wtorek, 20 lutego 2018

Zamyśliłam się nad śniegiem

07.01.2013


Tak, zamyśliłam się nad śniegiem.
Taki jest biały i śliczny.
Puszysty.
Zimny!
Żadne odkrycie, wiem. ;)
Lubię jak pada, zwłaszcza takie olbrzymie, wolno przemieszczające się płatki. Nie chcę wtedy kapturów i parasolek, chcę, żeby sobie tak na mnie padał, na twarz, na rzęsy, rozpuszczał się na ustach, zalegał na kołnierzu.
Widok za oknem po śnieżnej nocy to taka miła niespodzianka. Wszystko przykryte białą kołderką, ciche i spokojne.
Jesienią, późną jesienią,  czasem jest taki dzień, kiedy czuje się w powietrzu, że za chwilę zacznie padać śnieg. Jest jakoś tak cicho i majestatycznie, jakby wszystko było w dużym oddaleniu. Chwila tuż przed śniegiem – uwielbiam ją.
A potem nagle mam już dość. Nie można się przedrzeć do pracy, wszystko jest mokre, a zmęczenie w nogach zabija.
Śnieg powinien koniecznie być na Boże Narodzenie. A potem jeszcze z tydzień, dwa w styczniu, żeby z nart skorzystać. I wystarczy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.