niedziela, 21 stycznia 2018

Maj 2011


1 maja 2011
Spinam się w takim razie.
Wczoraj poćwiczyłam brzuch i udało mi sie uciąć drugie danie obiadowe.

Zamierzam to dziś utrzymać. 

 2 maja 2011
Ćwiczę. Drugie danie ograniczone. Ledwo dociągam do kolacji. Nie ma mowy o próbach ograniczenia. Może spróbuje w takim razie wieczorem ćwiczyć ramiona?

3 maja 2011
Zapomniałam o ramionach.  Może dziś się uda.
Ale za to mniejszy problem z dociągnięciem do kolacji był. Dziś chyba też nie będzie. I pocieszające jest to, że mimo gości na obiedzie, ja i tak zjadłam tylko tyle ile mi „przysługiwało”. 

 4 maja 2011
Poćwiczyłam ramiona. Dziś dodałam też nowe ćwiczenie na uda i nowe na brzuch.
Następnym nowym dodatkiem jest smarowanie kilku następnych części ciała, co w sumie daje rezultat : smaruję wszystko.  Mam nadzieję, że rezultaty będą zanim zbankrutuję na żele i kremy. 
Jedzenie ok, choć już o tej porze chce mi się mocno jeść, więc ograniczanie kolacji chyba dzis też nie wyjdzie…
Ale nie jest źle 

 5 maja 2011
Jestem z siebie dumna – trzymam się. 

 7 maja 2011
Jestem z siebie jeszcze bardziej dumna, bo w tym tygodniu udało mi się zmobilizować i wykonać zadanie pod tytułem „sport” oprócz tych codziennych ćwiczeń, które wykonuję. Poćwiczyłam tai chi. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu też mi się tak uda. Raz w tygodniu sport – to byłoby chyba w moim przypadku na razie wystarczająco i na pewno byłby to duży sukces. 

 9 maja 2011
Na razie wszystko planowo, oby tak dalej 

 13 maja 2011
To może ja podsumuję tydzień?
Początek był całkiem dobry, ale potem atak stresu związany z pracą i trochę nie wyszło.  jeden ogromny obiad, jedna ogromna kolacja i dwie opuszczone serie ćwiczeń i smarowania. Ech…
Ale znów w tym tygodniu udało mi sie zrealizować plan „Uprawiam sport”. To sukces. 
Teraz od jutra przede mną kilka dni bardzo intensywnej pracy, musze uważać, żeby jeść w miarę logicznie i może jednak uda sie wyciąć choć kilka chwil na ćwiczenia.

 16 maja 2011
Strasznie dużo pracyyyyyyyyyyyyy 
Jak tu nawet myśleć o zdrowym trybie życia?
Ale już niedługo.

 23 maja 2011
Dobra.
Oświadczam, że okres szaleństwa pracy powoli zbliża się do końca. Przez najbliższe dwa – trzy tygodnie nie będzie może luzu, ale przynajmniej sytuacja powinna wrócic do normy.
Niestety jestem chora, co jak wiadomo nie nastraja pozytywnie do żadnych działań. 
No i cholera przytyłam pół kilo…………… tragedioza…..

26 maja 2011
Zrzuciłam te pół kilo :):):)

29 maja 2011
Powoli wracam do wszystkich dobrych obyczajów, które znów zatraciłam z powodu nawału pracy. Jak ogarnę resztki nawału i jak wrócę do wszystkich to pogadamy. 

 30 maja 2011
A dziś udało mi się znaleźć czas na uprawianie sportu.  Godzinka yogi. Jak na mój gust – super. 

 31 maja 2011
Jeszcze dwie rzeczy i będzie dobrze 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możliwość komentowania została zablokowana ze wzglądu na zawieszenie działalności tego bloga. Zapraszam na mój drugi blog Karkonosze moja miłość - wystarczy kliknąć w obrazek z tym tytułem po lewej stronie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.