czwartek, 19 kwietnia 2018

Postanowienie

30.04.2013


Nie noworoczne, takie sobie w połowie roku.
Otóż postanowiłam, że umrę sobie na raka.
Ludzie maja różne postanowienia, ja mam takie.
Na dodatek to nie będzie wcale trudne do zrealizowania, jako że wszyscy w mojej rodzinie umierają na raka, więc geny na pewno posiadam odpowiednie. Jaki to ma być rak w sumie mi obojętne, wszystkie się tak samo zaczynają i tak samo kończą. Wiem, widziałam.
Nie mam też zamiaru przechodzić przez te wszystkie cudowne wynalazki medycyny, co to przez parę miesięcy sprawiają, ze czujesz się jak trup po to, żeby ci dać kilka kolejnych miesięcy życia z przekonaniem, że co ma być to i tak będzie. Żadnych poparzeń naświetlaniem, żadnego wypadania włosów po chemioterapii. Ewentualnie mogę się zgodzić na wycięcie czegoś, jeśli to nie będzie zbyt ryzykowne i długotrwałe.
Co do czasu kiedy ma to nastąpić, to poprosiłabym jeszcze o kilka lat jeśli to możliwe albowiem  mam jeszcze parę rzeczy w planach. Testament musze napisać, o. ;) Śmieję się, bo nie mam prawie niczego, co mogłabym komuś zapisać, najwyżej mieszkanie. Ale parę „niematerialnych” spraw do załatwienia mam.
Poza tym chciałabym mieć czas się ze wszystkimi pożegnać, więc jeśli można to poproszę też z jakimś sensownym wyprzedzeniem.
A potem nie chcę zawodzenia, formułek, balsamowania zwłok, pomnika, wieńcy itp. Najchętniej tylko mnie w całun i do ziemi w jakimś miłym miejscu typu rezerwat przyrody, gdzie użyźnię ziemię i drzewa na mnie jeszcze piękniejsze urosną, a na nich wiewiórki i inne pocieszne stworzenia. Ewentualnie ktoś może jakiś ładny wiersz przeczytać i można mi puścić jakąś miła muzykę.
No.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.