poniedziałek, 22 stycznia 2018

Zamek (7)


25.05.2010

Rozdział 7


Tunel był w całkiem niezłym stanie w porównaniu z korytarzem. Był chyba wybetonowany, ale dość gładki, więc posuwała się dość szybko na łokciach i kolanach. Na szczęście już się nie zwężał, ale i tak Julią od czasu do czasu wstrząsały dreszcze ze strachu, że po prostu w nim utknie.
Nagle wydało jej się, że słyszy jakiś głos. Zatrzymała się na chwile. Tak.... coś było słychać! Ale skąd? Julia zaczęła nadsłuchiwać. Głos szedł jakby z lewej strony, ale postanowiła nie robić żadnych gwałtownych ruchów, już raz przecież jej poczynania zawiodły zupełnie i wpędziły w to, co teraz ją otaczało. Wyciągnęła rękę w lewo i pomacała ścianę. A raczej pomacała, że ściany nie ma. Po jej lewej stronie, dokładnie na wprost, otwierała się pustka. Julia nie wiedziała co zrobić. Głosy oznaczały ludzi, ale na szczęście zachowała resztki logicznego rozumowania i wiedziała, że po pierwsze idąc tam już zaczyna odbiegać od swojego planu posuwania się zawsze po prawej stronie. A po drugie echo w takim tunelu może dochodzić z zupełnie innej strony niż to się wydaje.
Nie ruszając się z miejsca można jednak słuchać uważnie. Julia nadstawia ucha. Żeby tak miała szklankę! Mimo tragicznego położenia, uśmiechnęła się na wspomnienie babci, która kiedyś zabawiała ją takimi pomysłami jak podsłuchiwanie sąsiadów przy pomocy szklanki przyłożonej do ściany. Szklanki nie było, ale wytężając słuch Julia zdołała usłyszeć to, co chciała.
-         ....aga .....aga.... odu awarii ....ądu w za..... zwiedzanie.......do jutra..... stkich..... o ....szczenie zamku. Uwaga powtarzam..... awarii..... zwiedzanie...... stkich .... strzałek ewakuacyjnych....
Ha! a więc jednak! Awaria prądu! Twarz Julii rozpromieniła się uśmiechem. To wyjaśnia, dlaczego drzwi się tak zatrzasnęły, dlaczego zrobiło się całkiem ciemno..... i nie wyjaśnia dlaczego nie udało jej się odnaleźć drzwi. Ani dlaczego jeszcze jej tu nikt nie szuka.
Uśmiech Julii trochę przygasł, ale zdecydowała, że teraz właśnie powinna nabrać optymizmu. Przecież rodzice zaraz zaczną robić raban, że została w zamku. Wystarczy poczekać kilka, kilkanaście minut, kiedy wszyscy wyjdą z zamku, a jej nie będzie, na pewno zgłoszą to odpowiednim służbom. A tymczasem można by skręcić w ten tunel i spróbować dotrzeć do miejsca, z którego wydobywa się ten głos. Albo iść dalej tym tunelem w ramach realizacji „szczurzego projektu”. Jeśli jest awaria, zamek na pewno będzie pod obserwacją również z zewnątrz. To też lepsze niż czekanie, bo co jeśli powiedzą rodzicom, że w tych warunkach nie da się jej znaleźć i trzeba czekać na naprawienie awarii? Nie, to niemożliwe. Rodzice wykupiliby wszystkie latarki w promieniu 200km i zatrudnili ludzi z wszystkich okolicznych wsi, żeby tylko ją znaleźć. To co robić?
Julia zdecydowała skręcić do tunelu, z którego dobiegał głos. Był tak samo niski i tak samo gładki jak poprzedni. Posuwała się znów na rękach i kolanach i liczyła w myśli sekundy. W tym tunelu też był powiew powietrza, ale zdecydowanie był on nieświeży. Julia doszła do wniosku, że o ile przedtem posuwała się do obrzeży zamku, tak teraz szła w głąb. To musiał być jakiś system wentylacji. Ale w takim starym zamku? A może dobudowano go później, pod kątem turystów? Tak, to musiało być to. Przecież w dawnych czasach nie znano betonu!
Zaczęła właśnie odczuwać zmęczenie, kiedy wydało jej się, że znów słyszy głos. Położyła się na podłodze. Tak! Szuranie jej osoby przesuwającej się w tunelu zagłuszało rozmowę, która teraz była całkiem wyraźna.
-         To ilu mamy?
-         Piętnastu.
-         Nieźle. Ale myślałem, że będzie więcej.
-         Tym razem niewiele osób było zainteresowanych podziemiami. Poza tym tak się rozciągnęli, że musieliśmy już zatrzasnąć drzwi za ta małą, bo by się w końcu zorientowali.
-         Taaaak...... lepiej nie ryzykować, jutro będą następni. Co z tą co wlazła do tunelu?
-         Siedzi tam, łazi z miejsca na miejsce. Dajmy spokój, On sam sobie z nią poradzi. Reszta już jest na miejscu, podłączyliśmy pięcioro na miejsce tych, co się wchłonęli wczoraj, resztę chyba wpuścimy do tuneli, niech sobie chodzą.
-         Zostaw jeszcze z pięcioro, bo jak nam znów tylu padnie co wczoraj, to będzie trzeba ryzykować i ciągnąć kilkanaście, zamiast kilka.
-         Masz rację. I tak dwoje pewnie się skończy w nocy.
-         A jak tam sprawy finansowe? Tylko za te dwie?
-         Tak. Ale czy nam więcej trzeba?
-         Masz rację. Masz rację. To co, ja idę na obchód.
-         A ja podzielę towar.
Głosy ucichły. Julia leżała płasko na ziemi, przerażona. Nie wiedziała, co ma w ogóle myśleć o tym, co usłyszała. Przecież z tego wynikało, że ona jest tutaj nie przypadkiem, ale wręcz przeciwnie, że razem z innymi ludźmi została zwabiona w jakąś pułapkę! Zatrzasnęli drzwi! Podłączają do czegoś ludzi! Wiedzą najwyraźniej, że ona tu jest, chyba ze jeszcze ktoś błądzi po tunelach! Co i tak niczego nie zmienia, bo maja zamiar wpuścić do tych tuneli innych! I jeszcze za jakieś dwie osoby dostali pieniądze! Ach! Okup! Na pewno! Porywają ludzi dla pieniędzy zwabiając ich do podziemi! Ale jej rodzice nie byli przecież bogaci, wszystkie pieniądze były w niej, jak lubiła żartować.
Myśli przelatywały jej przez głowę w piorunującym tempie. Wiedziała już, że raczej nie powinna iść do tych głosów i wołać o pomoc. Nie bardzo też podobał jej się pomysł pójścia naprzód, wgłąb zamku. Postanowiła wrócić do swojego pierwszego tunelu i iść w stronę powietrza. Przez chwilę postanowiła sobie radzić sama. Po tej rozmowie nie wiedziała, czy mogłaby zaufać komukolwiek, kto pojawiłby się na jej drodze.
Bardzo ostrożnie, licząc wciąż sekundy, Julia zaczęła wracać. Kiedy doszła do wniosku, że już niedługo powinien być „jej” tunel, zwolniła, żeby nie uderzyć w ścianę. Prawie w tej samej chwili poczuła powiew świeżego powietrza.
Skręciła. Ustawiła się przy prawej ścianie. I ruszyła do przodu. To była jedyna droga.






-         Ogłoszenie przyniosło już skutki. Wszyscy wyszli.
-         Ta mała podsłuchała rozmowę twoich dwu ludzi. Wróciła do wentylacji.
-         Mamy coś z tym zrobić?
-         Nie, na razie jest dobrze. Puściliście w tunele tą resztę, prawda?
-         Tak. Potrzebujesz tego przecież.
-         Dobra robota. Małą zajmiemy się potem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.