niedziela, 25 marca 2018

Prezenty, prezenty

30.12.2012


Lubię prezenty. J
Ale nie wszystkie.
Pamiętam takie Wigilie, kiedy żaden prezent nie był trafiony. Pamiętam taki prezent gwiazdkowy, który ktoś wyraźnie kupił tylko po to, żeby skorzystać z niego samemu. Na co zdecydowanie wskazywało to, że był to prezent odpakowany z folii chroniącej. Pamiętam prezent przechodni, który wrócił do mnie po jakimś czasie.
Ale nie skupiajmy się na złych wspomnieniach, bo miałam się Wam przecież pochwalić tym, co dostałam w tym roku.
Pierwszy prezent dostałam chyba z tydzień prze Gwiazdką. Był to zestaw kosmetyczny w śmiesznym koszyczku, aniołek oraz produkt alkoholowy własnej roboty. J Ale nie bimber. I nie alkohol metylowy, spokojnie. ;) Myślę, że będzie nawet całkiem smaczny. J
W drugiej kolejności, tez przed gwiazdką, dostała książkę i płytę. Książka jest prezentem trafionym na 200%, tak przemyślanym i z serca, że aż mi się ciepło robi jak o tym myślę. A płyta jej godnie towarzyszy. Na pewno będzie się miło słuchało i czytało.
W Wigilię Mikołaj przyniósł mi cos dla łasucha jakim jestem, cos praktycznego do domu, cos do kąpieli bo uwielbiam się moczyć, coś elektronicznego w zastępstwie tego, co się zużyło i piękny komplet pościeli dla śpiocha jakim jestem. J
Resztę prezentów dostałam po Wigilii. Najpierw był to zestaw dziwnych świecidełek, choć ogólnie jest uroczy, to nie wiem, co mogłabym z nim zrobić. Chyba jestem mało wisząca w obłokach. ;)
A na zakończenia coś miłego dla ciała (dosłownie) plus szydełkowe cudeńka.
Bogaty Mikołaj, prawda? I taki zorientowany w moich upodobaniach! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.