piątek, 19 stycznia 2018

Zamyśliłam się nad decyzyjnością


02.12.2009

Będąc dzieckiem/podrostkiem/młodą osóbką nie umiałam podejmować decyzji. Tego trzeba się nauczyć, trzeba mieć możliwość się tego nauczyć, trzeba rozbić kolano, żeby wiedzieć, że wchodzenie na dany murek było decyzją błędną, trzeba narwać sobie czereśni, żeby się dowiedzieć, że wchodzenie na dane drzewo było decyzją słuszną, trzeba podejmować decyzje, własne decyzje i patrzeć jakie są skutki, żeby wyciągać wnioski na przyszłość.
Dla mnie jedynym powtarzającym się wnioskiem było : nie umiem podjąć właściwej decyzji.
A przecież każda decyzja jest właściwa, dopóki jest moja. Tylko jej skutki mogą być pozytywne lub negatywne i poza sytuacjami oczywistymi nie da się tego na 100% przewidzieć.
Dziś staram się decydować biorąc pod uwagę rezultaty, ale nie pozwalając, żeby strach paraliżował mnie i uniemożliwiał ruch.

Czasem ciężko jest mi z decyzją, która podjęłam. Ale mówię sobie, że trudne jest to, co ona przyniosła. A decyzja jest dobra, bo moja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.