czwartek, 25 stycznia 2018

Noe i spółka z o.o.


24.07.2010

„Zetrę z powierzchni ziemi ludzi ludzi, których stworzyłem, od człowieka do zwierzęcia domowego, do wszelkiego innego poruszającego się zwierzęcia i do latającego stworzenia niebios, gdyż żałuję, że ich uczyniłem.”
Co powiedział, to zrobił. Przez przysłowiowe 40 dni padał deszcz, zalewając cała ziemię, aż zostały zakryte nawet najwyższe góry i, jak mówi Biblia, wyginęły wszystkie zwierzęta dzikie i domowe i latające i rojące się i ludzie. Coś brakuje? Ktoś widzi? Zwierzęta pływające... nie da się przecież utopić ryby... Przeoczenie? Celowa robota? W sumie to myślę, że potem Bóg zaczął żałować, że wytracił te wszystkie zwierzątka i pojął bezsensowność swojego działania. Przecież do Arki i tak kazał Noemu zabrać przedstawicieli wszystkich gatunków, aby mogli znów napełnić ziemię, więc po co było je w ogóle likwidować. Dlatego też powiedział potem, że już nigdy nie będzie złorzeczył ziemi z powodu człowieka i nie zada ciosu wszystkiemu, co żyje (wyrzucił atomówkę, ale nie róbcie sobie nadziei, w 2012 wyciągnie z kieszeni samosterujące pociski). Jednocześnie  powiedział, że skłonność człowieka jest ku złu, od samego początku. Może wiec lepiej było stworzyć wszystko od nowa, zamiast oszczędzać Noego?
Właśnie, Noe. Podobno był prawym człowiekiem, chodził z prawdziwym Bogiem i był nienaganny wśród współczesnych mu ludzi. Bóg wybrał go więc do swojej spółki, która patrząc bardzo daleko do przodu, na przykład na czasy Królów rządzących Izraelitami, okazała się spółką o mocno ograniczonej odpowiedzialności. Wprawdzie nie wszyscy byli źli, na przykład mądry król Salomon, ale nie ukrywajmy – jemu też, mówiąc kolokwialnie, palma czasami odbijała. Zresztą nawet nie patrząc aż tak daleko można zobaczyć, ze Noe ideałem nie był. Ledwie mu ciuchy po potopie wyschły, a już upił się winem do nieprzytomności i zademonstrował swojemu synowi te fragmenty swojego ciała, które niekoniecznie na pokazywanie się nadawały. Chłopak głupi był, że się wyśmiewał z ojca, aż ten go przeklął, ale fakt pozostaje faktem – mamy do czynienia z człowiekiem nadużywającym alkoholu.  Noe musiał być po prostu mniejszym złem; wśród mu współczesnych, Bóg nie miał pewnie zbyt dużego wyboru.
Ufając, ze Noe jednak sprosta zadaniu, ale nie na tyle żeby powierzyć mu też projektowanie tej ostatniej deski ratunku, Bóg kazał mu zbudować arkę. Arka Noego miała być, zgodnie z przekazem biblijnym, pływającym obiektem wykonanym z drzewa żywicznego nieokreślonego gatunku o długości 300 łokci, szerokości 50 łokci i wysokości 30 łokci. Łączna jej objętość wynosiła 56 250 m³. Od góry arka przykryta była przepuszczającą światło konstrukcją (hebr. sohar lub cohar) zwisającą na jeden łokieć ze wszystkich stron arki – konstrukcja ta mogła być dachem lub otworem wpuszczającym światło. Arka miała wejście w bocznej ścianie i podzielona była na trzy piętra, a od wewnątrz i zewnątrz powleczona była smołą. Tyle na ten temat mówi Biblia, ale Arka była i jest przedmiotem rozważań wielu ludzi, od naukowców badających czy coś takiego mogło pływać przez  rabinów dyskutujących na temat warunków życia w Arce, do twórców filmu „Epoka Lodowcowa”.
Mniej więcej w czasie renesansu  powstała klasa uczonych, która, nie negując możliwości dosłownego odczytywania opowieści o arce, zaczęła rozważać kwestie praktyczne związane ze statkiem w oparciu o obserwacje natury. W XV wieku Alfonso Tostada podawał szczegóły dotyczące logistyki arki, rozważając kwestie usuwania odpadków zwierzęcych oraz wentylacji, a XVI-wieczny geometra Johannes Buteo obliczył wewnętrzne wymiary arki, uważał też, że pokój Noego był zaopatrzony w żarna i bezdymny piec; model ten miał wielu zwolenników. Literaliści, czyli zwolennicy dosłownego interpretowania Biblii skupiali się często na wyjaśnianiu różnych szczegółów technicznych. Dużo kontrowersji budziło zawsze drewno, którego użył do budowy Noe.  Nazwa drzewa גפר (gofer)  nie występuje w innych miejscach Biblii ani w języku hebrajskim. Najpopularniejsze wyjaśnienia to, że jest to tłumaczenie babilońskiego wyrażenia „gushure iş erini” (belki cedrowe), lub asyryjskiego wyrażenia „giparu” (trzcina). Starsze przekłady angielskie Biblii, między innymi King James Version (z XVII wieku), a w języku polskim Biblia Gdańska i Biblia Poznańska, nie wyjaśniają tego wyrażenia. Wiele współczesnych przekładów tłumaczy to jako cyprys (chociaż w biblijnym hebrajskim słowo „cyprys” to erez), a inne tłumaczą to jako sosna lub cedr. Naukowcy zgadzają się, że istnieją techniczne limity maksymalnej wielkości statków drewnianych, więc niektórzy literalistyczni bibliści twierdzą, że Noe musiał używać zaawansowanych technik, jakie zaczęto powszechnie używać po XIX wieku, takich jak rama przestrzenna, aby Arka mogła się unosić. Kwestia, czy Arka mogła zmieścić po parze (lub więcej) przedstawicieli wszystkich gatunków (włączając w to obecnie wymarłe) oraz żywność i słodką wodę, jest kwestią debaty, a nawet ostrych sporów, pomiędzy literalistami i ich oponentami. Chociaż niektórzy literaliści twierdzą, że do arki zabrano przedstawicieli wszystkich gatunków,  bardziej rozpowszechniło się twierdzenie, że na pokład zabrano raczej przedstawicieli „stworzonych rodzajów” niż gatunków – na przykład, samiec i samica rodzaju „kot” reprezentowała tygrysy, lwy, pumy itd.
W interpretacjach rabinicznych można znaleźć wiele innych szczegółów dotyczących arki i potopu. Według jednej z tradycji Noe w istocie przekazywał Boże ostrzeżenie, sadząc cedry 120 lat przed potopem, więc grzesznicy powinni to zobaczyć i zmienić swe postępowanie. W celu ochrony Noego i jego rodziny Bóg ustanowił lwy i inne dzikie zwierzęta strażnikami przed niegodziwcami, którzy wyśmiewali go i próbowali użyć przeciwko niemu przemocy. Według jednego z midraszy(czyli interpretacji Biblii za pomocą przypowieści, sentencji i objaśnień przy użyciu przemyśleń własnych autora) to Bóg lub anioł zgromadził zwierzęta wraz z pokarmem dla nich. Zwierzęta były najdoskonalszymi przedstawicielami swoich gatunków i zachowywały się najlepiej, jak mogły. Wstrzymały rozmnażanie się na czas rejsu, więc ich liczba nie uległa zmianie. Odpadki gromadzone były na najniższym z trzech poziomów Arki, ludzie i czyste zwierzęta na drugim poziomie, a nieczyste zwierzęta oraz ptaki na najwyższym. Inne opinie umiejscawiają odpadki na najwyższym poziomie, skąd miały być usuwane przez drzwi w ścianie bocznej. Szlachetne kamienie dostarczały światła, a Bóg chronił żywność przed zepsuciem.
Tyle Arka. Jeśli chodzi o potop, jego obecność w wielu różnych kulturach zdaje się potwierdzać jego istnienie jako fakt. Potop jest, oprócz tradycji żydowsko – chrześcijańskiej, obecny między innymi w hinduizmie, gdzie Manu, zwany "Ojcem wszystkich Ariów", schronił się wraz z rodziną i siedmioma mędrcami, synami Angirasa, do zbudowanego w pośpiechu okrętu. Przed zagładą ocalił nasiona wszelkich roślin, przedstawicieli wszystkich gatunków żywych stworzeń oraz Wedy, święte księgi hinduizmu. W Afryce o potopie opowiada na przykład plemię Joruba, twierdząc, że Bóg Obatala stworzył ludzi i wszyscy inni bogowie oprócz bogini Olokun byli z tego powodu szczęśliwi. Olokun - władczyni wszystkiego pod niebem, nie podobało się to, że Obatala zawłaszczył dla siebie tak dużą część jej królestwa i zalała ziemię. Wielu ludzi utonęło a przetrwali tylko ci, którzy dotarli do najwyższych punktów ziemi. Aztekowie twierdzą, że piramida w Choluli została wybudowana przez siedmiu gigantów, którzy uciekli przed potopem - miała posłużyć za ratunek przed mogącym się powtórzyć kataklizmem; Majowie natomiast uważają, że potop był karą dla pierwszych ludzi, którzy nie oddawali czci bogom, którzy ich stworzyli, ponieważ byli tak niedoskonali. Potop jest również obecny w wierzeniach Aborygenów, Na Nowej Zelandii, w islamie, w bahaizmmie i wielu innych. Podobieństwa występujące w wierzeniach na wszystkich kontynentach to gniew boga lub bogów, deszcz jako przyczyna potopu, niewielka liczba osób uratowanych z potopu, wraz z ludźmi uratowanie zwierząt i/lub roślin, przybicie do góry, ofiary złożone przez ocalonych i pojawienie się tęczy. Teoria o ogólnoświatowym zasięgu potopu, tak mocno sugerowana przez Biblię i „potwierdzana” dawniej przez osady polodowcowe, dziś wielu uznaje za sprzeczne z biologią (rozmieszczenie i ewolucja gatunków) i geologią. W chwili obecnej kreacjoniści są grupą, która najsilniej wspiera teorię o potopie ogólnoświatowym, inni natomiast  popierają raczej teorie o potopach lokalnych, większych i mniejszych: wylewach rzek, wlaniu się Morza Śródziemnego w dzisiejszą nieckę Morza Czarnego, upadkach meteorów, tsunami itp. Przeciwnicy twierdzą, że gdyby tak było, Bóg kazałby Noemu uciekać, a nie budować arkę, ale po pierwsze, co za różnica jak go uratował, po drugie arka jest bardziej widowiskowa niż paniczna ucieczka, a po trzecie jak tu uciekać z taką hordą zwierzaków?
Ale mu tu gadu gadu, a tam woda opada. Noe wypuścił kruka, potem wypuścił gołębia, a potem Bóg kazał mu wyjść z arki. Nawiasem mówiąc, ja bym się wściekła: powiedziałam głąbowi, że ma zbudować arkę, zamknęłam za nim drzwi, w końcu mi gniew przeszedł i i „zamknęłam upusty niebios”, a ten dalej zamiast mi wierzyć i czekać spokojnie, to się bawi w gusła i puszcza kruki i gołębie. Hodowca się, kurcze, znalazł. A propos, kruk i gołąb zdają się potwierdzać teorię, że potop był lokalny, ponieważ kruk nie wrócił, a gołąb, zanim poszedł sobie z tej menażerii, przyniósł gałązkę oliwna w dziobie, a wszystko to działo się na długo przed tym, zanim Bóg uznał, że Noe może opuścić arkę.
Ziemia obeschła, wszystkie zwierzęta i rodzina Noego wyszli z arki, Noe zbudował ołtarz dla Boga i złożył ofiarę, a Bóg kazał im być płodnymi i zapełnić ziemię. Po raz kolejny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.