środa, 24 stycznia 2018

Sierpień 2011


2 sierpnia 2011
A dziś poćwiczyłam. 
Zdolna jestem  

3 sierpnia 2011

Dziś się zważyłam …. nie spodobało mi się to, co zobaczyłam 

 4 sierpnia 2011
co sie dzieje, co sie dzieje, co sie dzieje???………..

5 sierpnia 2011
Jest fatalnie.
Nie wiem skąd mi się wzięło nagle półtora kilograma więcej. :(((

 6 sierpnia 2011
Pozbyłam się pół kilo z tych narzuconych.
Kontroluje dokładnie, co jem, ale nie moge znaleźć miejsca, w którym coś „odpuściłam” i taki skutek sie zrobił. 

 7 sierpnia 2011
bez zmian
bez sensu

8 sierpnia 2011
Od dziś zaczynam pić zieloną herbatę.
Podobno bardzo dobrze wspomaga wszelkie próby zrzucania wagi.
Co mi się przyda, bo waga bz.
Zacznę od jednej.

 9 sierpnia 2011
Dziś byłam na basenie. Przepłynęłam 1750m.
Dziś wypiję dwie zielone herbaty.
Bateria w wadze się skończyła. 
Chyba jestem lekko wściekła. wrrrrrrrr

10 sierpnia 2011
W całej najbliższej okolicy nie ma takiej baterii jaką potrzebuję do wagi. :((
Fatalnie, własnie teraz, kiedy jest mi tak potrzebna. :((
Dziś wypiję trzy zielone herbaty.

 11 sierpnia 2011
Zamiast trzeciej herbaty wypiłam piwo. ;p
Niestety nie wiem, czy to pomogło, bo jak powszechnie wiadomo – nie mogę się zważyć. 
Muszę się przestać stresować tą wagą – jak będzie bateria to się zważę, a teraz „róbmy swoje” jak śpiewał pan Młynarski.
Bo od wchodzenia na wagę jeszcze nikomu nic nie ubyło w talii. ;p;p;p

12 sierpnia 2011
Ubłagałam wagę, żeby jeszcze raz zadziałała. Zrzuciłam już to, co nabyłam. 

 13 sierpnia 2011
Powraca jak bumerang pytanie „co dalej?”

14 sierpnia 2011
Będę kręcić „hula-hop”. Podobno bardzo pomaga na talię. 

 15 sierpnia 2011
Dziś wypiję cztery zielone herbaty. I będę kręcić, choć po wczorajszym stwierdzam, że to wczale nie jest takie proste… wytrzymałam minutę…

Dzień pierwszy
16 sierpnia 2011
Zdrowy styl życia jest świetny i zamierzam utrzymac w mocy wszystko co robię.
Natomiast teraz przyszła pora na to, żeby coś zrobić z wagą, która jak stanęła tak stoi, z tendencją lekko zwyżkową z powodów dla mnie niezrozumiałych.
A więc od dziś coś, co nie podlega pod zdrowy tryb życia, tylko pod normalne odchudzanie.
Spodziewam się wisieć tu non – stop, bo naprawdę chcę, żeby mi sie udało.
Na początek zrobię głodówkę oczyszczającą. Dziś jest dobry moment na to, bo lodówka pusta prawie.
Zacznę dzień od herbatki jagodowo- jeżynowej.

 16 sierpnia 2011
Na razie się trzymam bez problemu. Teraz będzie herbata zielona.

16 sierpnia 2011
Jest w porządku. Teraz zamierzam wypić szklankę soku pół na pół z wodą mineralną.

16 sierpnia 2011
Zaczyna mi sie lekko jeść chcieć. Staram się o tym nie mysleć. Pora na białą herbatę o smaku Pina Colada.

16 sierpnia 2011
Nie będe o tym mysleć. Wcale a wcale.
Phi.
Po co mam w sumie jeść dzisiaj? Nie ma to celu. Więc niech mi sie jeśc nie chce. 
Pora na zieloną herbate z opuncją.

 16 sierpnia 2011
Nie jest źle, kryzys minął.
Teraz ponownie szklanka soku pół na pół z mineralną.

16 sierpnia 2011
No to przetrwałam dzień. Na zakończenie wypiłam jeszcze szklankę mleka. Teraz idę spać i mam nadzieję, że nie będę jadła przez sen. 

 17 sierpnia 2011
Zjadłam śniadanie : 310kcal. Kromka chleba, plasterek żółtego sera, trzy plasterki pomidora, szczypiorek po wierzchu, szklanka mleka.
Teraz wychodzę z domu, zabierając ze sobą soczek i wodę mineralną. Zamelduję sie po powrocie, mam nadzieję, że bez żadnych sensacji.

 17 sierpnia 2011
Pół litra wody mineralnej i 200ml soku wypite. Oparłam się wszelkim jedzeniowym kuszeniom. 
Teraz zrobię zieloną herbatę. 

 17 sierpnia 2011
Na razie jakos idzie. Herbata gruszkowa.

17 sierpnia 2011
Mogę oficjalnie stwierdzic, że odczuwam już głód.
Ale się nie poddam!!!
Teraz zielona herbata z opuncją, na koniec szklanka mleka.
Wytrwam!!!

17 sierpnia 2011
Udało się. Drugi dzień zakończony. 

 18 sierpnia 2011
Śniadanie zjedzone, dokładnie takie samo jak wczoraj, więc około 300kcal. Jestem najedzona po uszy 

 18 sierpnia 2011
Wypiłam herbatę cytrynowo-limonkową.

18 sierpnia 2011
Dziś przysługuje mi drugie śniadanie – owoce. Dziś to będzie winogrono – 70kcal. Mniam mniam 

 18 sierpnia 2011
Czuję, że dziś będzie ciężko…
Na razie zrobiłam sobie zieloną herbatę.

 18 sierpnia 2011
Napiłam się szklankę soku pół na pół z mineralną.
Jeść mi sie chce. 

 18 sierpnia 2011
Herbata waniliowo – brzoskwiniowa.
Zaczynam sobie przypominać wszystkie możliwe rzeczy, które lubię jeść. 
 
Ale nie dam się!!!

18 sierpnia 2011
Wypiłam szklankę soku z wodą, a teraz będzie zielona herbata z opuncją.
Już po prostu zalewam głód. :(((
Ale się trzymam!!!

18 sierpnia 2011
Jeeeeest!!! Udało się. Była tradycyjna szklanka mleka, a teraz już idę spać, więc dzień pozytywnie zakończony. 

 19 sierpnia 2011
Tradycyjne śniadanie 300kcal już za mną.
Teraz wybieram się na nordic walking. Zabieram ze sobą wodę mineralną.

19 sierpnia 2011
Godzina nordic walking… ufff…. ledwo żyję… 
Wypiłam 1/4 litra wody mineralnej do tego marszu.
Teraz bedzie herbata ananasowa.

19 sierpnia 2011
Tradycyjne drugie śniadanie – owoc (dziś gruszka) – 80kcal – zjedzone.
Teraz herbata hiszpańska mandarynka.

19 sierpnia 2011
A dziś moge zjeść zupę. :):):)
200ml grochowej – 180kcal.
mniam mniam :):):)

19 sierpnia 2011
Jedzenie na dziś mi się skończyło. Zaczynam już znów byc glodna… 
Herbata z wiórkami kokosowymi.

 19 sierpnia 2011
Wmawiam sobie, że lodówka w moim domu nie istnieje…
Coraz bardziej mi głód dokucza. :(((
Staram sie jak mogę.
Teraz będzie szklanka bulionu, z pół kostki wegetariańskiej.

 19 sierpnia 2011
Herbata „na pracę jelit”.
Składa się z czarnego bzu, nasion lnu i mięty. Podobno wpływa osłaniająco na przewód pokarmowy, nawilża go i wykazuje delikatne przeczyszczajce działanie, a „herbatki tej nie powinno zabraknąć w codziennej diecie”.
Pachnie obrzydliwie. :((( 

 19 sierpnia 2011
A smakuje jeszcze gorzej… :(((((((

19 sierpnia 2011
Udało się. 
Wytrzymałam kolejny dzień nie odchodząc od zamierzonego planu. 
Wypiłam jeszcze drugą szklankę bulionu.
A teraz spać. Rano czeka śniadanko. 

 20 sierpnia 2011
Śniadanie zjedzone. miało trochę więcej kalorii, bo przy sobocie pozwoliłam sobie na pomazanie chleba masłem, a zamiast mleka było kakao z jednej płaskiej łyżeczki. Razem 400kcal.

 20 sierpnia 2011
Pora na tą obrzydliwą herbatę „na pracę jelit”. Pachnie nadal tak samo obrzydliwie, ale coś jakby troche mniej obrzydliwie smakuje. 

 20 sierpnia 2011
Teraz drugie sniadanie – jabłko – 70kcal.

20 sierpnia 2011
Herbata brzoskwiniowa.
Dobrze, ze mam obiad w perspektywie, bo jeść mi sie chce. 

 20 sierpnia 2011
Obiad zjedzony.
Zupa jak wczoraj 200kcal.
Ziemniaki: 60kcal. Łosoś w sosie: 70kcal. Surówka z pora: 50kcal.
Razem : 380kcal.
Razem cały dzień 860kcal, bo na tym powinnam już poprzestać. Na razie jestem najedzona, ale dzień jeszcze długi… Sprężam się!!!

20 sierpnia 2011
Otwieram lodówkę, żeby wyjąć jedzenie dla kotów, a tam tyle dobrych rzeczy…
Cytuję sobie „Madagaskar” : „Nic tu nie widziałaś… jasne??!!” 
Zielona herbata.
Wychodzi mi już uszami. 

 20 sierpnia 2011
Może jakoś wytrzymam. Teraz zrobię sobie jakiejs dobrej herbaty, która lubię, ananasowej albo cytrynowej. a potem jesli bardzo bedzie mnie głód napastował (na razie nie jest źle), to sobie zrobię bulion.

20 sierpnia 2011
Był bulion.
Było ciężko momentami, ale wytrzymałam. 

 Dzień szósty
21 sierpnia 2011
Śniadanko dziś też na 400kcal, bo była jajecznica na maśle ( z jednego jajka, ale na połówce cebulki) i kakao z jednej łyżeczki, bo to dziś niedziela.  Jutro już nie będzie tak dobrze. 

 21 sierpnia 2011
Pora na herbatkę na pracę jelit. Chyba się zaczynam do niej przyzwyczajać. 

 21 sierpnia 2011
Na drugie śniadanie (80kcal) – gruszka.

21 sierpnia 2011
Pora na herbate z dzikiej róży. Podobno ma mnóstwo witaminy C.

21 sierpnia 2011
Obiad – identyczny jak wczoraj – 380kcal. 

 21 sierpnia 2011
To może by tak zieloną herbatkę??

21 sierpnia 2011
Zjadłam pół naleśnika z serem (100kcal), wypiłam jeszcze herbate jaśminową i bulion.
Udało sie przetrwać kolejny dzień. 
Ogólna liczba kalorii: 960kcal.

22 sierpnia 2011
Śniadanie 350kcal. (mleko, kromka chleba posmarowana cienko majonezem sojowym, plaster koziego twarogu, plasterki ogórka). 

 22 sierpnia 2011
Herbata jelitowa.
Drugie śniadanie: pół banana (80kcal).

22 sierpnia 2011
Herbata biała o smaku pina colada.
Zaraz obiad (krupnik, ziemniaki, tempeh w sosie cebulowym, surówka z kapusty) – 350kcal.

22 sierpnia 2011
Zielona herbata.
Teraz podwieczorek: pięć mini-muffinów : 100kcal. 

 22 sierpnia 2011
Herbata gruszkowa.
A potem kolacja, prawdziwa kolacja!  Dwie kanapki z razowego chleba z pasztetem sojowym i żółtym serem, pół pomidora, mały ogórek, kawałek papryki. 300kcal. 
Razem dzień: niecąłe 12ookcal, czyli tak jak ma być. 
Teraz przez tydzień jem normalnie, czyli własnie 1200kcal. A jutro – zapiszę efekty. 

 Podsumowanie
23 sierpnia 2011
Zgodnie z obietnicą – dzis podsumowanie osiągów. 

Waga : 73,5kg (było 80kg)
Biust : 104cm (było 110cm)
Talia : 86cm (było 97cm)
Biodra : 101cm (było 113cm)
Biodra niższe : 105cm (było 111cm)
Udo prawe : 60cm (było 64cm)
Udo lewe : 61cm (było 64cm)
Łydka prawa : 38cm (było42cm)
Łydka lewa : 39cm (było 42cm)

Ha!!!! :):):):):):):):):):):):):):)

24 sierpnia 2011
Wczoraj prawie wszystko zgodnie z planem, troszeczkę za dużo na kolację, muszę być czujna 

 25 sierpnia 2011
Wszystko bez zmian, co jest dobrą wiadomością. 

 26 sierpnia 2011
Wczoraj niestety wieczorem dałam ciała na całej linii…
Dziś nie bedzie lepiej. Mój stan i możliwości fizyczne są jednak bardzo mocno uzależnione od mojego stanu psychicznego.
Trzymajcie kciuki, żebym nie opróżniła lodówki i zamrażarki w stanie dzisiejszego przygnębienia – to już bedzie sukces…

27 sierpnia 2011
Przygnębienie zostało wypłoszone, chyba mocno trzymaliście kciuki. 
Na dodatek w ramach nadrabiania za poprzedni dzień nie zjadłam w ogóle kolacji, za to poćwiczyłam podwójnie: za wczoraj i przedwczoraj. 
Dziś taki upał… Jeść się nie chce, to dobrze, ale za to ćwiczyć się też nie chce…

28 sierpnia 2011
A może by tak od jutra zacząć drugi etap…. tak mi po głowie chodzi…

29 sierpnia 2011
Tak, zaczęłam drugi etap. Tym razem bez dnia głodówki, dziś było śniadanko. A że cały dzień byłam bardzo zajęta, to nawet nie cierpiałam i nie musisłam się zalewać róznymi płynami. A teraz już idę spać. 

 30 sierpnia 2011
Dziś było śniadanie i drugie śniadanie. 
Ale jak to zazwyczaj do tej pory bywało – drugi dzień jest ciężki. Jeszcze parę ładnych godzin aktywnego życia na dziś przede mną, a mnie juz ssie w żoładku dość mocno.
Teraz będzie herbata zielona.

 30 sierpnia 2011
A teraz soczek. 

 30 sierpnia 2011
Była nastepna herbatka. Teraz jeszcze mleko, a na koniec herbata zielona z opuncją. I spać, żeby przespać głód 

 31 sierpnia 2011
Było śniadanie, drugie śniadanie, herbatka, zaraz bedzie druga. Dziś jeszcze przysługuje mi zupa (krupnik – juz gotowy), ale zjem ją dopiero jak wrócę.
Głód doskwiera, nie jest lepiej niż wczoraj, a nawet gorzej. 
Staram sie trzymać…

31 sierpnia 2011
Wróciłam i zjadłam zupę. Była pyszna, ale jak mi się jeść chce dalej…
Robię zieloną herbatę.
Musze się trzymać…
Ależ ciężko…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.