą. Czy to przeniesienie? Czy mam wokół siebie tylu kłamców, oszustów, podłych ludzi zdolnych do różnych czynów, że wydaje im się, że ja mam tak samo?
I ciągle boli mnie niesprawiedliwość w dawaniu. Nie z każdym gorszym sortem chcę się identyfikować…

9 stycznia 2017
I na przekór wszystkiemu mam wciąż nadzieję… Zaglądam do skrzynki…
I śpiewam sobie „Is it a crime”…

11 stycznia 2017
Wczoraj bardzo miła wiadomość. 
Muszę odpoczywać więcej, bo zaczynam padać na tzw ryjek…

12 stycznia 2017
A mnie dziś trochę opieprzył i miał trochę racji. Ale co ja poradzę, że boję się ucieszyć, żeby potem jeszcze mocniej nie odczuwać smutku? I have flatlined, I know…

13 stycznia 2017
Wolne!
Wolne!!
Wolne!!!

14 stycznia 2017
Mam na dziś genialne plany: nordik, czytanie, puzzle, kolorowanie, film.  

WOŚP 2017
15 stycznia 2017
Gram z Orkiestrą!!!

16 stycznia 2017
Coś jakby mnie brało. Już się zalekowałam, cdn…

17 stycznia 2017
Wczoraj wieczór z A bardzo miły.
Poza tym się lenię.
Szyja mnie boli…

18 stycznia 2017
Wczoraj wizyta u psychologa bardzo owocna. Może jutro streszczę tu swoje przemyślenia i jej wskazówki.
Dziś spotkanie z K, a potem z A. Oba miłe.  

19 stycznia 2017
Wyprawa na zwiedzanie dworca Łódź Fabryczna bardzo udana. 
Jest fajnie, będzie jeszcze lepiej, jak już wszystko ruszy, sklepy, bary itd.

20 stycznia 2017
Dziś spacer z L. Poszłyśmy do lasu. Pięknie.
Skończyłam Koontza. Super.
Nie mogę od wtorku się wziąć za środę. Czekałam na to niecierpliwie od dwu tygodni, a teraz jakoś straciłam parę… :/

21 stycznia 2017
Przełamałam się w kwestii środy. Może teraz już jakoś pójdzie. Nawet więcej niż „może”. Mam poczucie jakiegoś przełomu. Nie jest on w dokładnie tę stronę, w którą bym chciała, ale przynajmniej nie wędruję nadal po tej kaleczącej dróżce…

22 stycznia 2017
Zdecydowanie nie wolno mi wykonywać żadnych ruchów, dopóki nie pozbędę się tych skłonności, które doprowadziły do tej niezręcznej sytuacji.
Co niestety może oznaczać, że już nigdy żadnych ruchów nie wykonam. Bo trudno się czegoś pozbyć po 47 latach życia z tym. Ale będę próbować, bo mi zależy.

23 stycznia 2017

Naprawiłam prysznic. Upiekłam sernik. Byłam wreszcie u ginekologa. Takie tam…

24 stycznia 2017
Wyprałam swetry.
Zrobiłam farsz do pierogów.

Po południu widzę się z K.

25 stycznia 2017
Dziś prawie cały dzień czytam. 

Ale zrobiłam też pierogi z kapustą i grzybami.  

26 stycznia 2017
Skończyłam książkę od I. Świetne. 

Nie chce mi się na zakupy iść. W związku z tym wyjadam mrożonki, suszonki i słoiki. Zadziwiające ile w domu jest rzeczy do zjedzenia jak nie ma nic do jedzenia.  

27 stycznia 2017

Układałam puzzle od K. Wspaniale się układało.  Cały dzień, ale z przerwami na pranie, jedzenie, zakupy, kotlety sojowe. Więc – ja wiem – z 8 godzin?

28 stycznia 2017
Gwizdnęłam dziś na tyłek aż zadudniło. 
Kość ogonowa zaczyna boleć. Pewnie jutro będzie gorzej.

Ale bardziej mnie martwi szczęka. Mam nadzieję, że to nie od zęba.  

29 stycznia 2017
Jakby lepiej ze szczęką.
Tyłek też bardzo nie dokucza.

Zrobiłam dziś milion drobiazgów w domu.

30 stycznia 2017
Mam nadzieję, że zapach (znaczy smród właściwie) pasty do podłogi zabija ZARAZY. Na razie nabawiłam się od niego bólu głowy. A jeszcze bardziej boli mnie na myśl, że jutro następne 8h w tym smrodzie. Niech to szybciej wywietrzeje…

Ale z rana miła wiadomość za to.


31 stycznia 2017
Wtorek minął, ufff…
Płyta przyszła.