niedziela, 25 lutego 2018

Eliksir życia (10)

13.08.2012


Rozdział 10

Przedostatnia książka okazała się trochę bardziej zniszczona niż to wyglądało na pierwszy rzut oka i zajęła Oli cały dzień i większą część nocy. Kiedy podeszła z nią do półek i wyciągnęła rękę, poczuła jakby ktoś pociągnął za książkę, żeby weszła na właściwe miejsce. Uznała, że to dobrze, że książki jej pomogły, bo była naprawdę zmęczona. Zasnęła kamiennym snem natychmiast po położeniu się do łóżka.
Ranek następnego dnia był jeszcze bardziej mglisty i ponury niż poprzednie dwa. Ola stwierdziła, że na całe szczęście nie ma potrzeby wychodzić z domu. Właściwie nie miała chęci na nic innego oprócz dokończenia tej ostatniej książki i sprawdzenia jak będzie wyglądała ta jej wspaniała kolekcja. Usiadła do pracy.


                                               ***

Była szósta rano kiedy skończyła. Książki cały czas opowiadały jej różne historie, więc nawet nie była senna. Trochę zmęczona, ale książki powiedziały, że na to też znajdzie się rada jak skończy. Przypomniały jej też o tym, co mówił Strażnik, że potrafią dać nieśmiertelność. Ola nawet nie pytała, czy to będzie dar dla niej, czuła to po atmosferze jaka panowała w bibliotece, po miłych głosach i sile, która płynęła z książek. Wstała od stołu i wsunęła książkę na przedostatnie wolne miejsce. Za oknem nagle rozbłysło słońce, aż musiała zmrużyć oczy. Książki kazały jej odpocząć, więc położyła się na kanapie i drzemała chwilę.



                                               ***

                                              
Kiedy się obudziła, na dworze nadal panowała piękna pogoda, choć słonce już było popołudniowe. Wyjrzała na ulicę.
Coś tu się zmieniło.
Zupełnie jakby patrzyła na ulicę z wyższego niż zwykle piętra.
Albo jakby w domu naprzeciwko obudowano piętro w ciągu tych kilku dni.
Ola obejrzała dokładnie dom naprzeciwko. Tak, zdecydowanie, mogła teraz zajrzeć w okna mieszkania piętro wyżej niż zwykle. Było dość puste, tylko półki z książkami, ale z okna wyglądała jakaś kobieta. Ola podeszła do drugiego okna. Kobieta chyba też była zainteresowana mieszkaniem naprzeciwko, bo przemieściła się do drugiego okna razem z Olą. Nic ciekawego, znów półki z książkami.
Ola aż uśmiechnęła się pod nosem na tą myśl, przecież to było coś najciekawszego na świecie – książki. Ona sama miała pełen pokój półek z książkami, jak mogła pomyśleć w ten sposób.
Zaraz…
Kiedy w trzecim oknie Ola zobaczyła znów półki z książkami i kobietę wyglądającą przez okno, zaczęła krzyczeć. Gdyby już nie domyśliła się, że widzi tylko swoje odbicie, przekonałyby ją szeroko otwarte usta kobiety.

                                      ***

Kiedy Ola ocknęła się, leżała na podłodze pod  oknem.
Powoli podniosła się, sprawdzając, czy nie rozbiła sobie głowy lub nie złamała czegoś. Wyglądało na to, że tylko osunęła się na podłogę.
Ostrożnie wyjrzała przez okno.
Niestety.
To nie był sen, ani wytwór jej wyobraźni.
Ktoś ustawił lustra naprzeciwko okien jej mieszkania na budynku.
No dobrze, załatwimy to jakoś. Zaraz zadzwoni się na policję, a tymczasem tu się zasunie żaluzje, bo bardzo możliwe, że jest to lustro weneckie i ktoś ją obserwuje, żeby ją okraść. Świat będziemy oglądać z okien południowych i zachodnich.
Ola opuściła żaluzje i podeszła do południowej ściany.
Za oknem był dokładnie taki sam widok.


                                      ***

Na zachodzie bez zmian.
Czy to był film?
Piosenka?
Śni mi się, na pewno mi się śni taki koszmarny sen.
Niech mnie ktoś obudzi.
Proszę.


                                      ***

Drzwi do biblioteki zniknęły.
Jest ściana, a w niej okna.
Okna na północ, ale co to za różnica.
Gdziekolwiek pójdę, za oknem jest ten sam widok.


                                      ***

Ola stanęła przed regałem.
- To wasza wina.
- Wina? Nasza? Przecież chciałaś się nami zajmować. A Strażnik powiedział ci jakie masz możliwości. Dokonałaś wyboru.
- Okłamał mnie. Pytałam, czy będę musiała umrzeć.
- No i przecież nie umarłaś.
- To jest gorsze od śmierci.
- To jest nieśmiertelność.
- I co mi po takiej nieśmiertelności? Krążenie po tym … pomieszczeniu od okna do okna, żeby oglądać wciąż to samo?
- Nie. Możesz spędzić wieczność poznając wszystkie mądrości zawarte w książkach, choć wieczność wydaje się być za krótka. Popatrz. Pomyśl. Poczuj.
Ola uspokoiła się trochę. Więc jeszcze były jakieś opcje.
Przyjrzała się uważnie swemu ulubionemu regałowi z książkami. Tak, nadal mimo wszystko myślała o nim „mój ulubiony regał”.
Cofnęła się o krok.
Drugi.
Trzeci.
Grzbiety książek tworzyły napis ELIXIR VITAE. Jedno słowo po prawej stronie, drugie po lewej, litery jedna pod drugą. Dlatego może go wcześniej nie zauważyła, zazwyczaj jednak czytamy w poziomie. No i nie spodziewała się napisu ułożonego z grzbietów książek.
 Kiedy dokładniej się przyjrzała zauważyła też, że wszystkie litery, i wszystkie książki również,  są połączone jakby cieniutkimi liniami, jak delikatne gałązki na drzewie, do każdej dwie. To wrażenie potęgował środek, wyglądający jak pień, choć mógł być też po prostu prostokątnym pojemnikiem. Naczyniem. Miał nawet u góry cos w rodzaju lejka, jakby miało się do niego coś nalewać. Obraz był dziwnie trójwymiarowy, jakby to nie był tylko malunek na grzbietach książek, ale rzeczywiste gałązki.
Ola podeszła bliżej do regału.
Na półce po prawo, tuż obok naczynia, tuz obok lejka, brakowało jednej książki, która uzupełniłaby obrazek.
- To ja jestem brakującym elementem… - pomyślała.


                                               ***

W mieszkaniu nie było nikogo, kto by zobaczył jak rysunek ożywa, jak płyn zaczyna krążyć pomiędzy wszystkimi książkami. Nie było też nikogo, kto posłuchałby mądrości całego świata opowiadanych przez nieskończoność.
Choć właściwie byli tam przecież wszyscy.

2 komentarze:

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.