wtorek, 16 stycznia 2018

Plecak z instytucją do wzięcia

15.10.2009

Coraz trudniej jest pisać w dzisiejszych czasach o Bogu, bogach, religii, wierze i kościele. Zaraz znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że jego uczucia religijne zostały obrażone  albo też zacznie po prostu przekonywać, że moje przemyślenia, wierzenia czy jakkolwiek by to nie nazwać są całkowicie błędne i zacznie mnie nawracać. Albo też, w wersji bardziej ekstremalnej, straszyć piekłem.
Tak jak napisałam w poście, w którym się przedstawiałam każdemu, kto chciałby poczytać, jestem wierząca. Tylko że w naszym kraju wypowiedzenie takich słów od razu wiąże się w ludzkich umysłach z kościołem katolickim. Natomiast jedyną rzeczą, jakiej jestem pewna na moim obecnym etapie poszukiwania Boga, jest to, że chcę mieć jak najmniej do czynienia z kościołem katolickim, a jeśli się uda – to nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Wśród wielu rzeczy, które drażnią mnie w tej instytucji, jest przede wszystkim to, że jest to instytucja. Ma władcę, przywódców, archiwa, flagi, mundury, stolicę, pieniądze, prasę, radio i telewizję, dochody, armię, i wszystko inne, co kojarzy się z dobrze funkcjonującym państwem. Nie ma w nim za to zasad, które usiłował przekazać człowiek, od którego ta instytucja twierdzi, że wzięła swój początek.
Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Niech mi ktoś pokaże w którymkolwiek momencie Nowego Testamentu, że Jezus mówi o tym, kto ma być przywódcą chrześcijan po jego śmierci. Próżny trud. Jezus nigdy nie wspominał o tym, że ktokolwiek ma być przywódcą. Co więcej, kiedy tylko apostołowie zaczynali się spierać, kto z nich jest największy, natychmiast ich karcił. "Nie tak ma być między wami; ale ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym."  - Mt 20, 26-27.  Dla mnie to już wystarczy. Owszem, naród żydowski miał królów, ale nie od początku. „W owych dniach nie było króla w Izraelu. Każdy zwykł czynić to, co w jego własnych oczach było słuszne.” - Sdz 21, 25. Żeby wszystko było jasne, nie uważam wcale, aby się narodowi żydowskiemu wiodło bez królów jakoś wielce rewelacyjnie, z drugiej jednak strony, kiedy już mieli króla, to poza drobnymi wyjątkami, też za dobrze nie było. Poza tym istota sprawy tkwi w tym, że kościół katolicki najwyraźniej chciałby sobie zostawić niektóre elementy judaizmu, nawet jeśli na podstawie Biblii widać, że są one sprzeczne z tym, czego nauczał Jezus. Noszenie płaszcza na dwóch ramionach to nie jest cecha godna podziwu.
Na swoje usprawiedliwienie kościół często podaje fragment: Zaprawdę powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” – Mt 16, 18-19. Jak dla mnie, interpretacja tego fragmentu tak, aby uzasadniała wybieranie papieży oraz całą resztę hierarchizacji kościoła, to dorabianie teorii do faktów, a fakt jest taki, że komuś tu się zachciało władzy. Biorąc ten tekst tak, jak on rzeczywiście wygląda, Jezus mówi Piotrowi, że pomoże mu być jak skała jeśli chodzi o to,  w co wierzy, aby nic go nie zmogło; że Piotr wejdzie do królestwa niebieskiego otwierając sobie drzwi kluczem, jakby wchodził do swojego domu (co nie jest takie dziwne – jeśli jak skała będzie trwał w swej wierze, królestwo niebieskie będzie jego domem); a także, że cokolwiek zrobi na ziemi będzie miało takie samo odniesienie w niebie, czyli skutki jego czynów pójdą za nim. W skrócie: wierzy w niego, obiecuje mu i grozi palcem. W jeszcze większym skrócie – naucza.

Pamiętajmy cały czas, że Jezus nauczał nie elitę społeczeństwa, lecz prostych ludzi, nie sądzę aby wypowiadając powyższe słowa miał na myśli: „będziesz papieżem, będziesz rządził wszystkimi, a cokolwiek postanowisz będzie słuszne”, zbyt skomplikowane a co ważniejsze - niezgodne z jego zasadami. Tak jednak to zostało zinterpretowane, co doprowadziło między innymi do wprowadzeniu w 1870 roku dogmatu o nieomylności papieża. W ten prosty sposób kościół katolicki sam na siebie ukręcił bicz, bo wraz z udowodnieniem, że Ziemia krąży wokół Słońca, okazało się, że jednak papież nie jest nieomylny. Na szczęście dla nich, instytucja kościoła katolickiego była już tak dobrze osadzona w ówczesnym świecie, że potrafiła sobie z tym świetnie poradzić. Najpierw paląc opornych na stosie, potem nabierając wody w usta, wreszcie po cichutku wycofując się ze swoich geocentrycznych poglądów i natychmiast zajmując się innymi ważkimi problemami tego świata, tak aby zręcznie ukryć fakt przyznania się do błędu w potoku wymowy na inny temat.
Kolejna kwestia to taka, że kościół katolicki uzasadnia Rzym jako stolicę chrześcijaństwa tym, że
Piotr, według nich pierwszy biskup Rzymu, zginął tutaj męczeńską śmiercią. Trudno to uznać, biorąc pod uwagę fakt, że Nowy Testament nawet nie wspomina o tym, żeby Piotr w  Rzymie w ogóle był. Są inne źródła, pisma z tego okresu, ale wspominają one co najwyżej o możliwym pobycie Piotra w Rzymie, żadne z nich nie uzasadnia mianowania go biskupem Rzymu, ani wprowadzenia sukcesji na tę posadę.
Podobny wywód można byłoby przeprowadzić na temat każdego z wymienionych przeze mnie punktów.  Tylko po co? Wystarczy je podsumować stwierdzeniem, że nie są oparte na tym, czego nauczał pierwszy chrześcijanin, a nauczał wielu całkiem sensownych rzeczy. Bez popadania w antyklerykalny ton  poprzestanę na stwierdzeniu faktu, że nie uważam aby otaczanie czcią człowieka, uważanie go za nieomylnego, budowanie złożonej hierarchii, posiadanie banków albo armii było tym, co pociąga mnie w religii. Więc na początku swojej drogi szukania sposobu dotarcia do Boga, pozbywam się oto wieloletniego bagażu w plecaku z napisem „katolicyzm”. Stawiam go tu, przy tym słupku. Jeśli ktoś chce, to można sobie go wziąć. Tylko nie miejcie do mnie pretensji, jeśli zawartość was rozczaruje.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.