sobota, 20 stycznia 2018

Październik miesiącem...


02.01.2010

Październik był kiedyś nazywany miesiącem oszczędzania. Były książeczki oszczędnościowe, mieszkaniowe, SKO i parę innych. To już odeszło w zapomnienie i może dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że teraz październik jest miesiącem walki z rakiem.Co komu po pełnej książeczce, jeśli za późno wykryje u siebie tę chorobę?
Nasza świadomość dotycząca raka jest nadal niewielka, za to strach – olbrzymi. Żeby tylko ten strach się na coś przydawał.... niestety, jest to strach z cyklu paraliżujących, nie walczymy, tylko jak strusie chowamy głowy w piasek. Wciąż wielu z nas wydaje się, że dopóki nie wiemy, nie ma niebezpieczństwa. Tymczasem kiedyś możemy uderzyć tą głową w beton.
Media wciąż pokazują nam przykłady osób, u których nie wykryto raka na czas, aby podjąć walkę, ale z drugiej strony podtrzymują nas na duchu wiadomościami o uleczalności raka przy odpowiednio wczesnym leczeniu. Do akcji włączają się gwiazdy, takie jak Anna Maria Jopek, która w październikowym numerze „Twojego Stylu” rozpoczyna słowami „To twardy zawodnik, ale można z nim wygrać”.
Najgłośniej obecnie o raku piersi. Nic dziwnego, na raka piersi co roku zaczyna chorować 12tys. Polek. Są akcje zbierające fundusze na badania i na walkę z rakiem piersi, są stowarzyszenia kobiet po mastektomii, uczennice liceum są szkolone jak badać piersi na lekcjach wychowania do życia w rodzinie, są darmowe badania mammograficzne i akcje w poszczególnych przychodniach. Na drugim miejscu plasuje sie rak płuc, ale to raczej dzięki temu, że polskie społeczeństwo wypalając  miliony papierosów dziennie wciąż czyta napis, że palenie tytoniu powoduje raka. Potem jest długo, długo nic i pojawiają się wzmianki o raku skóry, jakby częstsze w sezonie letnim, kiedy to wszyscy ostrzegaja przed nadmiernym korzystaniem z dobrodziejstw słońca; a potem „męski” rak prostaty.
I to byłoby właściwie na tyle. Reszta odmian tej okrutnej choroby ginie gdzieś, nie wytrzymując konkurencji z tymi najbardziej medialnymi. A tymczasem każdy rak zabija, i każdy jest tak samo groźny. Każdy wiąże się z cierpieniem człowieka i jego rodziny. Każdy wiąże się z wydatkami, których tylko część jest pokrywana z ubezpieczenia.
Zastanawiający jest fakt, że do tej pory nie zorganizowano żadnej większej akcji dotyczącej na przykład raka żołądka. Dlaczego akurat tego? Bo zajmuje drugie miejsce pod względem umieralności. Albo np raka jelita grubego. Pierwsze miejsce pod względem ilości zgonów. Tak, tak, to nie rak piersi, to właśnie te dwa typy najczęsciej kończą się śmiercią. Czyżby media wolały happy endy, dopasowując się pod tym względem do czytelników?
A może inne odmiany są mało medialne? Taki rak przewodu pokarmowego na przykład? Wiąże się z pampersami, wymiotami, karmieniem przez rurkę w brzuchu, workami na kał. Po mastektomii można żyć, można już więcej nie chorować, można zrobić rekonstrukcję piersi, można pokazać czytelnikowi uśmiechnięte kobiety dające sobie świetnie radę. W USA ludzie zaczytują się komiksem Marisy Acocelli Marchetto „Rakowa awanturnica”,  o tym jak autorka wygrała z rakiem piersi.

To wszystko jest super, bo cieszymy się z każdego uratowanego życia, ale chyba nadal nie chcemy o niektórych rzeczach wiedzieć. Przydałby się zestaw kampanii zajmujących się innymi odmianami raka, bo kiedy dosięga on kogoś z nas i nie można już zastosować techniki strusia, okazuje się, że jesteśmy zagubieni jak dzieci we mgle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.