wtorek, 23 stycznia 2018

Ja Kain, ty Abel


28.04.2010

„Adam współżył ze swoja żoną Ewą i ona stała się brzemienna. Po pewnym czasie urodziła Kaina i powiedziała: „Wydałam mężczyznę z pomocą Boga. Później jeszcze urodziła jego brata, Abla.” To początek czwartego rozdziału Księgi Rodzaju. Mimo że symboliczni Adam i Ewa właśnie zdali sobie sprawę z tego, że nie są nieśmiertelni i że na świecie zagraża im wiele niebezpieczeństw, to ich historia znajduje ciąg dalszy. Najwyraźniej uznali, że może oni za wiele na to nie poradzą, ale może ich dzieci albo wnuki coś już z tym zrobią. My też często mówimy „za moich czasów nie będziemy latać w kosmos na wakacje, ale moje wnuki to już na pewno”. Więc – rozmnażają się, aby trwał i rozwijał się gatunek ludzki, tak jak kazał im zresztą Bóg.
Według tego, co napisano w Biblii, mamy więc już na świecie czworo ludzi. To znaczy, gdyby brać to dosłownie, co oczywiście nie jest najlepszym pomysłem, ale nie uprzedzajmy faktów. Teraz najważniejsza jest opowieść o Kainie i Ablu, tak mocno zakorzeniona w każdej kulturze związanej z chrześcijaństwem. Wszyscy wiedzą, kim oni byli i że jeden brat zabił drugiego brata. Niektórzy będą mogli nawet powiedzieć, że potem się jeszcze wypierał i zacytują słynne stwierdzenie „Czy jestem stróżem brata mojego?” Mnie jednak, na wstępie, jak policyjnego detektywa,  najbardziej interesuje motyw.
Dlaczego Kain zabił Abla? On sam się na ten temat nie wypowiada słowami, jedynie jego twarz ujawnia, że pała gniewem. Na kogo? Zaczynając od początku, Kain zajmował się uprawą roli, a Abel pasterstwem. Przynieśli pewnego dnia Jehowie ofiary, każdy według własnych możliwości: Kain płody ziemi, a Abel kawałki tłuszczu pierworodnych swej trzody. Z biblijnej relacji wynika, że Bogu dary Kaina się nie spodobały i wtedy ten ostatni właśnie zapałał gniewem. Rozzłościł się wiec na Boga, że ten nie uznał jego daru za odpowiedni. Na Bogu się nie mógł zemścić – zabił Abla, którego uznał za przyczynę – przeniesienie, jak twierdza terapeuci dość częste, ktoś nas denerwuje, ale kiedy nie możemy „dostać go w swoje ręce” znajdujemy sobie kogoś, co do kogo potrafimy sobie wmówić, że jest przyczyną naszego gniewu i na nim się wyładować.
Dlaczego Bogu nie spodobała się ofiara Kaina? W Biblii jest napisane, że to Kain przyniósł Bogu dary jako pierwszy, nie może być więc mowy o tym, że Bóg stwierdził, że on tylko naśladuje kogoś innego, zamiast sam wystąpić z jakąś propozycją. Szybciej można byłoby to pomyśleć o Ablu, który „również [...] przyniósł niektóre z pierworodnych swej trzody”, kto wie, może tak właśnie ocenił to Kain, że Abel go, kolokwialnie mówiąc, małpuje. Nie można też myśląc logicznie dojść do wniosku, że Bóg wyżej cenił sobie ofiarę ze zwierząt niż z roślin, kiedy w pierwszym rozdziale kazał ludziom i zwierzętom żywić się właśnie „wszelką zieloną roślinnością”. Coś tu się, szczerze mówiąc, bardzo nie zgadza.
Oczywiście można posłużyć się najprostszym i jednocześnie logicznym wyjaśnieniem. Abel może złożył swoja ofiarę z czystego porywu serca, natomiast Kain miał może fałszywe powody, takie jak zaskarbienie sobie większej przychylności Jehowy. Kto wie, może zamierzał potem poprosić go o coś i wesprzeć się tym, że składał przecież takie piękne ofiary. Teoria ta może mieć swoje uzasadnienie w słowach „Jeśli zaczniesz czynić dobrze, czyż nie nastąpi wywyższenie?” Sugeruje ono, jakoby Kain do tej pory nie postępował dobrze, nawet składając ofiary, więc prawdopodobnie Bóg dopatrzył się w jego sercu i myślach czegoś, co jego i jego ofiarę natychmiast zdyskredytowało.

Wyjaśnienie to, jakkolwiek logiczne, nie uspokaja jednak wszystkich moich wątpliwości, tych wyrażonych nieco wyżej, jak i jeszcze innej, mianowicie, po co Bogu, będącego siłą sprawczą wszystkiego na świecie, ogromną mocą potrafiącą „nakazać” powstanie człowieka, jakaś ofiara W OGÓLE? Nie zje jej przecież. Nie posieje. Nie sądzę, żeby był przekupny i dał się kawałkami mięsa przeprosić za głupotę ludzi. Jezus zniósł w ogóle składanie ofiar, to co, nagle przestały być  potrzebne? Przecież, jak już kiedyś wspominałam, ofiara Jezusa też nic nie zmieniła w ogólnym zachowaniu ludzi. Myślę, że w swej głupocie ludzie nie wiedzieli jak komunikować się z Bogiem, więc umyślili sobie, że będą mu dawać prezenty. Każdy lubi przecież prezenty, prawda? Choć nie wszystkie prezenty... Quetzalcoatl, jeden z najważniejszych bogów plemion Mezoameryki, Pierzasty Wąż, o piórach ptaka kwezala walczył z innym bogiem,Tezcatlipocą (Dymiącym Zwierciadłem) i jego zwolennikami, gdyż sprzeciwił się praktykom składania ofiar z ludzi. I co? Po pewnym czasie głupi ludzie, zaczęli właśnie jemu składać ofiary z ludzi. Najwyraźniej potrafimy wypaczyć wszystko...
Powód zbrodni Kaina to dla mnie kolejna opowiastka ludzi, którzy nie chcą się przyznać, że po raz kolejny zawinili, kolejny raz zwalanie winy na Boga. Kain był zły, że jego prezent się nie spodobał. Jeszcze bardziej był zły, że prezent Abla się spodobał. Niech będzie, chociaż pewnie poszło o coś zupełnie innego, a najłatwiej było jako powód przedstawić ofiarę składaną Bogu. Bóg mówi mu „grzech czai się u wejścia i ku Tobie kieruje się jego pożądanie; ty zaś – czy nad nim zapanujesz?” Nie zapanował. Zabił. Bóg wypędził go, bo zamiast rozwijać swoje dobre cechy, poddał się tym złym, zrobił krok do tyłu na ewolucyjnej ścieżce. Nie na darmo mówimy czasem o niektórych, że „dopiero z drzewa zeszli”, Kain zabijając Abla dokonał kroku wstecz, wbiegł z powrotem na to drzewo, z którego tak w sumie niedawno z trudem Bóg go sprowadził.
Jehowa oznaczył Kaina, żeby nikt go nie zabił i wypędził go z powierzchni ziemi. Jest to niezły argument przeciwko karze śmierci. Faktycznie, czasem może śmierć dla niektórych byłaby lepszym rozwiązaniem, więc czemu litować się nad kimś, kto na przykład zamordował kilkanaście kobiet? Niech siedzi w celi do końca życia i rozmyśla nad swoja głupotą. Tyle że nasze więzienie raczej nie dałoby mu szansy nad niczym się zastanowić, byłby zbyt zajęty oglądaniem telewizji, rozmowami z psychologami wierzącymi w ich powrót do społeczeństwa i planowaniem, co zrobi jak wyjdzie za dobre zachowanie. Chyba trochę nie o to chodzi.
Kain zamieszkał na wschód od Edenu i ... za kilkanaście linijek jego historia się kończy. Zanim się jednak skończy, dowiadujemy się, że wziął sobie żonę. Skąd ona się wzięła, skoro na ziemi było tylko czworo ludzi? Pojął za żonę swoją siostrę?  Adam i Ewa mają kolejnego potomka, Seta. I on też ma żonę. Podobnie zresztą jak kolejni synowie. Czy żenili się wszyscy z własnymi siostrami? To by może w sumie tłumaczyło dlaczego na świecie jest tylu zwyrodnialców, skoro powstaliśmy z takich związków... Mnie się jednak wydaje, że po prostu „powstaliśmy” z prochu ziemi w większej ilości od razu, w różnych miejscach globu również, a Adam i Ewa to tylko symboliczna „pierwsza para”.
Cały następny rozdział Biblii, rozdział 5, traktuje o kolejnych potomkach Adama i Ewy,  informując nas jednocześnie jak długo żyli oraz pokazując kolejnych pierworodnych z imienia, podczas gdy pozostali potomkowie są wymienieni tylko w liczbach. Kończy się ta wyliczanka na poznaniu nas z postacią Noego. Czytając to nie sposób nie pomyśleć, że wszyscy inni są celowo pominięci, a pokazana jest nam tylko jedna ścieżka, jedna droga, jedna linia. Czy można w związku z tym wysnuć wniosek, że Biblia pokazuje nam tylko „nasz wycinek” dziejów ludzkości? A inne święte księgi zawierają elementy tej samej historii z innych punktów widzenia? Jak również, że jest jeszcze wiele elementów, które w tej układance zostały pominięte?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.