wtorek, 29 września 2020

Syn marnotrawny

 „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: 

"Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się"


Każdy pewnie zna tę przypowieść, ale przypomniałam w całości. 


Bo mam parę wniosków. 


Ta przypowieść wkurza mnie niemożebnie bo ma okropny wpływ na funkcjonowanie całego naszego świata. 


1. Nieważny ten klient, który jest z daną telefonią komórkową od początku jej istnienia, nowo przybyli i tak dostają lepszy deal

2. Nie liczy się opieka nad już posiadanymi klientami w firmie, gdzie pracuje moja koleżanka, rozliczana jest tylko z tego, ilu nowych klientów pozyska w ciągu roku

3. Dziecko mojej przyjaciółki nie uczy się, „bo po co, poprawię wszystko na koniec semestru, a teraz mam wolne”

4. Ilu znacie ludzi, którzy w ogóle nie żyją zgodnie z zasadami katolicyzmu, ale potem się wyspowiadają i spokój? Czyli można grzeszyć, bo i tak odpuszczą? 

5. Jest ostateczny termin, ale przecież zawsze uda się jeszcze cos wytargować


KONSEKWENCJE!!!!


Jak ktoś czegoś nie robi, albo robi źle, to powinien liczyć się z tym, że poniesie konsekwencje!


Można się cieszyć z tego „nawróconego”, ale ten, który zawsze jest w porządku powinien być bardziej ceniony! 


Więc jak czytam, że ten ojciec natychmiast kazał najlepszą szatę przynieść, pierścień dał i cielę zabił (biedne zwierzę….), to normalnie mi się wszystko wywraca we flakach. 


Gdzie tu sprawiedliwość, gdzie docenienie tego, który ciężko pracował i wspierał cały czas? 


No? Odpowie mi ktoś, gdzie tu sprawiedliwość? 


2 komentarze:

  1. NO w końcu. Już od dziecka jak pierwszy raz usłyszałam tę przypowieść na lekcji religii coś się we mnie zagotowało. Zrobiło mi się szkoda syna, który poświęcił się bardziej. Faktycznie tak jakby pokazać, że można się całe życie bawić i grzeszyć a przed śmiercią ładnie przeprosić.
    Przykłady z firmami czy szkołą bardzo dobre. Tyle dzieciaków ma wyproszone paski na świadectwach :/ ale już to chyba mamy w psychice, bardziej docenimy wroga który staje się nagle dla nas miły niż przyjaciele do którego już przywykliśmy, że jest zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.