sobota, 9 maja 2020

Zapracowany

03.09.2017


Śmierć, wygodnie rozparta w fotelu, przyglądała się Jackowi. Mężczyzna za pomocą ramienia przyciskał do ucha telefon, żeby w trakcie rozmowy z przełożonym móc jednocześnie wypełniać tabelki w komputerze. Praca w korporacji cholernie wyniszczała, ale Jacek zdawał się tego nie zauważać. Podobnie jak tego, że niedawno żona odeszła z innym i tego, że w fotelu obok siedzi zakapturzona postać z kosą w jednej ręce i jego poranną kawą w drugiej. Ponura Żniwiarka upiła kilka łyków, po czym powoli wstała, przeciągnęła paliczkiem po ostrzu i zbliżyła się do Jacka, przelotnie zerkając na monitor. Biorąc zamach, pomyślała: „Deadline... Podoba mi się to słowo”.

Anna Grzeszczyk


2 komentarze:

  1. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy umierają w swojej pracy. Najgorsze jest to, że do końca są przekonani, że robią dobrze. Chwalą się ile to godzin dziennie poświęcają na pracę, ile ich kosztuje to co zarobią, źli na rodzinę, że się odsuwa a to przecież wszystko dla nich. Nie spędzi czasu z dzieckiem, żeby kupić mu nową grę, tylko co dziecko doceni bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle mam wrażenie, że ludzie się ostatnio zrobili jacyś nieludzcy... :(

      Usuń

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.