środa, 16 maja 2018

Zmrok

12.04.2014


a najpiękniejszy był zmrok
najpierw oplątywał drzewa
zapalał latarnie
potem przechadzał się ulicami
a potrąceni przechodnie ziewali
grał na saksofonie przed tłumem ludzi
w końcu plątał włosy
i sypał snem
przytulał zakochanych
i zapalał dla nich gwiazdy
chodziłam z nim pod rękę tęskniąc za tobą
był kosmaty i miękki

Zamyśliłam się nad pracą…

12.04.2014

Jest nad czym…
Generalnie bardzo lubię swój zawód, ale….
Obrósł różnymi dodatkowymi zadaniami, które już nie podobają mi się aż tak. Albo w ogóle mi się nie podobają.
Obrósł górą papierów, które trzeba wypełniać. Już niedługo nie będzie można oddychać bez wypisania stosownego kwitu.
Dyrekcja się zmieniła. Nie mam na myśli, że jedna osoba zastąpiła drugą, mam na myśli, że ta dyrekcja, którą mamy już kilka ładnych lat nagle zachowuje się jak po spożyciu zbyt dużej ilości płynów gazowanych. Nie ma już dyskusji i propozycji, są rozkazy. Niepodważalne jak dekalog.
Poza tym koleżanka, której napisałam parę szczegółów określiła to krótko : mobbing.
Upadamy na dodatek. To znaczy na razie zsuwamy się po równi pochyłej, ale przepaść widać już na horyzoncie. Naczalstwo wrzeszczy na nas, że to nasza wina. A my uważamy, że przykład idzie z góry, i to naprawdę nie bezpodstawnie tak uważamy.
Ostatnio odkryłam, że na wpół świadomie przeprowadzam w głowie niekończące się dyskusje z szefostwem na tematy kluczowe, dyskusje nic nie dające, nawet w mojej głowie. No chyba że za jakiś rezultat uznamy moją bezsenność, wyczerpanie i depresję.
Czy to już nie jest czas uciekać?
Tyle że ja nic nie umiem oprócz tego, co aktualnie robię, a pracy w ogóle nie ma żadnej.

Więc się tak zamyślam….