sobota, 24 lutego 2018

Listopad 2012


1 listopada 2012
siedzę pod kocem
herbata
świeczka
Lista Nieobecności
oczywiście nie poszłam na cmentarz, nawet nie próbowałam. jak siedzę, popijam ciepłe i nic nie robię to jest w miare ok. jak tylko drgnę zaczynam kasłać gruźliczym kaszlem.
głosu juz nie mam jak Barry White. już tylko jak chory Kantereit ;p
troche mniej boli jak oddycham, ale do konca jeszcze nie moge nabrac powietrza, zreszta za często nie próbuję, bo kaszel rusza do ataku
ech
dobrze, ze jest Lista Nieobecności. pierwsza godzina cudowna.


1 listopada 2012
udział i wsparcie :)))))))))))))))))))

jestem w niebie. szkoda, że z zapaleniem płuc ;p

2 listopada 2012
trzeba było mi dziś rano iść do lekarza…
A przyniósł mi zakupy.
już się tak źle czułam, że zdecydowałam się wziąć ten antybiotyk, który czekał swojego szczęścia w apteczce. mam nadzieję, ze zadziała, bo jest masakrycznie….
poza tym musiałam wziąc tabletke od bólu głowy, bo też już nie wyrabiałam.
no ogólnie jest źle
a tu za chwilę Muzyka Ciszy, a ja w takim stanie, że nawet nie mam siły sie cieszyć….

ale mam nadzieję, ze przez te 45 minut jeszcze cos się zmieni na lepsze…

3 listopada 2012
gra jak z nut i nie wszystko da sie przewidzieć :)))))))))))))))))))
to wczoraj
dziś umieram
zamówiłam wizytę lekarza do domu
nie wiem jak wytrzymam do tej 15
trochę mnie podnosi na duchu fakt, że może przynajmniej przestanę myśleć o poniedziałku.
byle nie powiedziała „szpital”…
Markomania

5 listopada 2012
Chora.
Zgłoszę sie jak mi sie polepszy.

7 listopada 2012
Wyciągnęłam rękę i delikatnie zdjełam mu okulary.
- Co robisz? – zapytał.
- Twoja twarz jest jedną z tych twarzy, które okulary mają wpisane na stałe w wygląd, jak nos czy brodę. Ale nie ma tej cechy, charakterystycznej dla wiekszości okularników, że bez okularów jest brzydsza, jakby czegos brakowało. Twoja twarz jest tak samo piękna bez okularów. A na dodatek nabiera takiej rozbrajającej łagodności i bezbronności.
Spuścił oczy. Oczywiście. Rzucał mi teraz tylko krótkie spojrzenia i natyczmiast patrzył w dół. A ja nie mogłam sie napatrzeć na tę bezbronność.
Podniosłam rękę i przylożyłam mu ją do policzka. Obawiałam się trochę, że przekraczam granicę, ale z drugiej strony po tym, jak pozwolił rozebrać się z okularów – byłam prawie pewna, że sie nie wyrwie, nie odskoczy, ani fizycznie ani psychicznie. Nie byłam jednak zupełnie przygotowana na to, co nastapiło potem.
- Popatrz na mnie choć chwilę dłużej – poprosiłam szeptem, czując jednoczesnie jak się rozpływa cała moja chwilowa odwaga.
Podniósł oczy, wpatrzył sie we mnie na chwilę, która wystarczyła, żebym utoneła. A potem pochylił się i pocałował mnie.

 8 listopada 2012
dzis w ogóle nie mogłam sie dostac na swojego bloga.
chyba nadeszła ta chwile kiedy trzeba nacisnąć „ulepsz bloga”.
jak mi wszystko zniknie, to chyba kogos zamorduje ;p

15 listopada 2012
Jak widać, tydzień mnie tu nie byo. unowoczesnienie bloga trzeba brac w cudzysłów, mówiąc o nim. PRZEZ TYDZIEŃ NIE MIAŁAM DOSTEPU DO PANELU ADMINISTRACYJNEGO!!!!! niec nie mogłam napisac, nic zmienić. korespondencja z onetem nie przynosiła skutków. wreszcie dziś udało im się zlikwidować … cokolwiek to było i jestem. Ufffff.

Juz tez zdrowsza zdecydowanie, choć kaszlę nadal i jestem osłabiona. zejście do skrzynki pocztowej prawie się skończyło moim zejściem  

16 listopada 2012
Całkiem sprawnie mi juz idzie działanie w domu. Spróbowałam nawet dzis iśc do sklepu w sąsiednim bloku. To może nie był najlepszy pomysł… :/
za półtorej godziny ma byc lekarz. zdaje sie na to, co powie, jak powie do pracy to pójdę, ajk powie leżeć, to będe leżeć. wszyscy dzwoniący mówia mi, ze mam siedziec w domu, do całkowitego wyzdrowienia.

wszyscy dzwoniący, a K nie dzwoni. jakie to dziwne, tyle gadania, że mnie uważa za przyjaciółke i w ogóle, a teraz proszę, jakie szydło wyszło z worka. no ale cóż. nie będziemy sie przeciez przejmowac nieobytymi koszykarzami, jak mawiała Gabrysia Borejko. 

 16 listopada 2012
Już po wizycie. Mam jeszcze tydzień siedziec w domu. Ale jest juz całkiem dobrze, według lekarki przynajmniej 

17 listopada 2012
suszone pomidory w oliwie x 2 :))))))
poza tym nakład, klikanie i obecność :)))))
heaven is a place on earth. :))))
czy ten kaszel to sie nigdy nie skończy? ale jest jakis lepszy niż wczoraj. około 14 przyjdzie K po recepte i pójdzie mi do apteki. wczoraj dzwoniło/pisało chyba z 10 osób. do tej pory nikt oprócz K mi nie odmówił pomocy… po co ja się tak na tym skupiam? najwyraźniej mnie to boli. zdaje się, że uporządkuję tym razem z nią stosunki.

 18 listopada 2012
nadal nie moge sie odnaleźć na swoim blogu. obco tam i pusto… :/
dziś cały dzien prawie czytałam.
K dzielnie znalazła jakąs aptekę w której było moje lekarstwo i mi przyniosła. odwiedziny mamy. takie tam….
od jutra czas wziąć się za siebie.  zaczne od tego, ze spróbuję zacząc dzień o 7.45. 

 19 listopada 2012
Całkiem miły dzień. Wstałam według planu i zrobiłam całkiem soro. ale też odpoczywałam, nabierałam sił i czytałam.
opanowałam komentarze na blogu, wiem, ze musze zatwierdzić, wiem jak zrobic odpowiedź bez konieczności zachowywania sie jak obca na własnym blogu. zobaczymy

20 listopada 2012
Dziś też całkiem fajny dzień. Oczywiście nie ćwiczyłam, a sprzątanie zrobiłam metoda wyjątkowo szybką, ale poza tym – coraz lepiej mi idzie ogarnianie się.
nadal nie pisałam do K. bo nie wiem co. let it be, for now at least.
M dropped by.
kasa się prawie skończyła  

21 listopada 2012
Dziś też fajny dzień, choć może trochę za pracowity, bo teraz jestem zmęczona, a przecież lekarka kazła mi się oszczędzać.
byłam 10 min na dworzu.
posłałam M przepis na tajską zupę z dyni dla odmiany

22 listopada 2012
dziś zdecydowanie zwolniłam tempo. przez to nie zrobiłam połowy rzeczy, ale wale to. lekarka kazał mi sie oszczędzać, a po ostatnich dniach to wieczoram byłam tak zmęczona, jakbym 10h w kopalni przepracowała. z lekkim niepokojem myslę o poniedziałku….
piekna „Tonacja”.
komputer nadal wariuje. chyba zlokalizowałam źródło zakażenia – dysk I. zaczełam czym prędzej przenosic z niego wszystko co sie da. po pewnym czasie już sie tak rozhulał, ze musiałam zrezygnować, bo nic nie robiłam tylko włączałam kompa i czekałam kiedy się uruchomi, a on po chwili pyk myk i ciemno. resztę spróbuję jutro, choc będzie trudno bo jutro double shift. :)))
godzina :)))))
Steve :)))))

23 listopada 2012
pracowity dzień.
bylam tez na spacerku.
zapisy na naprawy    

24 listopada 2012
Jestem szczęsliwa.
Czuję kontakt.
Uwielbiam takie drobne odpowiedzi, małe słówka.
jestem szczęśliwa.
The world is my oyster.
Staram się nie interpretować, nie dopowiadac, nie wpadac w cielęcy zachwyt. Ale pozwoliłam sobie na to w tym „dialogu o godzinie” i to było takie miłe, takie słodkie.
Mam takie piekne imię. Widzę to dopiero teraz  Naprawde
„You only die once”.
H pojechała do domu
Czuję kontakt
Jest mi dobrze
Jestem szczęsliwa  

25 listopada 2012
wizyta u mamy.
praca.
komputer się popsuł. jutro jednak idzie do naprawy. pozyczyłam laptopa.
jutro pierwszy dzien do pracy po chorobie.

oszczędzac się!!

26 listopada 2012
pierwszy dzień pracy po chorobie mnie wykończył pod każdym wzgledem.

dobranoc.

28 listopada 2012
Ciężko jest. ledwo ledwo się wyrabiam. na dodatek nagromadzenie zaległości pzekroczyło moje najdziksze sny…  dobrze, że jutro krótko a potem wolne. wolne, k…. będe zaległości nadrabiać…. możeby się tak spiąć i wszystko zrobić? ale miałam iść z kotem na kontrolę, zakupy zrobić, Wszystkich Świętych wyświęcić… :(((

29 listopada 2012
ilość papierów zabranych do domu do zrobienia osiągnęła 6cm grubości…. :/ no cóż, trza bedzie się spiąć i zrobić. ideałem byłoby się tak spiąć, żeby zrobić wszystko…
ale nie mam zamiaru paść nad tym, więc plan – konieczność.

30 listopada 2012
Podrywa do podrygiwania  
chciałabym wygrać….
pracuję, według listy, robię przerwy, umieram…