niedziela, 29 kwietnia 2018

Nasza story (6)


31 sierpnia 2014

 Medytacje miejskiego zakochanego (6)

Usiadł na fotelu z rozmachem, aż się zapadł w poduszkę. Ależ był zmęczony! A niby nic nie robił, tylko siedział przy komputerze, załatwiając urlop było – nie – było. Wyjazd urlopowy! Sama przyjemność! A jednak się tym zmęczył. Pewnie dlatego, że robił to dość nerwowo.
Całe szczęście, że chociaż podjęcie decyzji jakoś poszło bez stresu. Znalazł jej kolejne spotkanie autorskie nad morzem. W pierwszej chwili pomyślał, że to się nie uda. Ale potem po kolei przychodziło mu do głowy, że przecież : ma urlop, jest wolny i swobodny, może to połączyć z pobytem nad morzem i wdychaniem jodu, więc nawet jakby się okazało, że spotkanie jest klęską – nie będzie to klęska na wszystkich frontach.
Ciągle się tego bał. Klęski, czyli nieprzyjemnego spotkania, chłodu z jej strony, odsunięcia, niezadowolonej miny. Próbował sobie tłumaczyć, że ludzie mają swoje humory, swoje życie, różne rzeczy im się zdarzają i jej zły humor może nie mieć nic wspólnego z nim. A nawet prawie na pewno nie ma – co za ego : myśleć, że może mieć wpływ na jej nastrój. Jej świat nie kręci się przecież wokół niego.
Więc w końcu zdał się na całkowity przypadek i decyzję tam z góry. Przejrzał wszystkie możliwe noclegi, odrzucił całą masę bo nie było pokojów jednoosobowych – nieustająca wada bycia samotnikiem. Potem odrzucił te, które przyprawiłyby go o bankructwo. Zostały trzy, napisał maile i stwierdził, że jak coś się znajdzie – to jedzie, a jak nie – to znaczy, że tak miało być i ma nie jechać.
Ale kiedy otworzył następnego dnia skrzynkę i zobaczył trzy odpowiedzi to aż się spocił. Ochłonął już przy pierwszej odmownej. Przy drugiej odmownej zrobiło mu się nieco smutno. A tu nagle w trzeciej: „Tak, jest miejsce, potrzebna zaliczka”. Wpłacił czym prędzej, dostał potwierdzenie, że zaliczka doszła i pokój jest i wtedy nagle zaczął się strasznie cieszyć. Znów ją zobaczy!
Ufff, kupowanie biletów i sprawdzanie wszelkich możliwych połączeń było pracochłonne. Wydrukował sobie też mapę, a nawet informacje o mieście – postanowił bowiem, że będzie to wyjazd, którego jednym z elementów będzie spotkanie z nią. Inaczej są duże szanse, że może być bardzo rozczarowany, a w ten sposób zabezpiecza sobie tyły. Choć czasem przechodziło mu przez myśl, żeby nie myśleć o niczym, rzucić się głowa naprzód, zanurzyć w tym swoim uczuciu. Przecież dopiero co słyszał, że zakochanie nie jest stanem chorobowym, więc po co ma brać te witaminy C w postaci planów zwiedzania okolicy?
Otworzył wino, nalał sobie kieliszek bez większego przekonania, ale okazało się dobre. Może jednak mieliby jeszcze jedną wspólną cechę – mogliby się napić kieliszek czerwonego wina. Hmmm, to byłoby dobre.
Kiedy butelka była już w połowie pusta, podjął decyzję. Wyjazd wakacyjny, w czasie którego będzie się bardzo cieszył spotkaniem z nią, nie będzie sobie za dużo wyobrażał, ale podejdzie do tego realistycznie: chwila rozmowy, uścisk dłoni. Może po prostu spróbuje tę chwilę rozmowy nieco wydłużyć, natomiast przełoży ten piękny sen z zeszłego tygodnia do skrytki w mózgu z wyraźnym napisem „Not real”. Przynajmniej na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.