sobota, 20 stycznia 2018

Kwiecień 2011


2 kwietnia 2011

Jak na razie wszystko bez zmian 

 5 kwietnia 2011
Muszę się pilnować, bo jakoś mi się kontrola nad jedzeniem rozjeżdża – tu troche więcej, tam troche więcej i zaczyna się robić bez sensu.
Ale chyba już dojrzewam do rozpoczęcia ćwiczeń. 

8 kwietnia 2011
Kurcze, nie chce mi się 
Ciężki czas emocjonalnie, może dlatego. Ale na szczęście nie cofam się w rozwoju – co dodałam, robię cały czas. Więc poczekam spokojnie, aż mi się zachce coś nowego wprowadzać, inaczej nie ma sensu. A jutro się zważę. zobaczymy, czy mi ostatnie popuszczenie cugli nie zaszkodziło.

9 kwietnia 2011
77,5 kg – nie zaszkodziło ;P
A dziś naszło mnie, zeby zacząc smarować brzuch, więc zaczęłam. jakis żel termalny, co to ma wyszczuplać. Piecze jak cholera, więc chyba działa. 

13 kwietnia 2011
Zły stan psychiczny nie pomaga w utrzymaniu pozytywnego podejscia do zmian zyciowych. Nie będzie niczego nowego. I tak cud, ze nie wypadłam z juz zdobytych przyzwyczajeń.

16 kwietnia 2011
Trwam, co uważam za duży sukces.
Poza tym tak naprawdę wróciłam do ograniczonego podwieczorku, który kiedys udało mi sie osiągnąć.
Ale nie bedę ukrywać – dołek psychiczny utrzymuje się, więc miałam ostatnio „dzień wielkiego żarcia”.
Na szczęście waga się nie zmieniła – 77,5kg.

22 kwietnia 2011
Wszystko bez zmian.
Myślę, że jestem już gotowa na wprowadzenie czegoś nowego do mojego zdrowego trybu życia. Dam znać, co to jest. 
Na razie myślę, że nadchodzą święta, ale mam szczere checi i poważny zamiar nie obżerać się. Uda się!

23 kwietnia 2011
Dobra. no to poćwiczę znów pośladki i dołączę uda, a co!!! 

30 kwietnia 2011
Ufff, dawno mnie tu nie było. A jednak zdecydowanie lepiej mi szło, jak codziennie coś tu pisałam i zawsze miałam tą świadomość, że jak coś nie pójdzie, to trzeba bedzie się w tym konfesjonale z tego wyspowiadać… 
No to dziś zbiorczo:
1. każdego ranka ćwiczę biust
2. przed obiadem lub czasem po południu ćwiczę uda i pośladki
3. wziełam się znów za brzuszki, ale marnie mi idzie, co drugi dzień albo zapominam, albo znajduję jakiś inny powód, żeby tego nie robić 
4. śniadanie jest w porządku
5. drugie śniadanie według planu
6. obiad? zupa ok, ale drugie danie jakoś mi się na talerzu rozrasta, oszukuję sama siebie, a przecież dobrze wiem, że garść drugiego dania to naprawdę ma się dać nakryć dłonią, a nie wystawać z niej na wysokość drugiego piętra 
7. podwieczorek bez zastrzeżeń
8. próby ograniczenia kolacji trwają, z bardzo różnym, najczęściej negatywnym, skutkiem 
9. smarowanie jest bez zastrzeżeń – wszystkie newralgiczne punkty mają swoje pięć minut w ciągu dnia
10. wieczorny masaż twarzy w większości się udaje
11. waga – 77,5kg, a więc bez zmian
There is much room for improvement… czyli dużo jeszcze do zrobienia.
Trzeba się spiąć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.