niedziela, 29 kwietnia 2018

Maj 2014


1 maja 2014
wczoraj była totalna porażka z jedzeniem, ale dzis nawet nie były duże konsekwencje: 0,1kg.
dziś poćwiczyyłam bardzo dużo i róznych rodzajów. na razie jeszcze nic nie jadłam, juz czuję, że dotrwam do kolacji. trzeba będzie na razie jeść wszystkie kalorie na kolację, bo inaczej znów będzie klęska.
poza tym ogarnełam siebie i dom i inwentarz i poczytałam, więc dzień ogólnie udany. bosko jest nie musieć nic robić… 


2 maja 2014
dziś piękny spadek wagi 
poćwiczyłam, zrobiłam sobie SPA, poczytałam baaardzo dużo – super dzień.

jak to fajnie miec wolne….  

3 maja 2014
wczoraj z jedzeniem się nie udało zupełnie…. :/ dzis przychodzi A to też pewnie za duzo trochę zjem, ale staram sie pilnować. na razie zjadłam jajko, pół pomidora, ogorka małosolnego i szklanke mleka. zaraz bedzie drugie sniadanie: plaster białego sera, rzodkiewka i kawałek surowego ogórka. na przyjście A mam zamiar zrobic spaghetti, rizotto, smazone warzywa i sałatkę, plus koktail i budyń. 
trochę ogarniam dom, trochę czytam, jest dobrze….  szkoda, że jutro ostatni dzień 

 4 maja 2014
tęskni mi się bardzo
do pracy mi się nie chce iść bardzo
i w ogóle jest tak sobie…

5 maja 2014

dziś o 13.50 odeszła moja ukochana maleńka słodka P….  

6 maja 2014
Jesus, Jesus help me
I’m alone in this world
And a fucked up world it is too
Tell me, tell me the story
The one about eternity

And the way it’s all gonna be

7 maja 2014

I grieve…

9 maja 2014

Smutno….

10 maja 2014

mój obiad  to miłe.

11 maja 2014
It’s been almost a week….

I have to try and get my shit together…

Dwa słowa…
14 maja 2014

… Peter Gabriel  

16 maja 2014

cała publiczność śpiewała refren  

19 maja 2014
trzeba próbować …. life carries on jak spiewa Peter Gabriel.
weekend przepracowałam. ledwie jestem zywa.
od piątku jestem tez znów na diecie. w piątek 100kcal, sobota i niedziela 200, od dziś jestem na 300 do środy. chyba wybrałam dobry czas. schudłam juz prawie 4kg i jestem w dolnej strefie nadwagi, prawie granicznej tak naprawdę.
dzis spróbowałam przejśc przez dzień normalnie, aczkolwiek nie w pełnym wymiarze czynności. jakoś poszło. jeszcze kąpiej sobie zrobię, a potem na kolację moge jeszcze zjeść 96kcal.

tęsknię…

20 maja 2014
pokłóciłam się dzis znów z szefostwem. mam jutro pracować 10h, chyba żart.
za stara juz jestem. na wszystko.
dziś maja zabrac kwiata, w sumie niedługo. ciekawe czy akcja dojdzie do skutku.
trzymam dietę, choc już teraz to jestem dość głodna. mam zamiar na kolację zjeść trochę kalafiora, troche szparagów, kanapkę. zobaczymy jak to kalorycznie wyjdzie. mam dużą ochote na pomidorową gorący kubek, ale nie chcę przekroczyć 360kcal.
być może jutro będe świętować zrzucenie 5kg 

 21 maja 2014
dżizas jakie to życie jest męczące…
przekroczyłam 5kg. 

22 maja 2014
ogarniam się trochę
wczoraj nie dałam rady z dietą, co od razu było dzis wiadać na wadze. dzis na razie się trzymam.
chciałbym, żeby maj sie juz skończył…

 23 maja 2014
umieram na upał…

24 maja 2014
ufff, uffff… ale dobrze dziś szło i na jutro mało zostało, na parę godzin.
S odpisała wstepnie.
idzie straszna burza.

25 maja 2014
praca skończona. zarobiłam niecałe 2tys. to nieźle. teraz trzeba odpocząć.
dziewczyny mi dużo dzis róznych rzeczy powiedziały. jednak nie ma to jak z kims porozmawiać, od razu się człowiekowi rozjasnia w głowie i może choc jakies pytania zadawać. 25 stało się bardzo ważna liczbą.
jeść, pooglądac coś, odpocząć…. gdzie ten urlop cholera, dlaczego jeszcze tyle do niego??!!

26 maja 2014
pracowity dzień. oprócz pobyty w pracy ( na szczęscie krótkiego ) zakupiłam ziemie i odzywke do kwiatów i obrobiłam znaczną część towarzystwa. podlałam, zamiotłam, pranie, zmywanie, prasowanie, zaniosłam drukarke do naprawy, wycierałam kurze,gotowałam – no po prostu budziałm dom z letargu.
zaraz chyba sobie zamówie ksiązkę przez internet. miałam zrobic większe zamowienie, ale się zorientowałam, że kasy nie mam…
czwarte podejscie do kwiata dziś….

26 maja 2014
zabrali kwiata a ja ryczałam pół godziny…
dojechał, juz miałam sygnał.
everything’s gonna be allright cos God is on my side 
zaraz R przyjedzie jeszcze po rzeczy po P.

27 maja 2014
poparzyłam podniebienie. i nie wiem, czy coś się dodatkowo nie wdało w to poparzenie, bo aktualnie mam 37,5 i powiększone migdały i węzły chłonne. boli jak cholera. jak jutro nie będzie choć troche lepiej to trzeba chyba zasuwać do lekarza.
B rozmawiała w mojej sprawie z szefostwem. kto wie, może coś w tego będzie.
ogólnie mi źle…
ide jakies przeciwbólowe coś połknąć, bo sie wścieknę, głowa też mi pęka, bo pół godziny wypłakiwałam się kolezance.

27 maja 2014
a w ogóle to mam atak depresji… od wczoraj. powazny.

28 maja 2014
głowa boli, podniebienie boli
depresja nie odpuszcza
3/4 dnia w robocie, pozostały czas przespałam
źle

29 maja 2014
depresja i choroba i okres
dobijcie mnie

30 maja 2014
przeczytałam całość. parę zaskoczeń, ale nic negatywnego. raczej kolejne potwierdzenia moich wyobrażeń.
N napisał, tak długiego maila, aż się wzruszyłam.
A milczy.

jest tak sobie…


30 maja 2014
mail od M. jakie to miłe 
a może ja mam fibromialgię?



30 maja 2014
drugi mail  



31 maja 2014
zagłosować na Marksa…. 



31 maja 2014
zatrzymałam się w spadaniu. maile od M zawsze maja taki skutek.
N pomaga, stara się.
K milczy – co mnie martwi. A milczy – co mi sprawia przykrość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.